Po szoku związanym z cenami nawozów i gazu, a także środków produkcji, rolnicy muszą się przygotować na kolejny cios – rachunek za prąd. Ci, którzy mają tylko taryfę G11 (dla gospodarstw domowych), wiedzą już ile zapłacą. Na razie przez najbliższe miesiące dzięki tarczy antyinflacyjnej podwyżki nie będą aż tak dokuczliwe. Ale od maja faktury wzrosną o 24 proc.
W gorszej sytuacji są natomiast ci, którzy korzystają z taryfy przemysłowej. Tu opłaty nie są regulowane przez Urząd Regulacji Energetyki, tylko naliczane na zasadach rynkowych. Tymczasem tarcza antyinflacyjna 2.0 nie zawiera rozwiązań osłonowych dla biznesowych odbiorców prądu. W związku z tym opłaty mogą wzrosnąć nawet o kilkaset procent.
Rolników nie stać na droższy prąd. „Paprykę i pomidory niech minister Kowalczyk do spółki z Morawieckim hodują, jak tacy mądrzy”
I tego właśnie mocno obawiają się rolnicy, którzy jeszcze nie otrzymali rachunków od swoich operatorów.
- Ja listonosza z rachunkiem nie wpuszczę do domu, tylko psami poszczuję. Już wystarczy, że żeby kupić nawozy to nerkę i płuco będę musiał sprzedać. Na prąd już nie będę miał – ponuro żartuje jeden z producentów warzyw spod Radomia, z którym rozmawialiśmy w minionym tygodniu. Ale już całkiem poważnie dodaje, że bardzo obawia się wysokości rachunku za prąd.
- W 2021 roku średnio płaciłem 1600 zł za prąd miesięcznie. Przy tych kosztach, które teraz będę musiał ponieść na produkcję, konieczność zapłacenia dwu lub trzykrotnie wyższej stawki za energię elektryczną spowoduje, że po prostu zwinę interes. Pójdę gdzieś na etat do pracy, bo na dokładnie do uprawy już mnie nie stać. A paprykę i pomidory niech minister Kowalczyk do spółki z Morawieckim hodują, jak tacy mądrzy – mówi rolnik.
Producent warzyw już zapłacił za prąd o 70 proc. więcej
I wcale nie przesadza. Mamy bowiem pierwsze sygnały od rolników, którzy już otrzymali rachunki liczone w nowej taryfie C. Są wyższe o 70 proc.!
- Produkuję warzywa, m.in. marchew i kapustę. Korzystam z taryfy przemysłowej, bo zazwyczaj była korzystniejsza. Ale jak dostałem kilka dni temu rachunek za prąd, to aż usiadłem. 2000 zł! Podczas gdy zazwyczaj było to 1200 zł – mniej więcej tyle co miesiąc płaciłem elektrowni. Więc teraz będę płacił o 70 proc. więcej za prąd. Jak doliczyć do tego koszty nawozów, środków ochrony roślin czy paliwa, to żebym wyszedł na swoje, musiałbym mocno podnieść cenę swoich warzyw. Tylko kto za nie zapłaci? – zastanawia się pan Damian Micyk, rolnik z Szarkówki koło Charsznicy (woj. małopolskie).
Sadownicy: boimy się wzrostu cen prądu. Jabłka sypniemy na przemysł
Przed takim dylematem stają też sadownicy. Ich ceny prądu dotykają szczególnie, bo zużywają go stosunkowo dużo do przechowywania jabłek np. w komorach z kontrolowaną atmosferą.
- Dostawca jeszcze w listopadzie podniósł mi opłatę z 55 gr za kWh na 75 gr, czyli prawie o 40 proc. Do tej pory płaciłem 3000 zł za prąd. Teraz wyjdzie mi ponad 4000 zł. Boję się, że za chwilę dostanę kolejne pismo z podwyżką. A z czego mam płacić tak ogromne rachunki? Nam za jabłka nikt nie da więcej, bo w kraju jest ogromna nadprodukcja. Przez 8 lat, po wprowadzeniu rosyjskiego embarga, rządzącym nie udało się znaleźć alternatywnych rynków zbytu. Nie mamy co liczyć na to, że nasi odbiorcy czyli grupy producenckie czy sklepy zgodzą się płacić więcej za nasze owoce. Kogo obchodzi, że ja kolejny rok dokładam do produkcji? Myślę, że w tym sezonie wielu mniejszych sadowników zrezygnuje z jabłek, a część nie będzie się bawić w przechowywanie, tylko od razu sypnie na przemysł. Ja też jedną komorę opróżniłem. Przy takich cenach prądu trzymanie owoców w przechowalni jest bezsensowne. Tyle samo zarobię, oddając owoce do przetwórni, bo wyłączę komorę. Tak wysokie rachunki będą naszym gwoździem do trumny – mówi nam sadownik z okolic Rawy Mazowieckiej.
"A co, jeśli to nie koniec podwyżek?" Producenci mleka też nie śpią spokojnie
Podwyżek cen prądu boją się także mleczarze. Co prawda większość z nich ma taryfę G11, jednak martwią się, że będą kolejne wzrosty cen energii elektrycznej.
- Jeśli wierzyć w zapewnienia premiera Morawieckiego, na razie ze ten prąd nie zapłacimy pewnie tak dużo. Ale szalejące podwyżki nie pozwalają nam spać spokojnie, bo nie wiadomo co będzie jutro czy za pół roku. Może się okazać, że znów skoczy cena prądu. Ta niepewność nie daje nam spokojnie planować dalszej produkcji – mówi nam dostawca mleka do OSM Giżycko.
Dlaczego zdrożał prąd?
Głównym powodem podwyżek są rosnące ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym. Wzrosły także koszty uprawnień do emisji CO2. Rolnicy oczekują, że rząd zareaguje na tak wysokie podwyżki cen prądu przemysłowego i wprowadzi także dla nich jakieś działania osłonowe.
Kamila Szałaj, fot. pixabay.com