ASF początkiem kłopotów
– Rolnicy powinni mieć świadomość, czego mogą się spodziewać, jeśli mimo prowadzenia postępowania restrukturyzacyjnego zacznie działać komornik – mówi pan Tomasz prowadzący gospodarstwo z żoną Agnieszką (nazwisko do wiadomości redakcji). – Ochrona, owszem, ale do pewnego momentu.
Rolnik prowadził usługową działalność gospodarczą polegającą na wytwarzaniu i sprzedaży pasz. Utrzymuje też bydło mleczne.
– Kłopoty zaczęły się wraz z ASF – wspomina. – Znacząco ubyło klientów na pasze. Udzielany przeze mnie kredyt kupiecki nie był zwracany na bieżąco. Na to nałożył się drastyczny spadek cen mleka. Pojawiły się problemy z terminowym opłacaniem rat i regulowaniem płatności dostawcom.
Hodowca postanowił skorzystać z możliwości uchwalonej w 2015 r. ustawy Prawo restrukturyzacyjne.
– W 2017 r. złożyłem dokumenty w sądzie, sanacyjne postępowanie restrukturyzacyjne zostało otwarte. Sąd nie powierzył nadzoru nad nim kancelarii prawnej, która pomagała mi przygotować dokumenty, tylko wskazanemu przez siebie radcy prawnemu.
I tu pojawia się pierwszy „szczegół”. Rolnik mówi, że nadzorca wprowadzał zmiany w przygotowanym z doradcami planie restrukturyzacyjnym.
– Rolnictwo, a w szczególności hodowla, wymagają wiedzy. Trzeba się na tym znać. Sąd powinien brać to pod uwagę, wyznaczając nadzorcę. A w tym przypadku tak się nie stało – ocenia hodowca.
Pan Tomasz podaje przykłady: plan restrukturyzacyjny zakładał zbycie zbędnych dla prowadzenia gospodarstwa nieruchomości, w tym niewielkich obszarów gruntów.
– Po to, aby zdobyć środki na utrzymanie produkcji mleka. Tymczasem nadzorca podejmował działania to uniemożliwiające! Nie zgodził się też na sprzedaż leasingowanego samochodu, co pozwoliłoby na zejście z kosztów i uzyskanie środków na zakup kilku krów. Zamiast tego przyczynił się do generowania dodatkowych kosztów, nie opłacając rat leasingu w terminie. Raty, koszty windykatora, wznowień umowy przez dwa lata kosztowały gospodarstwo około 70 tys. zł! – mówi rolnik.
Hodowca dodaje, że nadzorca przez trzy lata nie zwołał zebrania wierzycieli.
– Im dłużej trwa postępowanie, tym wynagrodzenie dla nadzorcy jest wyższe, prawda? – komentuje. – A postępowanie restrukturyzacyjne to nie jest tania sprawa.
W 2020 r. nadzorca zrezygnował.
– Pierwsze, co zrobił nowy, to odblokował mi dostęp do konta. Bo poprzedni bez zgody sądu przejął całkowitą kontrolę nad kontem restrukturyzacyjnym – mówi pan Tomasz. – Udało się zwiększyć produkcję mleka, jednak nowy nadzorca uznał, że najlepiej byłoby postępowanie restrukturyzacji sanacyjnej zamknąć. I skorzystać z możliwości, które daje tzw. uproszczona restrukturyzacja covidowa.
Pojawia się komornik
Tak się stało. Sąd na wniosek pana Tomasza zamknął postępowanie sanacyjne i w 2020 r. otworzył uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne, tzw. covidowe.
– W końcu z nowym nadzorcą sądowym, tym razem wskazanym przeze mnie, udało się zawrzeć układ z wierzycielami, sytuacja ekonomiczna gospodarstwa zaczęła się poprawiać – mówi hodowca.
Ale tu pojawia się kolejny „szczegół”. Nie udało się porozumieć ze wszystkimi wierzycielami. Rolnik relacjonuje, że ci, którym układ nie odpowiadał, zaskarżyli go. Sąd w 2022 r. zamknął postępowanie, a na scenę wkroczył komornik.
– W przypadku gospodarstw walczących o przetrwanie ochrona przed windykacją komorniczą ma luki – ocenia pan Tomasz. – I to mimo że rolnik od jakiegoś czasu jest chroniony nie rozporządzeniem, lecz ustawą, która jest aktem prawnym wyższej rangi. Gdy zgłasza się do komornika wierzyciel i informuje, że postępowanie zostało zamknięte, komornik ma otwartą drogę do działania, może prowadzić zawieszone wcześniej postępowania. Tak przynajmniej było w moim przypadku – relacjonuje rolnik.
Pan Tomasz nie dał za wygraną i postanowił skorzystać z możliwości otwarcia postępowania układowego, czyli trzeciej już formuły na restrukturyzację gospodarstwa. Zostało ono otwarte na początku 2023 r. Układ miał zostać zawarty do kwietnia – i tak się stało. Jednak, podobnie jak w przypadku wcześniejszego postępowania, niektórzy wierzyciele kwestionowali jego prawomocność.
Jednocześnie działał komornik.
– Tłumaczył, że choć trwa postępowanie układowe, to nie może zawiesić rozpoczętych już procedur, a może jedynie nie wszczynać nowych. Ściągał należności z tytułu dostaw mleka, zajmował 50% zapłaty. Ale gdy zaskarżenia wierzycieli zostały uznane przez sąd i ukazało się ogłoszenie na stronach sądowych, od sierpnia zaczął zajmować 100% miesięcznych wpływów na konto za mleko – relacjonuje hodowca. Rolnicy tacy jak ja, którzy walczą o przetrwanie gospodarstw, a prowadzą sprzedaż swojej produkcji na zasadzie kontraktu, czyli np. mleka, buraków, w przypadku których zapłata wpływa na konto, są na straconej pozycji – komentuje pan Tomasz.
Próbował chronić dochody, zakładając konto prywatne, z kwotą wolną od zajęcia ustalaną ustawowo.
– W tej chwili to 2700 zł – mówi. – Mam 25 sztuk bydła, w tym 16 sztuk krów mlecznych i rodzinę. Jak utrzymać rodzinę i prowadzić gospodarstwo za 2700 zł miesięcznie dłużej niż kilka miesięcy?
Szybko przyszły negatywne efekty ograniczenia dostępnych środków do minimum. Przez te ostatnie miesiące, gdy komornik zajmował całość wpływów za mleko, wydajność stada znajdującego się pod oceną zaczęła drastycznie spadać. Brakowało pieniędzy na odpowiednie pasze.
Pan Tomasz zwraca też uwagę na kolejną „furtkę dla komornika”.
– Mnie to nie dotyczy, ale jeśli znalazłby się wierzyciel, który wpisze się na wszystkie księgi wieczyste działek, wtedy komornik ma otwartą drogę do działania – mówi.
Czarny scenariusz się ziścił
Kilka dni po naszej rozmowie okazało się, że realizuje się czarny scenariusz.
– Pierwszy nadzorca sądowy, z czasów pierwszego postępowania, będący jednocześnie wierzycielem gospodarstwa z tytułu wynagrodzenia za nadzór, wpisał się do wszystkich ksiąg wieczystych. W ten sposób otworzył komornikowi drogę do sprzedaży działek – mówi pan Tomasz.
Ponieważ hodowca odwołał się od niekorzystnych dla niego decyzji dotyczących układu, formalnie postępowanie restrukturyzacyjne trwa.
– Komornik, na moją prośbę, wrócił w listopadzie do zajmowania 50% dochodów za mleko – mówi rolnik. – Ale jeśli sąd nie zaakceptuje mojego zaskarżenia, komornik i w tym zakresie będzie mógł działać bez ograniczeń.
Rolnik na rozwiązanie swoich problemów liczy po sprzedaży należącej do niego działki mającej duży potencjał komercyjny.
– Niestety, jest problem z rozgraniczeniem działek, sprawa jest w sądzie od 2018 r. – stwierdza.
Pierwszy plan restrukturyzacyjny zakładał pięcioletni okres wyjścia z zadłużenia. Do końca 2023 r. powinien się zakończyć sukcesem.
– Niestety, tak na dobrą sprawę jestem w punkcie wyjścia, z taką tylko różnicą, że mam teraz nie cztery krowy, a szesnaście – mówi pan Tomasz. I dodaje: – Rolnicy, którzy chcą skorzystać z restrukturyzacji, powinni zdawać sobie sprawę, że przepisy nie chronią ich w stu procentach przed windykacją. Mogą pojawić się takie okoliczności, jak w moim przypadku, gdy komornik działa i wtedy robi się nieciekawie.
Krzysztof Janisławski
fot. K. Janisławski