Rolników z problemami finansowymi jest znacznie więcej niż wynika to z rejestru dłużników
Jak wynika z Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK, o 1,1% rdr. wzrósł odsetek dłużników z kategorii uprawy rolne, chów i hodowla zwierząt, łowiectwo, włączając działalność usługową. Na koniec 2023 r. było ich nieco ponad 1,5 tys.Z kolei w Krajowym Rejestrze Długów (KRD) na koniec 2023 roku widniało 3,6 tys. zadłużonych rolników. Rok wcześniej było ich 3,8 tys.
– Zmiany te nie odzwierciedlają fatalnej sytuacji rolników. Problemy z płynnością finansową w wielu przypadkach nie są rejestrowane, bo producenci z tego sektora są zadłużeni wobec podmiotów, z którymi współpracują od wielu lat, a swoją działalność operacyjną mają dostosowaną do cyklu produkcji rolnej – komentuje Adrian Parol, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny, specjalizujący się w sektorze rolnym.
Czym się różnią dane o zadłużenie w KRD i w ING InfoMonitor?
Skąd wynikają różnice między oboma rejestrami dłużników? Dr hab. inż. Dorota Czerwińska-Kayzer z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu wyjaśnia, że Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK zbiera dane nt. zadłużenia wobec banków. Z kolei KRD gromadzi informacje w zakresie kredytów kupieckich. Zdarza się, że dany dłużnik jest uwzględniony w jednym rejestrze, a w innym – nie. Z tego wynikają wskazane rozbieżności.
Ile złych długów mają rolnicy?
Z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK wynika, że na koniec grudnia 2023 r. zobowiązania niespłacane w terminie, czyli tzw. złe długi rolników wyniosły aż 503,1 mln zł, a rok wcześniej – 502,6 mln zł. Według danych KRD, na koniec 2023 roku całkowite zadłużenie rolników szacowano na 264,7 mln zł. To o 4% więcej niż poprzednio – 254,6 mln zł.
– Aktualna sytuacja nie sprzyja łatwemu regulowaniu zobowiązań zarówno tych w banku, jak i wobec kontrahentów. Główną przyczyną są niskie ceny w handlu hurtowym – podkreśla dr hab. inż. Czerwińska-Kayzer. Wskazuje także na wzrost kosztów produkcji rolniczej.
Według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy informacji kredytowych BIK, średnia kwota zaległości wyniosła 324,6 tys. Z kolei z danych KRD wynika, że średnie zadłużenie rolnika było na poziomie 73,1 tys. zł. To 9,8% więcej niż rok wcześniej – 66,5 tys. zł.
Rolnicy coraz częściej muszą "ratować się" kredytami kupieckimi
– Po danych z dwóch rejestrów ewidentnie widać, że następuje przeniesienie niezapłaconych zobowiązań z obszaru kredytu bankowego do kupieckiego, ponieważ banki ostrożniej udzielają kredytów. W najbliższym czasie to zjawisko może się pogłębiać, gdyż producenci środków produkcji lub hurtownicy, chcąc dokonać sprzedaży, będą udzielać wyższych kredytów kupieckich i w przypadku nieuregulowania długów takie informacje trafią do KRD – ostrzega ekspertka z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Zdaniem mec. Adriana Parola, obecna sytuacja w rolnictwie jest mocno niepokojąca. Nie ma takiego sektora, który byłby zyskowny dla producentów rolnych. Istotne jest też to, co się dzieje na rynkach lokalnych, krajowych i międzynarodowych. Rolnicy prowadzący gospodarstwa w pobliżu dużych ośrodków miejskich mają lepsze warunki do prowadzenia biznesu z uwagi na możliwość łatwiejszego zbycia produkcji rolnej i ukierunkowania produkcji na zaspokojenie potrzeb ośrodka miejskiego.
O 1,5 miesiąca wydłużył się czas potrzebny na spłatę długów
Natomiast dr Piotr Rachwał z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie wskazuje na duże gospodarstwa, które zaciągają kredyty krótkoterminowe na spłatę kredytów długoterminowych i wpadają w pętlę zadłużenia. Z każdym kolejnym rokiem mają coraz większy problem ze spłatą długów, nawet w wydłużonych terminach. I w ich przypadku jedynym ratunkiem bywa sprzedaż części ziemi.
Krajowy Rejestr Długów informuje, że na koniec ub.r. statystyczny rolnik zalegał ze spłatą zobowiązań średnio 904 dni. To 43 dni więcej niż 31 grudnia 2022 roku.
W opinii mec. Parola, wydłużenie okresu zalegania ze spłatą zobowiązań ewidentnie świadczy o dalszym pogorszeniu sytuacji finansowej rolników. Wpadają oni w coraz większą pętlę zadłużenia, co może prowadzić do fali bankructw.
Fala bankructw gospodarstw rolnych to bardzo realny scenariusz
Z tak postawioną tezą zgadza się również mec. Goszczyński, który dodaje, że rejestry nie oddają stanu rzeczywistego. Rolnicy są w naprawdę fatalnej kondycji, czego dają np. wyraz podczas swoich zakrojonych na szeroką skalę protestów. Według eksperta, jeżeli nic się nie zmieni w podejściu rządu do rolników, to będzie tylko gorzej.
– Fala bankructw to bardzo realny scenariusz. Rolnicy mają teraz poważne problemy ze zbyciem produktów z poprzedniego roku i sprzedają je poniżej kosztów wytworzenia. Nie posiadają też wystarczających środków na uruchomienie produkcji w bieżącym roku. Oznacza to dalsze, coraz większe zadłużanie się, bez realnej perspektywy uzyskania zyskowności. Ceny uzyskiwane za produkty często są nawet poniżej rzeczywistych kosztów produkcji – alarmuje mec. Adrian Parol.
Rolnicy sprzedają część ziemi, żeby ocalić swoje gospodarstwa
Natomiast dr Piotr Rachwał z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie uważa, że mimo wszystko nie nastąpi tsunami bankructw śród rolników. Jego zdaniem wiele gospodarstw, zwłaszcza tych większych posiadających np. 100 hektarów ziemi, może ją sprzedawać.
– Niektórzy rolnicy sprzedają część swoich gospodarstw w celu uregulowania zobowiązań, które na nich ciążą. Zmniejszają ich powierzchnię, by przetrwać. I właśnie dzięki temu udaje im się ocalić swoje gospodarstwo – wyjaśnia dr Rachwał.
Jednak patrząc na dane GUS, to takich gospodarstw jest niewiele. A największe problemy mają obecnie średnie gospodarstwa. Dla nich sprzedaż areału to "ostateczna ostateczność", gdyż dla znakomitej większości rolników w Polsce ziemia to nie tylko narzędzie do pracy, ale przede wszystkim ojcowizna. A ta nie powinna nigdy trafić w obce ręce.
Opory przed sprzedażą gruntów rolnych wynikają także z problemu z odzyskaniem tej ziemi już po ustaniu problemów finansowych. Często rolnik traci także ziemię bezpowrotnie.
Rolnicy starają się ograniczać inwestycje i koszty produkcji, żeby ratować przed bankructwem
– Polscy rolnicy – mimo trudności – starają się płacić zaciągnięte zobowiązania w terminie. Z czasem mogą ograniczyć ilość stosowanych środków produkcji, by zmniejszyć koszty i nie obarczać się zbyt dużymi zobowiązaniami. Wynikać to będzie zarówno z niechęci do zadłużania się przy wysokich kosztach kapitału, jak i minimalizowania ryzyka spłaty długu. Takie ostrożne działanie może w istocie ratować przed bankructwem – uważa r hab. inż. Dorota Czerwińska-Kayzer z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Parol: trzeba zapewnić rolnikom możliwość sprzedaży produktów po cenach powyżej kosztów
Podsumowując, mec. Adrian Parol twierdzi, że nowy rząd powinien uporządkować ten sektor, zapewniając rolnikom możliwość sprzedaży produktów po cenach pozwalających na przywrócenie zyskowności produkcji rolnej. I dodaje, że potrzebne są znaczące zmiany w ogóle w polityce rządu, mające na celu zabezpieczenie interesów rolników.
W podobnym tonie wypowiada się też dr Rachwał z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowskie, który wskazuje, że ewentualna pomoc rządowa musi najpierw obejmować uregulowanie rynków i ustabilizowanie cen. Później należy myśleć o ewentualnym wprowadzaniu dopłat do ratowania zagrożonych podmiotów.
oprac. Paweł Mikos na podstawie informacji MondayNews