– Od 40 lat pracuję ciężko w gospodarstwie, mam zniszczony kręgosłup, szwankują mi stawy. Urzędnicy nie chcą przyznać mi renty. Twierdzą, że schorzenie kręgosłupa nie jest chorobą zawodową rolników. Każą mi pracować dalej, ale ja nie bardzo mam jak. Przyznali mi zasiłek chorobowy – 10 zł na dzień. Nie wiem, co począć z taką kwotą. Na leki nie wystarczy, a co tu dopiero mówić o najęciu kogoś do pracy, żeby mnie zastąpił. Nie każdy ma rodzinę, która może pomóc. Na wsi jest coraz więcej singli. Wszystko drożeje, wzrasta pensja minimalna. Dlaczego nikt nie chce zająć się dopasowaniem wysokości zasiłku chorobowego dla rolników do dzisiejszych realiów? – pyta nasz Czytelnik.
Kwota zasiłku chorobowego wynosi 10 zł za każdy dzień niezdolności do pracy i w tej niezmienionej wysokości obowiązuje od 2009 roku, tzn. już od 10 lat. Przysługuje on ubezpieczonemu, który wskutek choroby jest niezdolny do pracy nieprzerwanie przez co najmniej 30 dni. Wypłaca się go za okres czasowej niezdolności do pracy, jednak nie dłużej niż przez 180 dni. Po wyczerpaniu tego okresu zasiłkowego, jeżeli ubezpieczony jest nadal niezdolny do pracy, wypłata zasiłku może być przedłużona o dalsze 360 dni, pod warunkiem że ubezpieczony rokuje odzyskanie zdolności do pracy w tym czasie w wyniku leczenia i rehabilitacji.
Więcej weźmie pracownik za godzinę, niż rolnik dostanie na dzień
Teoretycznie więc nasz Czytelnik może pozostać na zasiłku łącznie 540 dni, otrzymałby wtedy 5,4 tys. zł. Gdyby chciał za te pieniądze wynająć pracownika do gospodarstwa, mógłby mu zapłacić maksymalnie za 2,5 miesiąca – przy założeniu, że pracuje „na czarno” 4 godziny dziennie i zarabia 15 zł na godzinę. Gospodarz wolałby zapewne zamiast zasiłku rentę z tytułu niezdolności do pracy, choć i ta nie pozwoliłaby mu na pokrycie nawet części wydatków. Gdyby jednak świadczenie było stałe, mógłby rozważyć wydzierżawienie ziemi za godziwy czynsz.
Resort rolnictwa zapytany przez naszą redakcję, czy zamierza zainteresować się wysokością zasiłku chorobowego dla rolników, odpowiedział, iż ta kwestia znajduje się w kręgu jego zainteresowania. Na rażąco niską kwotę zasiłku zwróciła uwagę także Krajowa Rada Izb Rolniczych. W zeszłym roku jej zarząd wystąpił do ministra rolnictwa w sprawie podwyższenia kwoty tego zasiłku. Samorząd rolniczy zwrócił uwagę na wzrost płacy minimalnej oraz wzrost stawek godzinowych w innych sektorach gospodarki, od którego zależy wysokość zasiłku chorobowego dla osób ubezpieczonych w ZUS.
Skutki niskich składek KRUS
Resort rolnictwa wyjaśnił, iż w 2017 r. ministerstwo we współpracy z KRUS przeanalizowało szczegółowo możliwość podwyższenia wysokości zasiłku chorobowego oraz jednorazowego odszkodowania z tytułu wypadku przy pracy rolniczej lub rolniczej choroby zawodowej. Oba świadczenia są bowiem finansowane w ramach Funduszu Składkowego Ubezpieczenia Społecznego Rolników. Jest on tworzony głównie ze składek ubezpieczonych i nie korzysta z dotacji budżetowej, jest samofinansującym się funduszem. Stan finansów Funduszu umożliwił, przy zachowaniu na niezmienionym poziomie składki na ubezpieczenie wypadkowe, chorobowe i macierzyńskie, podwyższenie tylko jednorazowego odszkodowania z tytułu wypadku przy pracy rolniczej lub rolniczej choroby zawodowej do 809 zł za każdy 1% stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu.
Zasiłek chorobowy to świadczenie przysługujące z ubezpieczenia wypadkowego, chorobowego i macierzyńskiego. Rolnicy płacą na nie za siebie i ubezpieczonych członków rodziny 42 zł od osoby na miesiąc. Te składki muszą sfinansować wydatki na świadczenia z tego ubezpieczenia. Jak wyjaśnił Krajowej Radzie resort rolnictwa, zasiłek chorobowy dla rolników, mimo iż jego wysokość wynosi zaledwie 10 zł za każdy dzień niezdolności do pracy, to najbardziej kosztowne świadczenie dla Funduszu Składkowego. Z danych statystycznych KRUS za 2017 r. wynika, że wydatki Funduszu na świadczenia z ubezpieczenia wypadkowego, chorobowego i macierzyńskiego wyniosły 401,71 mln zł , z czego 336,85 mln to wydatki na zasiłki chorobowe dla rolników i domowników.
Wysokość składek na omawiane ubezpieczenie ustala Rada Ubezpieczenia Społecznego Rolników, która czuwa nad równowagą finansową FSUSR. Jej członkowie to przedstawiciele organizacji społeczno-zawodowych rolników i związków zawodowych rolników indywidualnych w większości będący płatnikami składek do systemu ubezpieczenia społecznego rolników lub jego beneficjentami. W opinii resortu rolnictwa Rada Rolników, stanowiąc o wysokości składki, ma decydujący wpływ na wysokość świadczeń z tego ubezpieczenia, w tym na wysokość zasiłku chorobowego, mimo iż zgodnie z ustawą wysokość tego zasiłku określa w rozporządzeniu minister rolnictwa. Wydając stosowne rozporządzenie, minister ma bowiem obowiązek uwzględniać wnioski Rady i uzgadniać z nią projekt stosownych zmian co do wysokości świadczeń, mając na uwadze stan finansów FSUSR.
Bez podwyżki ani rusz – i świadczeń, i składek
Jak podał resort rolnictwa, chcąc utrzymać składki na niskim poziomie, nie podwyższano przez lata zasiłku chorobowego. Wysokość składki nie była zmieniana od II kwartału 2011 r. Ministerstwo wskazało, powołując się na analizę przeprowadzoną przez KRUS, że podwyższenie zasiłku chorobowego bez jednoczesnego uwzględnienia podwyższenia wysokości miesięcznej składki na ubezpieczenie wypadkowe, chorobowe i macierzyńskie może skutkować utratą płynności finansowej FSUSR. Wychodzi więc na to, że podwyższenie wysokości zasiłku chorobowego jest możliwe tylko pod warunkiem jednoczesnego podniesienia miesięcznej składki na ubezpieczenie. Czy rolnicy są na to gotowi? W sytuacji gdy zboża, żywiec i mleko płaciłyby dobrze, pewnie tak, ale z tym wszyscy wiedzą, bywa bardzo różnie.
Natomiast podwyższenie stawki to raczej ruch tylko w jedną stronę. Jest też kwestia – o ile. Jeśli 42 zł wystarczą, żeby zapłacić jedynie 10 zł na dzień, to przy utrzymaniu, że Fundusz się samofinansuje, stawka, aby dorównała tej, na jaką może liczyć osoba zatrudniona za minimalną pensję, musiałaby wzrosnąć do około 180 zł miesięcznie! Na taką podwyżkę zapewne rolnicy nie są gotowi. Należałoby więc zmienić przepisy i dofinansować zasiłki chorobowe z budżetu państwa.
Magdalena Szymańska
fot. Pixabay