Limit pomocy to 100 kg na jedną tuszę, a ogólny limit – 20 tys. t, co daje 7,1 mln euro wsparcia, z czego UE sfinansuje 50%.
Jak przekonuje Marek Sawicki, minister rolnictwa, ARR szybciej wypłaci rekompensaty, niż zakłady zapłacą za żywiec.
Skup świń ze strefy buforowej rozpoczęły dwie firmy, które wzięły udział w przetargach Agencji Rezerw Materiałowych. Chodziło o zwiększenie rezerw w związku z kryzysem polsko-ukraińskim. Nie uczestniczyły one natomiast bezpośrednio w rozwiązaniu problemu ASF.
– Na zasadach rynkowych skup zwierząt będą prowadziły najmniej 3–4 firmy. Są to większe zakłady. Wśród nich są dwa, które w mojej ocenie są w stanie zdjąć ze strefy buforowej 160–170 tys. przerośniętych sztuk w przeciągu dwóch tygodni – komentował 20 marca w radiowej Trójce Marek Sawicki.
Minister apelował do firm skupowych, aby w pierwszej kolejności skierowały się na Lubelszczyznę i do powiatu łosickiego.
– Mam pewne obawy, że jeśli nie zdejmiemy nadwyżki żywca z tych rejonów, zanim uprawomocni się unijne rozporządzenie ograniczające strefę buforową, to sprzedawane tam tuczniki nie będą objęte rekompensatami. Staraliśmy się o to, aby jak najszybciej zmniejszyć strefę, by obniżać koszty interwencji i stygmatyzacji mięsa. Obecnie mięso ze strefy buforowej uznano za zdrowe i nie ma obowiązku jego znakowania, jednakże przepisy finansowe są bardzo obostrzone – mówił minister.
Sawicki będzie uczestniczył w poniedziałek 24 marca w unijnej radzie ministrów rolnictwa w Brukseli.
– Będę pilnował, aby interpretacja unijnych przepisów, do czasu, gdy nie skupimy świń z Lubelszczyzny i terenu Łosic, pozwalała na rekompensatę skupu nadwagowych sztuk pomimo ograniczenia strefy – przekonywał minister.
Strefa, która pozostanie, stanowi, jeśli pod uwagę weźmiemy liczebność świń, zaledwie 10% obecnej. Tę zaś wyznaczono na podstawie rozporządzenia unijnego z 2002 r. po doświadczeniach hiszpańskich, gdzie źródłem zakażenia były stada świń, a nie dziki.
Polska miała stanowić zaporę dla ewentualnego rozprzestrzeniania się wirusa z Białorusi na teren UE. Dlatego teraz nasz kraj domaga się, aby konsekwencje tego poniosła także Unia.
Po tym, jak pomimo zakazu przez Polskę przejechały do Rosji dwa transporty po jednym tirze żywych zwierząt z Austrii i Danii, Sawicki wątpi w solidarność europejską.
– Tamtejsi ministrowie rolnictwa zapewniają unijnego komisarza ds. zdrowia, iż nie ma bezpośredniego porozumienia pomiędzy nimi a Rosją. Widać jednak wyraźnie, że solidarność europejska jest niepełna i nieścisła. Podobnie było w 2007 r.
Zdaniem Marka Sawickiego, europejski aparat urzędniczy nie podejmuje decyzji z dnia na dzień. Gdyby decyzje w sprawie ASF były tylko w gestii t ministra rolnictwa i inspekcji weterynaryjnej, podjęto by je znacznie szybciej.
Magdalena Szymańska