Katastrofy klimatycznej możemy jeszcze uniknąć, tylko trzeba działać
– Jeśli nie pochylimy się nad ochroną środowiska i klimatu oraz rozwojem odnawialnych źródeł energii, nastąpi katastrofa klimatyczna. Warto rozmawiać i szukać rozwiązań, które pomogą nie tylko Polsce – mówił Artur Balazs, przewodniczący kapituły Fundacji Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej, otwierając konferencję.
Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej wraz z Agro Promotion i Konsulatem Generalnym Węgier w Gdańsku był organizatorem konferencji w Grodnie. W imieniu wszystkich organizatorów przybyłych gości przywitał Krzysztof Podhajski, prezes FEFRWP.
"Widzimy ogromną szansę w rozwoju odnawialnych źródeł energii. Chodzi tutaj nie tylko o poprawę warunków życia na obszarach wiejskich, ale także stworzenie nowych możliwości rozwoju rolnictwa"
Uczestniczący w konferencji Grzegorz Puda, minister rolnictwa, zwrócił uwagę, iż zarówno polskie, jak i węgierskie rolnictwo cechuje bardzo niska emisja dwutlenku węgla do atmosfery. W przypadku Polski jest to około 2,1 t ekwiwalentu CO2 na hektar, a na Węgrzech niecałe 1,4. W krajach Unii Europejskiej, które postawiły na przemysłowe rolnictwo ta emisja wynosi nawet 10 t ekwiwalentu CO2/ha. Wiele wyzwań zachęcających rolników do włączenia się do ograniczenia zmian klimatycznych niesie ze sobą Zielony Ład. Puda zwracał uwagę, iż koncentracja nie tylko produkcji, ale także przetwórstwa wymusza stosowanie coraz mniej przyjaznych środowisku technologii oraz zwiększa zapotrzebowanie na transport. Z kolei transport oraz konserwowanie żywności pochłaniają część pieniędzy, które konsumenci są w stanie zapłacić za dany produkt, co powoduje, że dochody rolników są uszczuplane.
– Widzimy ogromną szansę w rozwoju odnawialnych źródeł energii. Chodzi tutaj nie tylko o poprawę warunków życia na obszarach wiejskich, ale także stworzenie nowych możliwości rozwoju rolnictwa. Z rolniczego punktu widzenia najważniejsze są te technologie OZE, które oprócz produkcji energii mogą wspierać rolnictwo w realizacji celów klimatycznych i środowiskowych. Dlatego dużą wagę przywiązujemy do rozwoju energetyki wodnej i biogazowni rolniczych, które są niedoceniane – tłumaczył Puda.
Płynne przejście na OZE
Jak mówił w Grodnie minister rolnictwa, ma on również świadomość tego, że odnawialne źródła energii nie zastąpią energetyki systemowej. Natomiast przechodzenie z energetyki konwencjonalnej na te z odnawialnych źródeł musi być płynne, tak aby koszty społeczne tej transformacji były jak najniższe.
– Uważamy, że lokalne wytwarzanie energii na własne potrzeby wykorzystujące naturalne zasoby, czyli tzw. energetyka rozproszona, to bardzo dobry kierunek. Produkcja zielonej energii musi być dostosowana do lokalnych potrzeb – podkreślał minister rolnictwa.
Resort rolnictwa chce, aby podobnie jak dotychczas, inwestycje w OZE wspierane były z polityki spójności, a uzupełnieniem tego wsparcia były pieniądze w ramach planu strategicznego Wspólnej Polityki Rolnej oraz Polskiego Ładu.
Są na to unijne pieniądze
Profesor Jerzy Buzek, poseł do Parlamentu Europejskiego, członek Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii PE, zwracał uwagę na ogromne opóźnienie w transformacji energetycznej naszego kraju.
– Mamy coś takiego w sobie, że nie wierzymy w naukę, w to, że ocieplenie klimatu może doprowadzić do katastrofy klimatycznej. Ci, którzy uwierzyli, np. Hiszpanie, Czesi, Duńczycy, są już daleko przed nami. My ciągle mamy wątpliwości. Ciągle pracuje u nas 17 kopalni węgla kamiennego. Musimy się w końcu zdecydować na zmiany. Im później zaczniemy, tym będzie nas to drożej kosztować. Faktycznie, nasze rolnictwo, w porównaniu z tym z innych krajów, emituje mniej dwutlenku węgla, ale na wsiach i w małych miejscowościach spala się nadal około 10 mln t węgla rocznie. Nie mówi się, że na tych obszarach występuje zagrożenie smogowe, ponieważ nikt tego nie mierzy. Pod tym względem mamy najgorszą sytuację w całej Unii Europejskiej – podkreślał Jerzy Buzek.
Profesor Buzek mówił też o tym, iż już od ponad 10 lat UE daje pieniądze na rozwój energetyki prosumenckiej, a ona jest najlepsza, by rozwiązać problem zużycia dużej ilości energii na terenach rozproszonych. Zastanawiał się, dlaczego polski rząd nie wydawał na transformację energetyczną pieniędzy z systemu handlu emisjami, które w całości lądowały w polskim budżecie. Obecnie Polska może otrzymać na rozwój OZE 2,5 razy więcej pieniędzy rocznie, niż mogła otrzymać wcześniej. Trzeba to wykorzystać.
Konieczne stałe regulacje
Jak podkreślał dr Krzysztof Księżopolski, prezes Institute for Security, Energy and Climate Studies (ISECS), ze względu na rosnące ceny energii elektrycznej korzystanie z fotowoltaiki czy z pomp ciepła w połączeniu z fotowoltaiką w systemie prosumenckim będzie najtańszym źródłem energii elektrycznej oraz ciepła.
– Pomimo licznych uruchamianych ostatnio programów wsparcia nie zlikwidujemy wykluczenia energetycznego. Tym powinna zająć się polityka społeczna, a nie energetyczna. Aby energetyka prosumencka mogła się rozwijać, potrzebna jest stabilizacja przepisów w tym zakresie. Inwestycje w OZE zwracają się po 5–7 latach, ale pod warunkiem że w międzyczasie nie zmienia się przepisów, na bazie których kalkulowano ich zwrot – mówił w Grodnie dr Księżopolski.
Obszerną relację z konferencji, w której poruszymy wiele zagadnień związanych z rozwojem OZE, zamieścimy w kolejnym numerze „Tygodnika”.
Artykuł ukazał się w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" nr 41/2021 na str. 12. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę
Oprac. M. Czubak na podstawie tekstu Magdaleny Szymańskiej
fot. M. Szymańska