Buraki cukrowe to pewna cena
– Dochód z buraków cukrowych jest przewidywalny, bo cena jest zagwarantowana w umowie, odbiór też jest gwarantowany. Po naszej stronie zostaje wykonać jak najlepiej zabiegi agrotechniczne, aby osiągnąć satysfakcjonujący plon, chociaż plon w poprzednim roku był ograniczony przez suszę do średniego poziomu 50 ton z hektara. Jest to jedyna uprawa, której nie robimy w ciemno, a więc nie ryzykujemy. W innych działach produkcji rolnej nie ma stabilizacji i można się czuć, jak na loterii, gdzie często obowiązuje cena dnia. W ten sposób nie można nic zaplanować, założenia finansowe na przyszły rok są na zasadzie wróżenia z fusów – stwierdził Marek Stępniak, dodając, że poprzedni rok był tragiczny dla producentów zbóż, których ceny w wyniku importu z Ukrainy spadły do poziomu sprzed 20 lat, a koszty produkcji pozostały na niezmiennie wysokim poziomie, kilkukrotnie wyższym niż przed dwiema dekadami.
Susza i opady deszczu
Ten rok pod względem opadów jest nieco lepszy od poprzedniego na terenie gminy Szczawin Kościelny. Przede wszystkim było więcej wilgoci po zimie, dzięki czemu uprawy ozime dobrze dawały sobie radę do połowy maja.
– Od połowy maja do 20 czerwca panowała u nas susza, co przełoży się na plonowanie zbóż, zwłaszcza jarych. Deszcze, jakie przyszły po 20 czerwca poprawiły sytuację, ale w przypadku roślin okopowych i kukurydzy czy zbóż nie ma to już znaczenia. Rolnicy w naszym terenie aktualnie koszą jęczmień ozimy. Natomiast zbiór rzepaków przy sprzyjającej pogodzie ruszy za kilka dni – wyjaśnił rolnik.
Krowy wypadły świnie
Do roku 2006, czyli do upadku zakładów mięsnych w Płocku Marek Stępniak utrzymywał trzodę chlewną w cyklu zamkniętym na głębokiej ściółce w systemie komorowym. W jednej komorze znajdowało się 60 sztuk trzody chlewnej.
– Trzoda była opłacalna, dopóki sprzedawaliśmy bezpośrednio do zakładów mięsnych, bez udziału pośredników. Na rynku zostały molochy typu Morliny czy Sokołów i byliśmy zmuszeni do sprzedaży poprzez pośredników. Dlatego zrezygnowaliśmy z trzody chlewnej na rzecz bydła mlecznego. Utrzymywaliśmy 60 sztuk bydła, w tym 25 krów mlecznych. Mleko sprzedawaliśmy do spółdzielni Zorina w Kutnie, a potem do Bakomy. Były lepsze i gorsze lata dla mleka, ale w ogólnym rozrachunku była to produkcja opłacalna. Jednak lata lecą, a żaden z 3 synów nie wiąże swojej przyszłości z rolnictwem, dlatego kilka lat temu musiałem zakończyć produkcję mleka. Pracując samemu w gospodarstwie, byłem zmuszony przejść na produkcję roślinną, którą znacznie łatwiej jest zmechanizować niż produkcję zwierzęcą – zakończył Marek Stępniak.
Andrzej Rutkowski
fot. K. Janisławski