Przy obecnych cenach nawozów bez hodowli mniejsi rolnicy wyginą
– Utrzymuję trzodę chlewną i gnojowica znacznie zasila glebę w azot, trzeba tylko pilnować wapnowania, gdyż gnojowica również prowadzi do zakwaszenia gleby. Przy obecnych cenach nawozów bez hodowli, na samej produkcji roślinnej duzi obszarnicy jakoś sobie poradzą, ale małe gospodarstwa będą miały bardzo ciężko – powiedział Marek Jędrzejczak.
Plonowanie pszenżyta zgodnie z planem
Rolnik jest w trakcie żniw i po wymłóceniu 7,5 ha pszenżyta średni plon kształtuje się na poziomie ponad 7 ton z ha.
– Jesteśmy zadowoleni z plonowania pszenżyta posianego po ziemniakach, gdzie na jesieni zaaplikowaliśmy 20 tys. litrów gnojowicy na ha i na wiosnę dodatkowo 10 tys. l gnojowicy plus 100 kg saletrzaku na ha. Nie stosowaliśmy żadnych nawozów wieloskładnikowych. Mocno ograniczyliśmy też nawozy sztuczne – wyjaśnił rolnik, dodając, że jeszcze w poprzednim roku sam zakupywał prosięta i sam sprzedawał tuczniki, jednak było to obarczone dużym ryzykiem ze względu na wahania cen. Z tych względów wszedł w tucz kontraktowy, który okazuje się bezpieczniejszy ze względu na gwarantowaną stawkę od jednego tucznika.
Buraki wyparły ziemniaki
Jeszcze w zeszłym roku Marek Jędrzejczak uprawiał duży areał ziemniaków skrobiowych, który w tym sezonie mocno ograniczył na rzecz buraków cukrowych.
– Popsuła się zupełnie koniunktura na ziemniaki przemysłowe, które w poprzednim roku miały bardzo niską opłacalność. W zasadzie to były dwa słabe sezony pod rząd, rozczarowująca była nie tylko cena, ale i zaskakująco niska skrobia. Zatem zeszliśmy z 17 do zaledwie 4 ha. Jest to areał, który pozwoli na przetarcie maszyn. Jeśli cena nie pójdzie w górę, to w przyszłym roku zupełnie zaniechamy ich produkcji. Inni rolnicy zrobili podobnie, bo w naszej gminie w poprzednim sezonie uprawiano prawie 400 ha ziemniaków skrobiowych, a teraz jest zaledwie 150 ha. Wiem, że zakłady skrobiowe narzekają na brak surowca, zatem może w przyszłym sezonie ceny pójdą w górę. Jednocześnie zwiększyłem areał uprawy buraków cukrowych z 8 do 16 ha, gdyż udało się nawiązać współpracę z Krajową Spółką Cukrową, która oferuje znacznie lepsze warunki sprzedaży niż cukrownia w Glinojecku należąca do niemieckiego Pfeiffer & Langen, gdzie dotychczas dostarczałem buraki. Miałem porównanie przez wiele lat, gdyż tata dostarczał buraki do Krajowej Spółki Cukrowej, a ja do Pfeiffer & Langen i tacie zawsze lepiej płacili.
Andrzej Rutkowski
fot. M. Jędrzejczak