– Lata 2015–2016 pokazały jak trudno jest rolnikom, kiedy kryzysy pojawią się z wielu stron. Mam na myśli sytuację polityczną, klęski żywiołowe i straty z tytułu chorób zakaźnych – mówił Jacek Bogucki, wiceminister rolnictwa. – Dostępne systemy wsparcia działają zaś odrębnie. Powinniśmy pomyśleć, aby stworzyć jeden wspólny, spójny system ochrony.
Nie ma ideałów
W opinii Marka Zagórskiego (sekretarza stanu w Ministerstwie Cyfryzacji, w latach 2006–2007 wiceminister rolnictwa), niezależnie od źródła kryzysu, budując system zabezpieczeń, trzeba postawić sobie za główny cel ochronę dochodów rolników.
Zdaniem Plewy, nie ma instrumentów wspierających rynki rolne, które działałyby idealnie, czego przykładem jest skup interwencyjny mleka w proszku.
– Skup miał ustabilizować ceny w momencie, gdy ceny na rynku mleka były bardzo niskie. Teraz jednak trzeba znaleźć sposób na to, by mleko z rezerw upłynnić i nie zakłócić ponownie rynku – tłumaczył Plewa.
Przedstawiciel KE zwracał uwagę, iż w momencie kiedy uruchamiano skup, był bardzo duży nacisk na Komisję ze strony związkowych organizacji rolniczych, aby podwyższyć cenę interwencyjną.
– Gdyby się Komisja Europejska ugięła, trudno sobie wyobrazić ile by skupiono mleka, skoro ściągnięto wtedy z rynku 400 tys. t mleka w proszku, co sprawiło, iż jesteśmy największym właścicielem tego produktu na świecie. Instrumenty ochrony ryzyka mogą działać, ale trzeba je stosować w sposób zrównoważony – przestrzegał Plewa.
W debacie o zabezpieczeniu dochodów rolników uczestniczyli m.in. (od lewej) Jerzy Plewa, Marek Zagórski oraz Łukasz Hołubowski
Łukasz Hołubowski, prezes Agencji Rynku Rolnego, zwrócił uwagę, iż mleko w proszku, które skupiono podczas interwencji w 2015 r. ma krótki termin do spożycia, a na rynkach jego ceny obecnie spadają. Konieczne jest więc wypracowanie mechanizmów szybkiego reagowania. Na to, że mechanizmy pomocy są uruchamiane za późno, zwracał także uwagę Jacek Bogucki, dając z kolei przykład ptasiej grypy.
Z pomocą PROW
Próbą stworzenia w Polsce siatki bezpieczeństwa było wpisanie instrumentów zarządzania ryzykiem do PROW. Ostatecznie jednak nie zdecydowano się na takie rozwiązanie, chociaż zrobiło to 12 krajów członkowskich.
Wymieniając zalety systemu ubezpieczeń z wykorzystaniem PROW, Zagórski podkreślał, że daje on możliwość dopłaty do składki dla ryzyk katastroficznych, czyli powodzi i suszy. One zaś podnoszą wysokość składki i są jednocześnie ryzykami, które zakłady ubezpieczeń omijają szerokim łukiem.
– Zawsze jednak, nawet jeśli powiążemy dotacje do ubezpieczeń z krajowego budżetu z PROW, będą takie obszary – bez względu na wysokość wsparcia z budżetu państwa, których ubezpieczyciele nie będą chcieli obejmować ochroną ze względu na bardzo duże prawdopodobieństwo, czy wręcz pewność wystąpienia na nich określonych ryzyk. Musimy więc stworzyć mechanizm oparty na systemie wzajemnościowym wspartym funduszem stabilizacji dochodów oraz funduszem tworzonym i zarządzanym przez samych rolników – przekonywał Zagórski.
O konieczności powrotu do systemu ubezpieczeń wzajemnych mówił również Jacek Bogucki.
Rolnicy mogliby wtedy dysponować środkami, które pochodzą z ich składek, a z drugiej strony byliby wspierani dotacją z budżetu państwa. Taki model powinien być docelowy – mówił wiceminister rolnictwa.
Kuleją ubezpieczenia wzajemne
Marek Zagórski podkreślał, iż to, że w Polsce nie działa właściwie system ubezpieczeń wzajemnych, jest winą krajowych przepisów, które blokują ich właściwe działanie.
Jerzy Plewa zwracał uwagę również na to, aby – wykorzystując narzędzia z PROW, podnieść świadomość rolników w kontekście radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi, korzystając chociażby z działań w ramach „Transferu wiedzy i innowacji”. Przestrzegał też przed wyborem przez kraj członkowski takich mechanizmów wsparcia, które mają jedynie krótkotrwały efekt dodatni.
– W całej Unii, w ramach WPR jest prawie 258 różnych systemów wsparcia. Często bywa tak, że dany kraj członkowski wprowadza pewne narzędzie pomocy, które działa bardzo krótko, a w dłuższej perspektywie szkodzi, dlatego trzeba zawsze myśleć długoterminowo. Zdarza się bowiem i tak, że Komisja przygotowuje program pomocy, a rolnicy nie mogą z niego korzystać, ponieważ w danym kraju korzystają ze wsparcia, które to wyklucza. Tak było z dopłatami do redukcji produkcji mleka, gdyby nie zastosowano taryfy ulgowej, ta pomoc byłaby zablokowana dla tych rolników, którzy biorą dopłaty do krów – tłumaczył przedstawiciel KE.
Zdaniem Marka Zagórskiego, tworząc system ubezpieczeń w uprawach rolnych trzeba odejść od ubezpieczenia wszystkich za wszelką cenę.
dr Magdalena Szymańska