O tym, że ceny prądu wzrosną, rolnicy wiedzieli już od dawna. Ale nie przyszło im do głowy, jak bardzo! Faktury, które teraz otrzymują są nawet kilkukrotnie wyższe niż dotychczas. Niestety, to nie koniec podwyżek. Od nowego roku stawki mogą wzrosnąć nawet 10-krotnie.
Rolnik prawie zemdlał z wrażenia na widok rachunku za prąd
Siostra jednego z hodowców opublikowała niedawno na Twitterze faktury grozy, które otrzymał jej brat, producent trzody chlewnej. Okazuje się, że teraz musi zapłacić o 60 proc. więcej niż w sierpniu! A już wtedy rachunek był niebotycznie wysoki.
- Mój brat jest rolnikiem. W sierpniu dostał rachunek za prąd na ponad 8 koła [tysięcy - przyp. red.]. Prawie zemdlał z wrażenia. Dzisiaj dostał kolejna fakturę… - czytamy we wpisie na Twitterze, do którego dołączone jest zdjęcie rachunku. Widnieje na nim kwota z sierpnia: 8696,83 zł, a obok kwota z października: 13588,49 zł.
Pani Michalina tłumaczy, że brat, który jest rolnikiem od kilku lat, zmaga się nie tylko z olbrzymi kosztami produkcji, ale także z konsekwencjami rozprzestrzeniającego się wirusa ASF. Przez to, że w ubiegłym roku w sąsiedniej wsi wybuchło ognisko choroby, praktycznie całkiem została wstrzymana sprzedaż świń w okolicy. Brat Internautki nie zdążył jeszcze odrobić start za tamten okres, a już musi się mierzyć z kolejnym problemami.
- W zeszłym roku przez 4 miesiące nie mógł ich [świń – przyp. red.] sprzedawać przez ASF w sąsiedniej miejscowości. Cały czas nadrabia straty z tamtego okresu. Co pan na to panie Kowalczyk? – pyta ministra rolnictwa Internautka.
Moj brat jest rolnikiem.w sierpniu dostał rachunek za prąd ponad 8 koła. Prawie zemdlał z wrażenia. Dzisiaj dostał kolejna fakturę… jest hodowcą świń, w zeszłym roku przez 4 miesiące nie mógł ich sprzedawać przez ASF w sąsiedniej miejscowości. Cały czas nadrabia straty 1/2 pic.twitter.com/asDcKQ0Qfd
— Michalina (@_michalina11) October 5, 2022
„Nie ma z czego do produkcji dopłacać”
Wyjaśnia, że brat nawet jakby chciał, to nie może zakończyć hodowli, bo wiążą go umowy z ARIMR.
- Od dwóch lat ma świnie, dostał kasę na chlewnie z modernizacji i na razie nie może zrezygnować z produkcji, bo będzie musiał oddać prawie 800 tys. dofinansowania. Ale nie ma z czego do produkcji dopłacać. Obłęd. Nie będę wspominać o paszach, nawozach itd. – pisze siostra hodowcy.
Rolnik z Lubelszczyzny: 10-krotny wzrost cen prądu dobije hodowlę świń w Polsce
Wzrostu rachunków za prąd obawia się także inny hodowca świń – Andrzej Waszczuk z woj. lubelskiego. Do tej pory płacił 23 grosze za 1 kWh. I średnio rocznie wychodziło mu 7,5 tys. zł.
- Miałem podpisaną umowę z dostawcą prądu na trzy lata w niezmiennej cenie. W tym roku kończy mi się ten okres. Z tego co wiem, od 1 stycznia prąd ma podrożeć nawet do 2,3 zł za kWh. To oznacza, że wtedy bym musiał płacić rocznie za prąd 75 tys. zł. Przecież to zbójnickie stawki. Na szczęście 1,5 roku temu udało mi się założyć fotowoltaikę. Ale niestety nie pokrywa ona mojego zapotrzebowania na prąd, więc i tak będę musiał sporo płacić za energię – mówi pan Andrzej, który w cyklu zamkniętym hoduje 17 loch. Wcześniej miał 24 sztuki, ale ograniczył produkcję z uwagi na wysokie koszty i niezadowalające ceny skupu tuczników.
Zaznacza, że przy takich cenach prądu rolnicy, którzy nie mają fotowoltaiki, nie będą w stanie hodować świń.
Dostawca mleka do OSM Garwolin: za prąd płacę prawie trzy razy tyle
Z drastycznymi podwyżkami zmaga się także producentka mleka z okolic Otwocka, która posiada 20 krów. Zaalarmowała naszą Redakcję, że rachunki wzrosły jej trzykrotnie!
- Jestem vatowcem na taryfie C11. Doję 20 krów i dziś nie jestem w stanie opłacić rachunków za prąd. Jeszcze w styczniu za 1 kWh płaciłam 57 groszy, teraz 1,48 zł, a od 1 września będzie to 2,20 zł. Przecież to są chore stawki, na które mnie nie stać. Na początku roku rachunek za prąd opiewał na 1700 zł, a teraz płacę 4700 zł! To prawie trzy razy tyle – żali się pani Bogna z powiatu otwockiego, dostawca mleka do OSM Garwolin.
Rolniczka jest przerażona skalą podwyżek. Mówi, że jakby nie liczyć, z 20 krów nie opłaci tak wysokich rachunków.
- Muszę schłodzić 1000 l mleka. Przy tych cenach prądu to mi się w ogóle nie opłaca. Bo przecież mleko zdrożało o 38 gr od grudnia, czyli raptem o 19 proc. A prąd poszedł w górę o 285 proc.! – mówi pani Jagna.
Szmulewicz: Europa brnie w ślepy zaułek. Będzie miała żywność najdroższą na świecie
Rząd zaproponował rolnikom pomoc i zamroził ceny prądu w 2023 roku na poziomie 2022 roku. Ale tylko do pewnego limitu zużycia energii elektrycznej, który wynosi 3000 kWh. Niestety, to dla wielu gospodarstw kropla w morzu potrzeb.
- Gospodarstwo o profilu zwierzęcym, produkujące bydło czy drób zużyje te 3000 kWh w jeden miesiąc. I to nie jakieś duże gospodarstwo, tylko przeciętne – wyjaśnia Wiktor Szmulewicz, szef Krajowej Rady Izb Rolniczych.
W jego ocenie tak drastyczne podwyżki nakładów spowodują jeszcze większy wzrost cen żywności, a w konsekwencji doprowadzą do spadku produkcji rolnej w Polsce i w Europie.
- Myślę, że dojdziemy do pewnego progu, kiedy konsumenta nie będzie stać na zakup żywności, zwłaszcza produktów wysoko przetworzonych, jak ser czy jogurt. Przecież mleczarnie do ich wyprodukowania potrzebują mnóstwa bardzo drogiej energii. Brniemy więc w ślepy zaułek, bo przestajemy być konkurencyjni. Za chwilę wyprzedzą nas duzi producenci żywności, jak USA, Kanada czy Brazylia. Oni tam mają własne źródła energii więc ich żywność będzie tańsza. Także Rosja ma sporo taniej żywności, którą może eksportować, bo sankcje tego nie zabraniają. I co wtedy zrobi Europa? Będzie musiała obniżyć ceny żywności, ale to uderzy głównie w rolników. Wielu z nich nie tego wytrzyma i zlikwiduje swoje gospodarstwa – zaznacza Szmulewicz.