Uwaga na firmy świadczące „pomoc” w restrukturyzacji!
Nasz Czytelnik z Podlasia przestrzega przed pochopnym zawieraniem umów z firmami oferującymi wsparcie w procesie restrukturyzacji, których na rynku działa coraz więcej.
Nasz rozmówca prosił o anonimowość.
– Zajmujemy się z żoną produkcją mleka. Staraliśmy się więc rozwijać nasze gospodarstwo, inwestując w budynki, maszyny i zakup ziemi. Nie dało się robić tego bez skorzystania z kredytów. Koniunktura w produkcji mleka nie zawsze była korzystna, więc spłata zobowiązań bankowych stała się dla nas coraz trudniejsza. Jak cena mleka poszła niemal o połowę w dół, to przy obciążeniach kredytowych nie dało się tego wytrzymać – mówi hodowca z Podlasia.
Rolnicy chcieli w lokalnym banku skonsolidować kredyty.
– Odmówił nam, gdyż mieliśmy zobowiązania także w innych bankach. Próbowaliśmy skonsolidować nasze długi gdzie indziej i już się prawie udało. Wyliczona rata była dla nas do udźwignięcia. Niestety, analityk podważył zabezpieczenie. Stwierdził, że po spłacie maszyny nie będą miały żadnej wartości – mówi gospodarz.
Rolnik płaci, ale nie otrzymuje żadnej pomocy
Nasz rozmówca potwierdza, że miał do czynienia z wieloma firmami i osobami oferującymi pomoc rolnikom z zadłużeniem.
– Od kilku lat próbujemy poukładać zobowiązania, aby z wypłaty za mleko móc opłacić comiesięczną ratę. W jednej z firm powiedziano mi, że muszę się ubezpieczyć, żeby w razie niepowodzenia rodzina nie została z niczym. Miesięczny koszt ubezpieczenia wyliczono na 6 tys. zł, z zastrzeżeniem, że jednorazowe niezapłacenie raty traktowane jest jako całkowity brak wpłaty. W jednej firmie zapłaciłem 10 tys. zł za pomoc w restrukturyzacji kredytów i na tym pomaganie się skończyło. W innej firmie zapłaciłem tyle samo, ale przedstawiciel okazał się na tyle uczciwy, że ponieważ nam nie pomógł, zwrócił 9 tys. zł. Niektórzy oferują umowy, których udostępnienie osobom trzecim grozi karą w wysokości 1 mln zł – mówi hodowca.
Do dzisiaj nasz rozmówca, oprócz wymienionych wyżej kwot, zapłacił różnym firmom ponad 30 tys. zł, a restrukturyzacja jego zadłużenia nie ruszyła z miejsca.
– Mieliśmy tylko zapłacić kilkanaście tysięcy za wypełnienie wniosku i wszystko miało być dobrze. Okazało się, że wszystkie dokumenty i wyliczenia musimy przygotować sami. Byliśmy zmuszeni zlecić to doradcy. Nikt nie poinformował nas, że te kilkanaście tysięcy to tylko początek kosztów, które są zależne od wartości zadłużenia. Przy składaniu wniosku do sądu zapłaciliśmy tysiąc złotych. Otrzymaliśmy z sądu pismo, że musimy wpłacić 50 tys. zł, przy czym 20 tys. zł w ciągu 7 dni. Nie po to starałem się o restrukturyzację, żeby ponosić takie koszty. Zwróciliśmy się do sądu o rozłożenie pierwszej transzy na raty, ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Żądane 20 tys. zł zapłaciliśmy w ratach i pomimo tego sąd odrzucił wniosek. Odwołaliśmy się do sądu okręgowego, ale nie wiemy, czym się to skończy. Od pewnego czasu na bieżąco spłacaliśmy raty kredytu, ale konieczność wpłacenia takiej sumy zdecydowanie naruszyła naszą płynność finansową – mówią rolnicy.
Czy rząd wreszcie zauważy, że pod dwóch latach suszy rolnictwo i rolników trzeba uratować?
Nasz Czytelnik dodaje, że potrzebne jest wsparcie rządu dla zadłużonych rolników, aby nie byli pozostawieni sami sobie.
– Rząd powinien faktycznie wspomóc zadłużonych rolników. Takie wsparcie pomogłoby uniknąć dodatkowych kosztów, jakie wiążą się z usługami nie zawsze rzetelnych firm – mówi rolnik.
W tym materiale sygnalizujemy tylko problem, który dotyczy rosnącej grupy rolników. Wkrótce wrócimy do niego, przedstawiając szerzej kwestie związane z oddłużeniem.
Józef Nuckowski
fot. Pixabay