Przez całą Polskę przetacza się fala ogromnych protestów. Rolnicy bronią swoich gospodarstw, jak mogą. Nie tylko blokują drogi czy granice, ale przeprowadzają inne akcje, by zamanifestować swoje niezadowolenie.
Rolnicy zapłacili podatek rolny żytem w big bagach
Na niecodzienny pomysł wpadli rolnicy z powiatu świdnickiego na Dolnym Śląsku. Postanowili zapłacić podatek rolny za ten rok… w naturze. Pod Urząd Gminy w Marcinowicach przywieźli żyto w big-bagach i zostawili je przed budynkiem. Zaprotestowali w ten sposób przeciwko decyzji radnych o ustanowieniu maksymalnej stawki podatku.
- Przecież gminy mogą obniżyć stawki podatku rolnego. Radni mogli opuścić rękę w dół, a w niektórych urzędach, jak u nas, tak wysoko podnosili rękę za podatkiem, że ponadrywali sobie ścięgna w barku – mówi Grzegorz Guzik, jeden z protestujących w Marcinowicach rolników.
Podatek rolny wzrósł o 20 proc., a cena pszenicy taka jak w 1996 roku
Trudno się dziwić frustracji rolników. Podatek rolny w tym roku wzrósł aż o 20 proc., bo wzrosła cena żyta, która jest podstawą do jego obliczania - rolnik płaci podatek rolny o równowartości 2,5 kwintala żyta za hektar swojej ziemi rolnej. Za hektar gruntów gospodarstw rolnych musi więc zapłacić 224,075 zł (w 2023 r. było to 185,13 zł), a w przypadku pozostałych gruntów - 448,15 zł za 1 ha (370,25 zł w 2023 r.). A problem polega na tym, że obecnie ceny zbóż mocno spadły i żyto nie kosztuje 89 zł/dt jak wyliczył do podatku GUS, tylko 50 zł.
- Zapłaciliśmy więc panu wójtowi w naturze – żytem. Ale ta forma protestu wymierzona jest we wszystkie gminy, które nie obniżyły rolnikom podatku. Chcemy też pokazać, że ceny podatku rolnego wzrosły ogromnie, podczas gdy ceny zbóż są porównywalne do tych z 1996 roku, czyli takie jakie były 28 lat temu. Wtedy woziłem pszenice po 600 zł i dziś wożę pszenicę po 600 zł. A koszty i podatek poszły w górę ogromnie – mówi pan Grzegorz.
Rolnicy walczyli w Medyce o obniżenie podatku rolnego
Obniżenie podatku rolnego było jednym z postulatów protestujących w grudniu w Medyce rolników. Rząd zgodził się na to żądanie, ale z zapowiedzi wynika, że rolnicy najpierw będą musieli zapłacić pełną stawkę podatku, a różnicę między 2023 a 2024 roku zwróci im ARiMR. Tyle że wielu rolników ma nieuregulowane umowami dzierżawy, więc zwrotu de facto nie otrzymają.
Podobny pomysł na opłacenie czynszu dzierżawnego maja rolnicy z woj. dolnośląskiego. Chcą KOWR-owi zapłacić pszenicą.