StoryEditorOpłacalność produkcji

Jak zarobić na uprawie soi?

06.09.2018., 15:09h
Na rynku pojawia się coraz więcej firm zainteresowanych kupnem soi. Tymczasem rolnicy dość ostrożnie podchodzą do jej uprawy. Niewątpliwie zachęcają do tego dopłaty do strączkowych, aczkolwiek zakaz stosowania środków ochrony roślin w przypadku zaliczania strączkowych do zazielenienia ogranicza atrakcyjność uprawy.
Podczas Dnia soi organizowanych przez firmę Danko, 28 sierpnia w Szelejewie Marcin Markowicz z Top Farms, przedstawił kalkulacje uprawy tej rośliny w gospodarstwie w Głubczycach w woj. opolskim. Firma ma ośmioletnie doświadczenie w uprawie soi i sukcesywnie zwiększa areał jej uprawy. W 2018 r. zasiała soję na 454 ha.

Przedstawione przez Markowicza wyniki plonowania w latach 2014–2017 pokazują, iż nawet w ramach jednej odmiany były one dość niestabilne, na co oczywiście miały wpływ m.in. warunki pogodowe. Niewątpliwie soi szkodzi susza. Jeśli chodzi o odporność na wymarzanie, to gospodarstwo nie ma jeszcze takich doświadczeń. Średni plon wszystkich odmian waha się w przedstawionych latach od niespełna 18 do ponad 38 dt z hektara. W ramach jednej odmiany różnica w plonie, w zależności od roku, dochodziła nawet do 50%.


Tanie nawożenie, drogie nasiona i herbicydy


Koszty uprawy soi wraz z mechanizacją w ubiegłym roku wyniosły ok. 2280 zł/ha, w 2016 r. – 2285 zł/ha, w 2015 r. – ok. 2780 zł/ha, a w 2014 r. – 3156 zł/ha. Warto zwrócić uwagę, iż prawie połowę z tych pozycji stanowią koszty mechanizacji. Druga pozycja to  koszty zakupu nasiona (połowa kosztów mechanizacji). W opinii Markowicza, są one zbyt wysokie.

W przypadku pestycydów, są to koszty, w których nie ma znacznych wahań w porównaniu do poszczególnych lat, kiedy to w gospodarstwie w Głubczycach uprawiono soję, wynoszą one ok. 12–18% kosztów bezpośrednich. Większe wahania są w kosztach nawożenia, wynikają one głównie z różnic w zastosowaniu nawozów azotowych oraz fosforowo-potasowo-magnezowych. W 2017 r. koszty nawożenia stanowiły połowę kosztów zakupu nasion.

W najbardziej udanym pod względem poziomu plonów 2017 r. gospodarstwo w Głubczycach zarobiło na uprawie hektara soi ok. 2280 zł. Plon wyniósł wtedy 3,4 t/ha a cena sprzedaży 1500 zł. Jednakże w 2015 r., gdy soja ucierpiała w wyniku suszy i plony wyniosły niespełna 1,38 t/ha na uprawie hektara soi gospodarstwo straciło 870 zł. Jest to zysk bez dopłat bezpośrednich, płatności za zazielenienie oraz płatności do roślin wysokobiałkowych. Gospodarstwo ze względu na powierzchnię jest objęte bowiem modulacją dopłat, stąd nie otrzymuje pełnych dopłat do hektara.



  • Soja na poletkach doświadczalnych firmy Danko w Szelejewie  wygląda w tym roku dobrze
Ciekawie wyglądało zaprezentowane przez Marcina Markowicza zestawienie opłacalności uprawy soi w stosunku do jęczmienia browarnego, pszenicy ozimej oraz rzepaku, na bazie ubiegłego roku. Soja nie przebiła rzepaku ani pszenicy ozimej, wypadła porównywalnie do jęczmieni browarnego. Ekspert zwracał uwagę ponadto na ogromny wpływ roślin strączkowych na wzbogacenie płodozmianu – przerwanie monokultury zbożowej, poprawę struktury i użyźnienie gleby. W zaprezentowanych kalkulacjach w oczy rzucały się oszczędności po stronie soi w pozycji nawozy, wynikające z najniższych kosztów nawożenia azotowego oraz ochrony fungicydowej, insektycydowej i wydatków na zakup regulatorów wzrostu. To wyróżniało soję wśród jęczmienia, pszenicy i rzepaku. Dość drogie, w porównaniu do innych upraw, są jednak stosowane w soi herbicydy oraz nasiona.



  • Marcin Markowicz posiada wieloletnie doświadczenie w uprawie soi


Kupią każdą ilość

Obecni w Szelejewie dr Adam Sitarski z Kutnowskiej Hodowli Buraka Cukrowego oraz dr Marek Tański z firmy Agrolok, zapewniali, iż rolnicy, którzy zdecydują się na uprawę soi nie będą mieli najmniejszych problemów ze zbytem. Obie firmy są gotowe skupić każdą jej ilość.

Chcemy zaręczyć rolnikowi stabilność uprawy, stosujemy umowy kontraktacyjne z ceną minimalną. Tym samym, zapewniamy, iż kupimy od rolnika soję po gwarantowanej cenie niezależnie od wahań cen na rynkach. W sytuacji, gdy cena rynkowa jest wyższa od minimalnej, płacimy rynkową, gdy na rynku soja jest tańsza, płacimy zagwarantowaną w kontrakcie cenę minimalną – mówił dr Adam Sitarski.

KHBC sprzedaje materiał siewny (opiera się na odmianach soi firmy Danko) oraz szczepionki bakteryjne, promuje odmiany dobrane do regionu działania. Zapewnia także doradztwo.

Umowa kontraktacji jest zawierana przy zakupie przez rolnika materiału siewnego. Nie stosujemy ograniczeń ilościowych, skupujemy każdą, nawet małą ilość soi. Cena nie jest uzależniona od ilości. Jesteśmy w stanie także kupić nasiona niekontraktowane – wyjaśniał Starski.

KHBC zakontraktował soję w tym roku z 400 ha. W przyszłym roku planuje budowę zakładu przetwórczego o wydajności 30 tys. t. Agrolok z kolei w czerwcu uruchomił zakład, którego docelowa moc przerobowa wynosi 400 tys. t.

Szukamy wszędzie soi. Jesteśmy w stanie przyjąć każdą ilość z całego kraju. Nie robimy na razie kontraktacji – mówił dr Tański.

Rolnicy, którzy przyjechali na Dni soi Danko,  zapytani, czy wykorzystaliby zasianą u siebie w gospodarstwie soję do żywienia zwierząt odpowiedzieli, iż jest to obarczone bardzo dużym ryzkiem.

Gospodarstwa z produkcją zwierzęcą, a zwłaszcza z bydłem, praktycznie cały areał zagospodarują pod zapewnienie bazy paszowej. Przeznaczenie części tego areału na soję, kosztem rezygnacji np. z kukurydzy, wiąże się z mniejszą ilością kiszonki. Gdy soja nie wypali, a przy braku doświadczenia z jej uprawą zawsze może się tak zdarzyć, co wtedy? Soja, jak na razie, to raczej uprawa dla większych gospodarstw, nastawionych na produkcję roślinną  – komentowali rolnicy.


Źródło: gospodarstwo Top Farms Głubczyce

dr Magdalena Szymańska
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
21. listopad 2024 13:46