Ministerstwo rolnictwa uruchamia pomoc dla rolników utrzymujących lochy. Wsparcie to ma pozwolić na utrzymanie hodowli i odbudowę polskich gospodarstw trzodziarskich.
- Ceny trzody chlewnej są bardzo niskie, dużo poniżej kosztów produkcji. Wpływ na tę sytuację ma m.in. ASF i utrzymująca się pandemia ograniczająca rynki zbytu. Spadek cen świń obserwujemy zresztą w całej UE. By pomóc rolnikom przetrwać ten trudny czas i utrzymać polską produkcję trzody chlewnej, uruchamiamy pomoc, która pozwoli na odbudowę stada – tak minister rolnictwa Henryk Kowalczyk argumentował decyzję o przyznaniu pomocy hodowcom.
Kto może otrzymać 1000 zł do lochy?
Wsparcie wyniesie ok. 1000 zł do jednej lochy. Pomoc będzie wypłacona do maksymalnie 500 sztuk świń, a więc jeden hodowca może otrzymać do 500 tys. zł.
O pieniądze będą mogli ubiegać się rolnicy utrzymujący aktywną hodowlę loch, które w okresie od 15 listopada do 31 marca urodzą minimum 10 prosiąt. Oznakowanie tych prosiąt musi być zgłoszone do ARiMR do 15 kwietnia 2022 r. Pomoc będzie przysługiwać do stada zarejestrowanego na dzień 15.11.2021 roku.
- Co ważne, pomoc będzie skierowana do wszystkich rolników, którzy utrzymują lochy, bez względu na formę organizacyjną. Dowodem posiadania lochy będzie jej zarejestrowanie. Myślę, że za około 1000 zł można jedną lochę spokojnie utrzymać. Nie chciałbym, by rolnicy z powodu trudnej sytuacji i niskich cen likwidowali hodowlę. W tym trudnym czasie podajemy im rękę. Dotyczy to zwłaszcza gospodarstw rodzinnych – wyjaśnił minister Kowalczyk.
Gdzie będzie można składać wnioski o wsparcie?
Wnioski będą przyjmowały biura powiatowe ARiMR od 1 do 30 kwietnia 2022 roku. Natomiast pieniądze mają być wypłacone do końca czerwca 2022 roku.
Resort szacuje, że z pomocy skorzysta 44 tysiące hodowców. Rząd przeznaczył na ten cel 400 mln zł.
Kaczmarczyk: 1000 zł do lochy to tarcza osłonowa dla polskiej hodowli
Z kolei wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk zaznaczył, że 400 mln zł na zabezpieczenie gospodarstw utrzymujących lochy to tarcza osłonowa dla polskiej hodowli.
- To nasza reakcja na to, co dzieje się na rynku. Chcemy przetrzymać razem ten trudny czas dla hodowców trzody chlewnej. A przecież bardzo ważne jest, by utrzymać hodowlę. Wiemy, jak trudno do niej wrócić. Tylko pomagając w utrzymaniu hodowli, jesteśmy w stanie odbudować pogłowie trzody – zaznaczył Kaczmarczyk.
Hodowcy świń: dopłaty do loch potrzebne, ale niewystarczające
Uruchomienie pomocy dobrze oceniają sami rolnicy, choć zaznaczają, że wsparcie to nie jest wystarczające.
Z kolei Michał Koszarek, producent trzody chlewnej z woj. wielkopolskiego ocenia, że rząd przesadził z ilością loch, do których będzie wypłacana pomoc w jednym gospodarstwie.
- Oczywiście, uruchomienie tych dopłat to dobry ruch. Ale w mojej ocenie poziom 500 loch jest za wysoki. Przecież gospodarstwo utrzymujące 500 loch to już nie jest gospodarstwo rodzinne, tylko ferma. Uważam, że pomoc powinna być udzielona do maksymalnie 210 DJP z warchlakami od tych loch. W przeciwnym wypadku większość budżetu przeznaczonego na pomoc rolnikom zgarną gospodarstwa kooperujące z tuczami kontraktowymi. Poza tym to wsparcie podzieli hodowców - bo pieniądze dostaną tylko ci, którzy mają lochy. A hodowcy, którzy kupują polskiego warchlaka i odchowują go do tucznika już nie. A przecież większość hodowców tuczących polskiego warchlaka dokłada do interesu w nadziei, że sytuacja się poprawi – wyjaśnia nam Michał Koszarek.
Kamila Szałaj, fot. MRiRW