Przewodniczący grupy roboczej „Wołowina” Copa Cogeca Jean-Pierre Fleury jest zaniepokojony planami uwzględnienia w umowie wołowiny. W jego opinii umowa handlowa z Mercosurem wywrze poważne skutki dla unijnego rolnictwa, a zwłaszcza dla branży wołowej.
Konieczne kontyngenty
Niepokój jest tym większy, ponieważ w skali Wspólnoty w ciągu ostatniej dekady konsumpcja mięsa wołowego spadła o 20%. Jean-Pierre Fleury zwraca uwagę, iż towary importowane z krajów trzecich nie spełniają unijnych norm dotyczących bezpieczeństwa żywności oraz dobrostanu zwierząt. Kraje unijne rejestrują każdy ruch zwierzęcia od momentu jego narodzin aż do uboju, a w Argentynie, Brazylii, Paragwaju i Urugwaju identyfikowalność obejmuje jedynie 10% życia zwierzęcia.
Planami Komisji dotyczącymi włączenia wołowiny do oferty dostępu do unijnego rynku przygotowanej dla Mercosuru jest rozczarowany również Pekka Pesonen, sekretarz generalny Copa Cogeca.
W jego opinii, negocjowana umowa handlowa może mieć katastrofalne skutki dla sektora wołowiny, o ile nie zostaną nałożone odpowiedniej wielkości kontyngenty taryfowe.
Wołowina wytwarzana w UE, w szczególności z wyspecjalizowanej produkcji, jest również źródłem wzrostu gospodarczego i zatrudnienia na obszarach wiejskich, gdzie często brakuje alternatywnych form pracy.
Zależymy od eksportu
Produkcja wołowiny to również źródło dochodu dla wielu polskich gospodarstw.
Wyniki badania pogłowia bydła przeprowadzone przez GUS zarówno w grudniu ub.r., jak i w czerwcu br. wskazują na utrzymujące się zainteresowanie hodowlą bydła. Obserwuje się wzrost pogłowia bydła we wszystkich kategoriach wiekowych. W stosunku do końca ubiegłego roku o 3,9% do 1,7 mln sztuk wzrosło pogłowie młodego bydła w wieku od roku do dwóch lat, a cieląt o 0,2% do 12,2 mln szt. Z kolei między czerwcem a grudniem ub.r. pogłowie młodego bydła wzrosło o 6,9%, a cieląt o 6,2 %. Produkcja żywca wołowego na koniec 2016 r. w stosunku do 2015 r. wzrosła grubo ponad 5%, tym samym w 2016 r. nasi rolnicy wyprodukowali ponad 501 tys. t tego żywca (wg poubojowej).
– Od kilku lat sytuacja producentów wołowiny jest w miarę stabilna z tendencją do korzystnego rozwoju. Gospodarstwa wyspecjalizowane w chowie bydła mięsnego radzą sobie dobrze. Obecnie mamy już za sobą sezonowy dołek cenowy. Jest większe zapotrzebowanie na żywiec wołowy i wołowinę – komentuje Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.
W porównaniu do ubiegłego roku spożycie mięsa wołowego wzrosło w Polsce o 75%, z 1,2 kg do 2,1 kg na osobę, podaje GUS, ale nadal w porównaniu do innych gatunków mięs jest ono niewielkie. Wołowina to dobro luksusowe, na które może sobie pozwolić niewielu Polaków. Ponad 70% krajowej produkcji wyjeżdża za granicę. Lwia część jest sprzedawana na unijne rynki, ale jesteśmy też liczącym się eksporterem na rynki trzecie. Należymy do dziesiątki największych unijnych eksporterów wołowiny. Prym wiodą tutaj Hiszpanie (eksport na poziomie 67 tys. t) , potem Niemcy (47 tys. t), Irlandczycy ( 42 tys. t) oraz Holendrzy (39 tys. t), po których jesteśmy my. Nasz udział w unijnym eksporcie na rynki trzecie wynosi 7% (31 tys. t). Polska w porównaniu do ubiegłego roku zwiększyła eksport o 13%, Hiszpania o 15%, a Niemcy o 10%. Warto podkreślić, iż Niemcy, drugi odbiorca naszej wołowiny, w pierwszym półroczu br. zmniejszył dostawy naszej wołowiny o 9% do 20,6 tys. t.
Widmo poważnego kryzysu
– Ze względu na duży eksport wołowiny na unijne rynki jesteśmy uzależnieni od poziomu cen, jakie na nim występują. Szeroki dostęp do unijnego rynku, który w obecnym kształcie umożliwiłaby umowa handlowa z krajami Mercosur, a mówi się o kontyngentach w wysokości setek tysięcy ton, spowodowałby automatycznie załamanie się cen na wołowinę. Nasi producenci wołowiny ewentualne załamanie się cen na unijnym rynku odczuliby w dwójnasób. Unijni odbiorcy, mając problem ze zbytem swojego towaru, ograniczyliby zakupy polskiej wołowiny, co w odniesieniu do krajowego popytu na wołowinę oznaczałoby poważny kryzys – komentuje Jerzy Wierzbicki.
W ubiegłym roku wołowina nie była uwzględniania w negocjacjach umowy handlowej z krajami Mercosur. W opinii prezesa PZPBM, Komisja Europejska włączyła nasz sektor do negocjacji bez konsultacji.
– Jest to jednostronna autorytatywna decyzja. Jesteśmy absolutnie przeciwni takiemu podejściu do sprawy. Produkcja żywca wołowego na terenie UE należy do sektorów wrażliwych. Przygotowujemy apel do naszego ministra rolnictwa, aby zareagował, wywierając presję na Komisję Europejską, by tego typu decyzje były podejmowane z rozwagą – komentuje Wierzbicki.
Taka a nie inna decyzja może być podyktowana z jednej strony bardzo silnym naciskiem brazylijskich producentów wołowiny, którzy chcą uzyskać dostęp do unijnego rynku, z drugiej natomiast korzyściami, jakie Unia będzie miała w dostępie do innych południowoamerykańskich rynków.
– Tamtejsi producenci wołowiny są w stosunku do naszych konkurencyjni cenowo. Mają niższe koszty produkcji ze względu na łatwy dostęp do taniej paszy i nie mają tak wyśrubowanych norm produkcji oraz utrzymania zwierząt, jak unijni rolnicy. Handlowi z Unią sprzyja też, w przypadku brazylijskich producentów, korzystny kurs reala w stosunku do euro – podsumowuje prezes PZPBM.
dr Magdalena Szymańska