Sąd okręgowy zasądził też wnioskodowczyni ustawowe odsetki od tej kwoty; Skarb Państwa, jako strona przegrywająca, ma też zapłacić jej blisko 77 tys. zł kosztów procesu.
To powtórny proces w tej sprawie, bo 1,5 roku temu białostocki sąd apelacyjny uchylił orzeczenie o zasądzeniu takiego odszkodowania. Uznał bowiem, że przed sądem pierwszej instancji nie zostało ostatecznie wyjaśnione i przesądzone, czy rzeczywiście nie jest możliwe odzyskanie przez właścicieli przynajmniej części tych nieruchomości.
Jak uzasadniał sędzia Piotr Kozłowski, w ponownym procesie sąd okręgowy ustalił, iż fizyczny zwrot nieruchomości nie jest możliwy. Jak mówił, znajdują się one obecnie w rękach osób trzecich, więc sąd musiał obliczyć wysokość należnego odszkodowania. Tu oparł się na opinii biegłego z zakresu szacowania wartości nieruchomości.
Sprawa dotyczy rodziny, która była właścicielem ponad 100 ha gruntów rolnych i lasów we wsi Horczaki Dolne (powiat sokólski). Na mocy dekretu o reformie rolnej, po wojnie nieruchomości te zabrało państwo.
Zdaniem rodziny, stało się to bezprawnie. Spadkobierczyni właścicieli wystąpiła więc z powództwem do sądu, domagając się blisko 1,3 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa - ministra rolnictwa i rozwoju wsi i wojewody podlaskiego - za przymusowe przejęcie przez państwo tego majątku.
W trakcie pierwszego procesu okazało się, że w sprawie tego majątku były po wojnie dwie decyzje administracyjne: w 1946 roku ówczesny Wojewódzki Urząd Ziemski w Białymstoku zdecydował, że nieruchomości nie podlegają przejęciu na cele reformy rolnej, bo nie spełniają norm powierzchniowych i nie podlegają nacjonalizacji w tym trybie. Przed wojną bowiem właściciel nieruchomości podzielił ją na mniejsze działki i zapisał dzieciom.
Decyzję białostockich urzędników zmienił jednak w 1948 r. ówczesny minister Rolnictwa i Reform Rolnych i orzekł, że cały majątek (o powierzchni łącznej ponad 108 ha) powinien należeć do państwa i być wykorzystany na cele reformy rolnej. Przyjął bowiem, że jego podział, dokonany w 1936 roku, miał jedynie charakter faktyczny, a nie prawny.
W 2012 roku jednak minister rolnictwa i rozwoju wsi stwierdził nieważność tego orzeczenia, oceniając, że nieruchomość rzeczywiście nie spełniała wymogów obszarowych do przejęcia, a przedwojenny podział miał charakter prawny i odbył się przed sokólskim sądem powiatowym.
W pierwszym procesie białostocki sąd okręgowy uznał, że powództwo nie uległo przedawnieniu, a składająca pozew wykazała szkodę i jej związek z działaniem państwa. Jesienią 2013 roku zasądził jej więc od Skarbu Państwa blisko 1,3 mln zł odszkodowania.
Tamten wyrok zaskarżyła Prokuratoria Generalna reprezentująca Skarb Państwa i chciała albo oddalenia powództwa, albo uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania. Na publikacji poniedziałkowego orzeczenia nie było jej przedstawiciela, niewykluczone że po raz kolejny wyrok zaskarży.
Pełnomocnik wnioskodawczyni mec. Michał Łapiński ocenił, że wyrok odpowiada oczekiwaniom i jest zgodny z zasadą słuszności. "Bo skoro te nieruchomości zostały poprzednikom prawnym pani powódki odebrane bezprawnie, a dzisiaj pozostają już w dyspozycji innych osób (...) i odzyskanie tego nie jest możliwe, to słusznym wydaje się zasada zwrotu już równowartości, a nie fizycznie, tych gruntów" - dodał adwokat. (PAP)