– Straciliśmy ponad 50% zbiorów zbóż. Prowadzimy hodowlę trzody chlewnej. Całość produkcji roślinnej przeznaczamy na pasze dla trzody. Urzędnicy z naszej gminy nie chcą jednak uwzględnić nam kosztów poniesionych z tytułu zakupu pasz, bo dla gospodarstw z produkcją trzody, według wytycznych, którymi się kierują, takiej rubryki nie ma. Gdybyśmy mieli bydło, to co innego, przekonywała nas urzędniczka. Ale czym różni się krowa od świni, też zwierzę i dostać jeść musi – żali się nasza czytelniczka z Podlasia.
Świnia gorsza od krowy?
Rolniczka prowadzi gospodarstwo z synem. Wspólnie nie mogą zrozumieć, dlaczego nie chcą im uwzględnić kosztów zakupu pasz, skoro sami przygotowują je dla trzody z zebranych zbóż. Gdyby nie posiłkowali się własnymi zbiorami, a przeznaczali zebrane ziarno na sprzedaż, a sami kupowali gotowe pasze, to co innego. Ale oni tylko uzupełniają je tymi z zakupu.
Na stronie internetowej resortu rolnictwa są zamieszczone wytyczne dla komisji powołanych przez wojewodę dotyczące ogólnych zasad szacowania szkód w gospodarstwach rolnych i działach specjalnych produkcji rolnej, w których wystąpiły szkody spowodowane m.in. przez suszę. Znajduje się tam również wzór protokołu oraz załączników.
Zgodnie z wytycznymi powyższy protokół zawiera między innymi informacje o kosztach poniesionych z tytułu niezebrania plonów w wyniku wystąpienia szkód, np. koszty związane z zakupem pasz, o ile ten zakup wynika z ujemnego bilansu paszowego w gospodarstwie rolnym spowodowanego szkodami powstałymi w wyniku niekorzystnych zjawisk atmosferycznych. Ilość nabytych pasz nie może przekroczyć ilości pasz niewyprodukowanych w gospodarstwie w związku z wystąpieniem niekorzystnego zjawiska atmosferycznego, wynikającej z danych rachunkowych, innej ewidencji lub dokumentów będących w posiadaniu producenta rolnego. Z zapisu tego nie wynika bynajmniej, iż takiej informacji nie mogą zamieszczać producenci trzody chlewnej.
- Na polu nie ma co zbierać, a w protokole suszy nie ma, z takim problemem dzwoni do nas nadal wielu czytelników
Dla wojewody i dla rolnika
Wielu rolników skarży się również na to, że urzędnicy popędzają ich, aby jak najszybciej podpisywali protokoły, nawet w sytuacji, gdy wg gospodarzy są one wypełnione na ich niekorzyść. Pytają więc, czy jest jakiś termin, który w tej sytuacji obowiązuje. Według wytycznych resortu, komisja jest zobowiązana w terminie 30 dni od oszacowania szkód złożyć wojewodzie właściwemu ze względu na miejsce wystąpienia tych szkód protokół ich oszacowania. Natomiast w przypadku protokołów zbiorczych w terminie 45 dni.
Nasi czytelnicy zgłaszają także, iż urzędnicy nie zawsze chcą wydać im protokół, zwłaszcza w sytuacji, gdy wyliczyli, że straty są niższe niż 30%. Jak czytamy we wskazówkach ministerstwa, komisja jest zobowiązana sporządzić protokół z oszacowania wszystkich szkód, które wystąpiły w gospodarstwie rolnym lub dziale specjalnym produkcji rolnej w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach, jeden dla wojewody, drugi dla producenta rolnego. Dla własnych potrzeb może natomiast sporządzić kserokopię protokołu.
Radzimy rolnikom, aby bez względu na to, jaki procent strat urzędnicy im wyliczą, domagali się egzemplarza protokołu dla siebie. W sytuacji bowiem, gdyby jednak pomoc im się należała, do wniosku będzie trzeba załączyć kopie protokołu oszacowania strat.
Dla kogo pomoc?
Jest jeszcze inny problem zgłaszany przez naszych czytelników.
– Urzędniczka powiedziała, że nasz protokół nie będzie wysłany do wojewody, ponieważ mamy za niskie straty. To znaczy tak wyliczyli, bo zbiory mamy niższe o ok. 60%. Jak to teraz będzie, to my już na żadną pomoc nie będziemy mogli liczyć? – pyta jeden z naszych czytelników.
Przepisy nie wskazują, jakie protokoły mają być wysyłane do wojewody, a jakie nie.
Jak wynika z informacji resortu, rolnicy, którzy mają oszacowane przez komisje szkody w uprawach rolnych spowodowane wystąpieniem w 2018 r. suszy lub powodzi, będą mogli ubiegać się w powiatowych biurach ARiMR o pomoc w formie dotacji na powierzchnię upraw, w których szkody wynoszą co najmniej 30%. Zgodnie natomiast z rozporządzeniem Rady Ministrów z 31 lipca 2018 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie szczegółowego zakresu i sposobów realizacji niektórych zadań ARiMR (Dz.U. poz. 1483), dotacja będzie udzielana:
- poza de minimis – w przypadku, gdy szkody spowodowane tegoroczną suszą lub powodzią, oszacowane przez komisję, będą wynosić powyżej 30% średniej rocznej produkcji rolnej w gospodarstwie rolnym lub średniej rocznej produkcji roślinnej w gospodarstwie rolnym, albo
- w ramach de minimis – gdy powyższe szkody będą wynosić nie więcej niż 30% średniej rocznej produkcji rolnej lub średniej rocznej produkcji roślinnej.
Z tego zapisu wynika, iż straty mogą być liczone dwojako. Albo w odniesieniu tylko do produkcji roślinnej albo do produkcji rolnej, czyli roślinnej i zwierzęcej łącznie. I tak, w przypadku, gdy w protokole wyliczony procent strat jest niższy niż 30% średniej rocznej produkcji rolnej w gospodarstwie rolnym, rolnik może wnioskować o uwzględnienie strat wyłącznie w produkcji roślinnej. Chodzi o ubieganie się o dotację na powierzchnię upraw wynikającą z protokołu.
– Wszystko dobrze, ale urzędnicy nie chcą nam tak liczyć strat – żalą się niektórzy nasi czytelnicy.
Zwróciliśmy się do resortu rolnictwa, aby pilnie wyjaśnił, jak w takich sytuacjach postępować. Chodzi o to, by nie okazało się później, że jak już rolnik podpisze sporządzony protokół (poprawnie wg urzędnika), ale nie uwzględniający zmian przepisów z rozporządzenia z 31 lipca br., nie otrzyma pomocy. Na odpowiedź czekamy.
Inna rzecz, na którą należy zwrócić też uwagę, to brak fachowców w gminach czy w doradztwie rolniczym. Jeden bystry urzędnik (jeśli taki jest) nie jest w stanie obrobić całej biurokracji związanej z szacowaniem strat na poziomie gminy. Są jednak też komisje, co warto podkreślić, które podchodzą do szacowania profesjonalnie, a do rolników z szacunkiem.
Magdalena Szymańska