Obietnice bez pokrycia. Rolnicy od 3 miesięcy czekają na spotkanie ws. suszy
Niskie plony i spadające ceny zbóż pogłębiły trwający od lat kryzys w rolnictwie. Do tego rząd wycofuje się z obietnic danych protestującym rolnikom. I nie chodzi tylko o obniżenie podatku rolnego, ale przede wszystkim o merytoryczne zespoły robocze, które miały powstać w ministerstwie. W pracach mieli brać udział rolnicy i spotykać się w ramach czterech grup tematycznych: ochrony rynku wspólnotowego, nowego Zielonego Ładu, chowu i hodowli zwierząt oraz wsparcia i rekompensat. Ale z tych planów nic nie wyszło. Pod koniec maja odbyło się tylko jedno spotkanie w sprawie poprawy aplikacji suszowej. A potem cisza. Mimo ponawianych przez rolników próśb, ministerstwo rolnictwa nie zorganizowało kolejnego spotkania.
- Dzwoniliśmy, pisaliśmy, pytaliśmy ministra osobiście o to, kiedy będą następne rozmowy w sprawie aplikacji. I nic. Zero reakcji, zero terminu - tłumaczą rolnicy z Ogólnopolskiego Oddolnego Protestu Rolników i alarmują, że bez naprawy aplikacji suszowej i systemu szacowania suszy w Polsce wiele gospodarstw może nie przetrwać.
- Aplikacja suszowa nie wylicza poprawnie suszy w gospodarstwach. Zdarza się, że uprawy sąsiada mają zupełnie inny procent oszacowania. Znamy też sytuacje, gdzie szacunki sporządzane przez zakłady ubezpieczeń znacznie różnią się od obliczeń aplikacji – tłumaczy Emil Mieczaj, rolnik z woj. zachodniopomorskiego i działacz OOPR.
Aplikacja suszowa pełna błędów
Dodaje, że szczególnie mocno poszkodowani są hodowcy bydła, bo IUNG szacuje suszę na TUZ-ach mając dane jedynie dla 60 proc. kraju. A to mocno zaniża wyliczenia.
- Przez to rolnicy, którzy posiadają straty na poziomie ponad 30 proc. w uprawach, a na łąkach w wyniku błędnych danych nie mają niby żadnych strat, nie osiągają magicznego poziomu 30 proc. i nie łapią się na pomoc suszową – wyjaśnia Mieczaj.
Poza tym aplikacja bardzo często się zawiesza. Występują też duże problemy z logowaniem, wysłaniem wniosku czy pobraniem protokołu lub kalkulacji.
- Aplikacja cofa też datę sporządzenia protokołu, nie wysyła wniosków i usuwa podtypy upraw. Zdarza się również, że nie uwzględnia strat ze wszystkich gmin, w których położone jest gospodarstwo - dodaje Urszula Suchocka, rolniczka z woj. warmińsko-mazurskiego, należąca do OOPR.
Rolnicy apelowali o komisje gminne i odwołanie od szacunków aplikacji
O tych wszystkich wadach aplikacji suszowej rolnicy z OOPR informowali ministerstwo rolnictwa podczas majowego spotkania. Zaapelowali wówczas, by w tym roku straty suszowe szacować na podstawie aplikacji suszowych oraz komisji gminnych, a wynik ich wyliczeń uśrednić.
- Podczas spotkania ministerstwo wstępnie wyraziło zgodę na takie rozwiązanie. Mieliśmy uzgodnić szczegóły na kolejnym spotkaniu w resorcie. Ale minęły już trzy miesiące, a do rozmów nie doszło – mówi Mieczaj.
Rolnicy wnioskowali też do ministerstwa o umożliwienie złożenia odwołania od szacunków dokonanych przez aplikację.
- Domagaliśmy się też, aby dane w aplikacji były widoczne stale. Bo teraz jest tak, że po wysłaniu wniosku nic już nie można zobaczyć – podkreśla Mieczaj.
Jak aplikacja faktycznie przelicza suszę? Ministerstwo nie chciało pokazać
Podczas spotkania rolnicy poprosili ministerstwo również o przekazanie kodów źródłowych aplikacji suszowej, a przynajmniej algorytmów odpowiadających za warstwę logiczną aplikacji. Chcieli zobaczyć, jak aplikacja faktycznie przelicza suszę.
- Niestety, usłyszeliśmy, że ministerstwo rolnictwa nie dysponuje tym kodem, bo leży to w gestii ministerstwa cyfryzacji. Jest to dla nas niezrozumiałe – tłumaczy Agnieszka Beger, działaczka OOPR z Wielkopolski.
"Mamy ministerstwo zaorywania rolnictwa"
Beger informuje też, że ministerstwo zobowiązało się na kilku przykładowych gospodarstwach wskazanych przez OOPR pokazać sposób obliczania strat przez aplikację.
- Ale spotkania nie ma, a nam rodzą się coraz większe wątpliwości. No bo jeżeli ministerstwo nie chce się z nami spotkać i pokazać, jak wyliczane są straty, to może jednak strona społeczna, czyli rolnicy mają rację i aplikacja powinna znaleźć się w koszu. A jeśli tak, to mamy ministerstwo zaorywania rolnictwa – ocenia Beger.
Składka na ubezpieczenie suszy wyższa niż odszkodowanie
Rolnicy podkreślają, że problemy z suszą potęguje brak wydolnego systemu ubezpieczeń. Większość firm nie chce ubezpieczać suszy. A nawet jeśli mają taką ofertę, to składki są bardzo wysokie i często przewyższają ewentualne odszkodowanie.
- Przecież nam nie chodzi o dopłaty, tylko zmiany systemowe. Chcemy po prostu sprawnej aplikacji. Wystarczyłaby dobra wola i kilka zmian w jednym rozporządzeniu, i już by nam to ułatwiło prowadzenie gospodarstw – mówi Tomasz Bodnar, rolnik z OOPR.
Redakcja Tygodnika Poradnika Rolniczego wystąpiła do ministerstwa rolnictwa z prośbą o wyjaśnianie, dlaczego dotychczas nie było ponownego spotkania w sprawie suszy i kiedy ewentualnie się ono odbędzie. Będziemy wracać do tego tematu.
Kamila Szałaj