Galopujące ceny martwią rolników
– Jeśli w przyszłym roku pszenica nie będzie kosztować 2 tys. zł za tonę, to nakłady, jakie ponosimy na jej produkcję, się nie zwrócą. Jest to przerażające, ale niestety, patrząc na to, co dzieje się m.in. z nawozami – prawdziwe. Dokąd to wszystko doprowadzi? W mediach mówi się głównie o tym, ile to rolnicy zyskają na wysokich cenach produktów rolnych, niewiele o rosnących kosztach. Nie będzie trzeba długo czekać, jak to rolników będzie obwiniać się o wzrost inflacji. Dlaczego nasi rządzący nic nie robią w tym kierunku? – pyta jeden z naszych Czytelników, producent zbóż i rzepaku z powiatu kutnowskiego.
Kto za to odpowie – rolnicy?
Rolników dzwoniących do redakcji „Tygodnika” trapi też inna kwestia.
– Szczycimy się wynikami w eksporcie rolno-spożywczym. Słaby złoty powoduje, że na eksporcie zarabia się krocie, ale co będzie, jeśli przyjdzie nam kupić na przykład zboże do produkcji mąki na rynkach zewnętrznych? Jak wpłynie to na ceny żywności w Polsce? Handlujący zbożem narzekają, że rolnicy niechętnie pozbywają się ziarna. Podaż pomimo wysokich cen jest mała. Gdybyśmy mieli zapewnienie, że państwo albo Unia Europejska zrobią coś w kierunku zahamowania galopujących cen kosztów produkcji, reagowalibyśmy inaczej. Ale tak nie mamy innego wyjścia, jak czekać na rozwój sytuacji – podkreślają rolnicy dzwoniący do redakcji „Tygodnika”.
W obecnej sytuacji istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że założenia europejskiego Zielonego Ładu, jaki zafundowała rolnikom Komisja Europejska, a za którymi tak optuje unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski, dotyczące ograniczenia nawożenia i pestycydów, spełnią się szybciej, niż zakłada Zielony Ład.
– Ale co z tego, jeśli nas, rolników, już nie będzie? Zmniejszy się też produkcja rolna i to dopiero będzie problem. Czy wtedy również będzie się o to obwiniać rolników? – zwracają uwagę nasi rozmówcy.
Grupa Azoty nie ograniczyła produkcji
Grzegorz Puda zapowiadał na początku października, że wraz z ministrem Jackiem Sasinem rozpoczął rozmowy z premierem Mateuszem Morawieckim na temat możliwości pomocy rolnikom, by zrekompensować podwyżki cen nawozów. Terminy, w jakich rolnicy mogą stosować nawozy mineralne, się już kończą, a o żadnych konkretnych działaniach pomocowych nie słychać. Mechanizmy pomocowe są jednak konieczne, ponieważ raczej nie zapowiada się, że wiosną sytuacja się unormuje.
Pojawił się jedynie komunikat ze strony Grupy Azoty, aby jej autoryzowani dystrybutorzy aktywnie współpracowali z grupami producenckimi, spółdzielniami oraz grupami rolników w celu zapewnienia oczekiwanej dostępności do nawozów na rynku krajowym. Grupa Azoty jest jedną z nielicznych firm w Europie, która pomimo historycznie wysokich cen gazu nie wstrzymała lub istotnie nie ograniczyła produkcji. To, co Grupa dostarcza obecnie na rynki zagraniczne, wynika z zawartych wcześniej kontraktów, często wieloletnich, których niezrealizowanie wiązałoby się z dużymi karami finansowymi.
Aczkolwiek może dochodzić do sytuacji, iż nawozami handlują dystrybutorzy, ponieważ producent po wyprodukowaniu nawozu i sprzedaży innym firmom nie ma kontroli nad ich dalszą odsprzedażą. Bez wątpienia jest to intratny interes, ponieważ sprzedając nawozy za granicę, uzyskuje się wyższe marże niż na rynku polskim, gdy część producentów europejskich zatrzymała lub istotnie ograniczyła produkcję.
Polityczne zagrywki Gazpromu
Z europejskich rynków płyną sygnały, iż podaż nawozów kurczy się znacznie, a w niektórych rejonach została ograniczona prawie do zera. Zakłócone łańcuchy dostaw i rekordowo wysokie koszty transportu utrudniają również import nawozów z innych regionów. Ponadto problemy w prawie wszystkich ważnych regionach eksportowych są podobne do tych w Europie.
Stowarzyszenie branżowe Fertilizers Europe apeluje, iż jeśli UE nie podejmie szybkich działań w celu powstrzymania wzrostu cen gazu ziemnego, obecnie ograniczona produkcja w niektórych lokalizacjach może zostać na stałe zatrzymana. Z powodu rosnących cen gazu, według Jacoba Hansena, dyrektora generalnego Fertilizers Europe, jedna trzecia europejskich fabryk nawozów i amoniaku zamknęła lub tymczasowo wstrzymała produkcję. W jego opini, pierwszy kwartał 2022 roku nie przyniesie obniżek wysokich cen gazu ziemnego. Analitycy i handlowcy obawiają się zatem, że na sezon 2022 w Europie i Ameryce Północnej nie będzie wystarczającej ilości nawozów.
Parlament Europejski domaga się od Komisji Europejskiej zbadania wpływu Gazpromu na kryzys energetyczny w Europie i historyczny rekord cen gazu na kontynencie. Polska apeluje o śledztwo antymonopolowe. Gazprom ograniczał podaż na rynku gazu od wakacji do października. Panuje pogląd, iż Rosjanie celowo ograniczyli podaż, aby promować rozpoczęcie dostaw przez gazociąg Nord Stream 2 pomimo uprzedniej konieczności dostosowania go do przepisów unijnej dyrektywy gazowej. Rosjanie tłumaczą, iż Gazprom w pełni wywiązuje się ze swoich zobowiązań kontraktowych wobec partnerów europejskich. Jak wskazują eksperci, jest to półprawda – Gazprom nie zwiększa dostaw poza ilościami zakontraktowanymi w umowach długoterminowych, chociaż według Międzynarodowej Agencji Energii mógłby je podnieść nawet o 15%.
Artykuł pierwotnie ukazał się w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" nr 44/2021 na str. 10. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Magdalena Szymańska
fot. M. Szymańska