Wczoraj sejmowa komisja rolnictwa pozytywnie zaopiniowała projekt nowelizacji ustawy zakazujący stosowania pasz GMO od 2024 roku.
Wywołało to burzę wśród rolników i przedstawicieli branży paszowej i hodowlanej. W ich ocenie zakaz obrotu pasz GMO będzie skutkował wzrostem kosztów produkcji drobiu i trzody chlewnej. Obniży także konkurencyjność polskiego mięsa na rynkach europejskich.
Trudno się nie zgodzić z tymi argumentami, skoro krajowa produkcja roślin białkowych wynosi obecnie jedynie 0,3 mln ton rocznie, a zużycie krajowe sięga 4,25 mln ton. Czym więc rolnicy mieliby zastąpić soję GMO?
Zaskoczenie w Sejmie. PiS chce przesunąć zakaz stosowania pasz GMO
W związku z postulatami branży mięsnej, dziś wieczorem podczas posiedzenia Sejmu PiS złożył poprawkę przesuwającą zakaz stosowania pasz GMO o dwa lata - od 1 stycznia 2025 r.
- Przesunięcie to podyktowane jest koniecznością znalezienia zastępczych wysokobiałkowych składników porównywalnych przede wszystkim pod względem jakościowym i ekonomicznym do importowanej soi, która obecnie stanowi większość białka używanego do produkcji pasz w Polsce. Utrzymanie daty 1 stycznia 2023 bez wątpienia prowadziłaby do wyraźnego wzrostu kosztów żywienia, pogorszenia efektywności, obniżenia wyników produkcyjnych i załamania sektora przede wszystkim produkcji drobiarskiej, która jest największym odbiorcą mieszanek paszowych i importowanej śruty sojowej – tłumaczył poseł PiS Jerzy Małecki.
Zaznaczył, że w obecnej sytuacji gospodarczej potrzebujemy utrzymania wysokiego poziomu konkurencyjności polskich produktów pochodzenia zwierzęcego na rynkach zagranicznych.
- Przesunięcie zakazu do 2025 roku wydaje się rozsądnym rozwiązaniem. Z tego miejsca chciałbym zaapelować do firm paszowych, żeby wykorzystały ten czas i żeby w ciągu tych dwóch lat zminimalizować i zakończyć ten temat – powiedział poseł.
Kołakowski: te dwa lata to czas na dialog z branżą mięsną i paszową
Również wiceminister rolnictwa Lech Kołakowski podkreślił, że te dwa lata to czas na dialog z branżą mięsną i paszową.
- Bardzo proszę o odpowiedzialne podejście do tej kwestii. To rozwiązanie jest naprawdę potrzebne i musi być przyjęte. Musimy dbać o polskie rolnictwo. Nie możemy całkowicie uzależnić się od pasz genetycznie modyfikowanych - musi być ten komponent krajowego białka. Pochylmy się nad tym tematem, przecież wszystkim nam zależy, abyśmy zapewniali bezpieczeństwo paszowe.
Zaznaczył, że w istocie nie chodzi o przesunięcie zakazu stosowania pasz GMO, a o przyjęcie ustawy wskaźnikowej (Narodowy Cel Wskaźnikowy), określającej poziom wykorzystania roślin wysokobiałkowych w paszach.
Przypomnijmy, że pierwotnie zakaz stosowania pasz GMO miał wejść w życie w 2006 roku i miał na celu uniezależnić Polskę się od importu genetycznie modyfikowanej soi. Ale kolejni ministrowie rolnictwa w latach 2008, 2013, 2017 przedłużali okres, w którym przepis nie obowiązywał.
Kamila Szałaj, fot. envato.com