Pieniądze się kończą, podwyżki nie
Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, wbrew oczekiwaniom, inflacja zamiast spaść w sierpniu tylko przyspieszyła i osiągnęła już poziom 16,1 proc. Co więcej, to prawdopodobnie nie koniec wzrostu: prezes NBP Adam Glapiński w rozmowie z Business Insider przewidywał, że inflacja pozostanie na wysokim poziomie do przyszłego lata i w fazę spadkową wejdzie dopiero jesienią 2023. Do tego czasu część rolników z pewnością zrezygnuje z produkcji rolniczej, bo jej koszty przerosną nie tylko zyski, ale w ogóle możliwości finansowe gospodarzy.
Pod koniec sierpnia PGE rozesłało listy, z których klienci dowiedzieli się o podniesieniu stawek za prąd o 57 proc. Podwyżki planują także inni dystrybutorzy energii, w tym Tauron i Enea. Co więcej, możliwe, że wrześniowe podwyżki nie są ostatnimi w tym roku! Cenniki na stronie internetowej PGE obejmują bowiem okres do 31 października.
Ile rolnicy zapłacą za prąd?
W cenniku, który zacznie obowiązywać już jutro (1 września), dla taryfy C11, z której korzysta wielu rolników, przewidziano koszt 2,2 zł za 1 kWh. Przypomnijmy, że cennik, który obowiązywał jeszcze na początku 2022 roku, zakładał, że za 1kWh osoby korzystające z taryfy C11 zapłacą... 0,56 zł! To ogromna podwyżka - w skali dwóch kwartałów wzrost cen prądu w PGE dla tej taryfy wyniósł łącznie ponad 200 proc.!
Rolników nie będzie stać na produkcję
Informacje o kolejnych podwyżkach i kryzysach napływają co kilka dni. Zaledwie w ubiegłym tygodniu rolnicy rozpaczali z powodu wstrzymania produkcji nawozów, dziś już muszą martwić się kolejnymi podwyżkami cen energii. Dlatego wielu z nich nie chce wiedzieć, co będzie spędzało im sen z powiek jutro i po prostu rezygnują z produkcji bądź szukają alternatyw. O te jednak wcale niełatwo.
- Przy takim małym gospodarstwie i małej ilości sztuk, nie jestem w stanie zarobić na podwyżki kosztów samego prądu, a gdzie jest cała reszta wyższych kosztów - mówi portalowi Top Agrar rolniczka z Mazowsza, która prowadzi gospodarstwo o powierzchni 100 ha i posiada 20 krów. Do tego hoduje bydło mięsne i konie.
- Do pracy dodatkowej nie pójdę, bo nie mam kiedy. Musiałabym mieć około 50 krów, żeby pokryć koszty. Od miesiąca próbujemy załatwić kredyt na fotowoltaikę, gdzie dla gospodarstw domowych procedura jest uproszczona, a powyżej 100 tys. na fotowoltaikę jesteś traktowany jak przedsiębiorstwo i załatwienie tego nie jest proste ani szybkie. W moim gospodarstwie jest zapotrzebowanie na 35 kW na dobę. Są oczywiście programy na fotowoltaikę, ale te procedury tyle trwają, że mija się to z celem. W tej sytuacji, powinno to trwać miesiąc, wypłata środków i inwestycja. Nie mamy na co czekać, jesteśmy w trudnej sytuacji, naprawdę - mówi zdruzgotana rolniczka.
Konsumenci odczują w kieszeni każdą podwyżkę dla rolników
Jednak są też rolnicy, którym udało się nieco osłabić impet uderzenia wszechobecnej drożyzny, bądź też tacy, którzy po prostu nie chcą rezygnować z produkcji rolnej. Nie mają jednak złudzeń: aby była ona opłacalna, konsument musi zapłacić za towar więcej. Jednak w tym przypadku możliwość podnoszenia cen jest ograniczona. Rolnicy doskonale wiedzą, że gdy ceny np. za produkty mleczarskie dojdą do bardzo wysokiego poziomu, konsumenci po prostu z nich zrezygnują, bo nie będą chcieli płacić ogromnych pieniędzy nawet za towar dobrej jakości i od sprawdzonego producenta.
Zuzanna Ćwiklińska
fot. Pixabay