Dywersyfikacja produkcji
– Postawiliśmy na dywersyfikację produkcji, a co za tym idzie, źródeł dochodów w gospodarstwie. W tych niepewnych czasach jest to rozwiązanie bezpieczniejsze niż wąska specjalizacja. Buraki cukrowe dostarczamy do cukrowni w Glinojecku. Gdy pojawiły się zawirowania rynkowe spowodowane pandemią oraz wojną w Ukrainie, to wzrosła cena pszenicy, a jak wiemy, ceny buraków cukrowych ustalane są na bazie średnich rynkowych cen pszenicy. Dlatego dwa ostatnie lata były dość dobre dla plantatorów buraka i opłacalność była wyższa niż w latach poprzednich. Jednak ceny pszenicy spadły, zatem i ceny buraków pójdą w dół. Już teraz wiemy, że ceny kontraktacyjne buraków spadną do poziomu ok. 30 euro za tonę, a były na poziomie 45 euro, oczywiście cena końcowa zależy od jakości buraków, a więc zawartości cukru, czyli polaryzacji. Burak cukrowy nie jest tani w uprawie, dużym kosztem są zwłaszcza zabiegi ochrony roślin, jakie trzeba wykonać, których wartość z roku na rok średnio rośnie o 10–15%, tym bardziej, że jest coraz większa presja chorób grzybowych. Zwalczanie chwastów głównie zależy od pogody, środki kontaktowe działają lepiej w okresie suszy, kiedy występuje problem z działaniem środków układowych – powiedział rolnik.
Co na obecną chwilę lepiej się opłaca – mleko czy wołowina?
– Produkcja wołowiny wymaga mniej czasu, mniejszych nakładów pracy oraz mniejszych nakładów finansowych. Natomiast produkcja mleka wiąże się z lepszym żywieniem, z opieką weterynaryjną i dwukrotnym dojem. U nas się to uzupełnia, gdy cena mleka spada, to łatamy dziurę wołowiną i na odwrót. Widzę po okolicznych gospodarstwach, które utrzymują po 80–100 sztuk krów, że mają znacznie większe możliwości inwestycyjne. Mają duży obrót gotówki z comiesięcznymi dużymi wpływami na konto, co determinuje dobrą zdolność kredytową. W przypadku opasów też potrzebna jest większa skala, wtedy możemy sprzedawać częściej oraz liczne partie. Dużo zależy, w jakim okresie sprzedajemy i jakie są aktualne ceny. Jak trafimy na dołek cenowy i musimy sprzedać – to sprzedajemy, bo zbyt długo nie przetrzymamy takich sztuk. Rozliczamy się poubojowo, a nie za żywą wagę, gdyż utrzymujemy opasy mięsne lub mieszańcowe, które lepiej opłaca się sprzedawać przy rozliczeniu poubojowym. Ostatnią partię bydła sprzedawałem w marcu uzyskując 19 zł za kg poubojowo – stwierdził Kamil Jakubiak.
Andrzej Rutkowski
fot. A. Rutkowski