Jak informuje resort rolnictwa, na podstawie danych przekazanych przez wojewodów w 199 gminach na terenie kraju działają lub działały komisje ds. szacowania strat w rolnictwie. Jedynie 14 komisji zakończyło już swoje prace. Z ich protokołów wynika, że 3582 gospodarstw rolnych poniosło straty w uprawach. Niekorzystnymi zjawiskami atmosferycznymi dotkniętych zostało około 13 tys. ha. Ponad 1421 ha z tej powierzchni są to działki, na których szkody przekroczyły 70%. Z kolei 8400 m2 to szklarnie i tunele foliowe, gdzie powstały szkody na powierzchni co najmniej 70% upraw.
– W ubiegłym roku resort rolnictwa uruchomił pomoc nadzwyczajną dla tych, którzy ponieśli straty z tytułu suszy i ujemnych skutków przezimowania. Była do dopłata do hektara, prosta forma, każda inna forma pomocy generuje kolejne koszty. Powołujemy komisje po to, by oszacowały straty. Udowodniliśmy już w zeszłym roku, że potrafimy udzielić szybkiej pomocy rolnikom. Tak też będzie i w tym roku. Jeśli rolnicy nie zebrali jeszcze plonów, to nie możemy mówić, że pieniądze za straty powinny już być wypłacone – tłumaczył Jacek Bogucki, wiceminister rolnictwa.
Bogucki podkreślał, iż nie ma ograniczeń, aby powoływać kolejne komisje, a jeśli gdzieś nie działają, to tylko dlatego, że miejscowe władze nie złożyły wniosku o ich powołanie. Jak zapowiadał, szacowanie ma dotyczyć wszystkich strat z tytułu niekorzystnych zjawisk atmosferycznych, nie tylko tych powstałych do 28 kwietnia.
Kto zawinił?
Obecni na posiedzeniu rolnicy zwracali uwagę, iż ani na początku kwietnia, ani nawet w połowie kwietnia ubezpieczyciele nie byli gotowi do zawierania polis, pomimo tego, że nowelizacja ustawy obowiązywała już od 1 kwietnia br.
Minister zapewniał, iż zmiany ustawy o ubezpieczeniach upraw były wprowadzane w sposób płynny i nie blokowały towarzystw ubezpieczeniowych w zawieraniu polis.
900 mln zł dotacji do ubezpieczeń nie wpłynie na ich powszechność
– Nie ma żadnej winy rządu ani parlamentu, ani prezydenta w tym, że system ponoć nie działał. Zmiany prawa były wprowadzane w sposób płynny. Zarówno przed 30 marca, jak i po były podstawy prawne, aby prowadzić ubezpieczenia. Nie było żadnych ograniczeń ku temu, aby firmy mogły oferować ubezpieczeń upraw. Nowelizacja polegała jedynie na tym, aby zapewnić rolnikom, którzy nie ubezpieczą upraw od pakietu ryzyk, dopłatę do składki z budżetu na poziomie 65%. Do oferowania dotowanych polis zobowiązało się pięć towarzystw ubezpieczeniowych – wyjaśniał minister.
Wiceminister odpierał zarzuty, cytując dane.
– Nie czuję się obrońcą firm ubezpieczeniowych, ale w 2016 r. odszkodowania, jakie wypłaciły rolnikom z tytułu odszkodowań za straty w uprawach wynosiły 658 mln, ze składek wraz z dotacją z budżetu państwa, która wynosiła 207 mln zebrały 370 mln zł. Od 2012 r. do 2016 r. w sumie ubezpieczyciele wypłacili 1 mld 963 ml zł odszkodowań, ze składek pozyskali wraz z dotacją 1 mld 830 mln zł – wyliczał Bogucki.
Co zmienić?
Obecny na posiedzeniu przedstawiciel Polskiej Izby Ubezpieczeń wskazywał, iż powszechność musi być tak zorganizowana, aby ubezpieczenie było zaakceptowane przez rolnika i aby zakłady miały zabezpieczenie finansowe w przypadku wystąpienia ryzyk katastroficznych. Obecnie klasyczne ryzyka, takie jak np. przymrozki przeradzają się w katastroficzne. To sprawia, że składki nie wystarczają na wypłaty odszkodowań. Muszą być na to zabezpieczone inne środki. Podobny problem mają obecnie inne kraje. Nie ma systemu, który można by było przyjąć dla Polski. Ze względu na coraz większą intensywność występowania ryzyk każdy wykazuje jakąś niewydolność – podkreślał ekspert z PIU.
Zieliński zaproponował zbudowanie funduszu klęskowego, w którym obowiązkowo będzie ubezpieczony każdy rolnik pobierający dopłaty obszarowe. W jego opinii zapewniłoby to powszechność ubezpieczeń i pozwoliło na obniżenie składek na ubezpieczenie i – co ważne – wykluczyło z sytemu firmy ubezpieczeniowe.
– Trudno zbudować powszechny i tani system dla rolnika, który zapewni właściwe odszkodowanie. Aby pomoc była realna, składka musi być znacząca. Jeśli będzie niska, to odszkodowanie również, nawet z dopłatą do składki na poziomie 65% – mówił wiceminister Jacek Bogucki.
dr Magdalena Szymańska