Doradztwo państwowe cierpi na brak pracowników. Odbija się to również na rolnikach, ponieważ prowadzenie gospodarstwa jest dziś bardzo trudne bez fachowego wsparcia. Przybywa nowych wymogów, a przede wszystkim biurokracji, z którą trzeba się zmagać. Okazuje się jednak, że nie tak wcale łatwo zostać certyfikowanym doradcą, o czym przekonała się córka naszego Czytelnika.
Dziewczyna ukończyła inżynierię rolniczą na wydziale bioinżynierii w katedrze inżynierii biosystemów na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu. Obecnie broni pracę magisterską. Ma też doświadczenie w prowadzeniu gospodarstwa rolnego o powierzchni 22 ha, specjalizującego się w produkcji roślinnej. Gospodarstwo położone jest na terenach zalewowych Doliny Środkowej Noteci Natura 2000, co wiąże się z wieloma ograniczeniami.
Wymóg nie do przejścia: żeby zostać doradcą, trzeba być... doradcą
Córka naszego rozmówcy postanowiła, że oprócz tytułu magistra, zdobędzie też kwalifikacje doradcy rolniczego, co w przyszłości mogłoby też pozwolić jej na pracę w doradztwie czy też założenie własnej firmy doradczej. Zdobycie tych kwalifikacji chciała potraktować jako kolejny etap edukacji.
Tym bardziej zainteresowało ją ogłoszenie zamieszczone w lipcu br. na stronie internetowej Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie. Dotyczyło naboru uczestników na szkolenie podstawowe dla doradców rolniczych. W ogłoszeniu zaznaczono, iż jest to szkolenie dla kandydatów na doradców rolniczych. Dziewczyna pomyślała więc, że właśnie o to jej chodziło, i ...