Wszystko za sprawą zwiększonego popytu na masło nie tylko ze strony Chin, ale i Stanów Zjednoczonych, jak również krajów unijnych. To jednak głównie USA, można tak w dużym skrócie powiedzieć, przyczyniły się do tego, że masło przez lata było stosunkowo tanie, a teraz osiąga rekordy cenowe.
A jednak zdrowe
Zza Oceanu przyszła moda do Europy na niejedzenie tłuszczów zwierzęcych, które powodują chorobę wieńcową serca. Tamtejsi naukowcy dla zachowania zdrowego serca sugerowali wybierać margarynę. Rząd USA propagował promowanie diety wysokowęglowodanowej i ubogiej w tłuszcz, celem zapobiegania chorobom serca. Trend ten podchwyciły firmy reklamowe, co sprawiło, że moda na niejedzenie masła wyszła za ocean. Społeczeństwa uznały, że zdrowa jest margaryna, a masła należy unikać. Po latach okazało się jednak, iż pomimo niejedzenia masła Amerykanie zapadają na choroby wieńcowe i miażdżyce. Między innymi badania przeprowadzone w 2014 r. na 600 tys. osobach przez Friedman School of Nutrition Science w Bostonie, dowiodły, że spożywanie masła nie jest związane z wyższym ryzykiem chorób serca, a wręcz przeciwnie, chroni przed cukrzycą typu 2 (cukrzyca insulinoniezależna). Wyniki były sprzeczne z wieloletnim zaleceniem, aby unikać spożywania masła, ponieważ zawiera nasycone tłuszcze. Sytuacja się zmieniła. Od kilku lat w USA prowadzona jest kampania przekonująca społeczeństwo o szkodliwości tłuszczów trans zawartych m.in. w margarynie, które są związane ze zwiększonym ryzykiem chorób serca. W kampanii uczestniczą także duże koncerny spożywcze, zmieniając gamę i skład oferowanych produktów. W 2015 r. przyłączył się do niej McDonald’s. Stosowaną dotychczas płynną margarynę zamienił na masło. Amerykańskie Stowarzyszenie Restauracji szacuje, że tylko ta zmiana spowodowała zwiększenie rocznego spożycia masła w kraju o ok. 20 milionów funtów, czyli o około 1% całkowitej produkcji.
Preferencje spożycia tłuszczów zmieniły się na tyle, że konsumpcja masła na jednego mieszkańca wzrosła tam do ok. 7 kg rocznie. Choć Amerykanie dostosowują produkcję do tych zmian w konsumpcji, to zmuszeni są zwiększyć import. Wraz ze wzrostem spożycia masła, za Oceanem rośnie bowiem również konsumpcja serów. Korzystają z tego eksporterzy, w tym także Unia Europejska, choć o opłacalności eksportu do USA decyduje nie tylko sam popyt, ale stosunek euro do dolara. Im euro jest słabsze, tym eksport jest bardziej opłacalny. Niemieccy analitycy oceniają, iż obecny kurs euro do dolara nie sprzyja unijnemu eksportowi do krajów trzecich.
Na przeszkodzie stoją także bardzo wysokie notowania produktów mlecznych wewnątrz Wspólnoty. Należy mieć na uwadze, że dużym konkurentem w eksporcie produktów mleczarskich jest Nowa Zelandia, największy na świecie eksporter produktów mleczarskich. Po kryzysie związanym z uwolnieniem rynku mleka, rosyjskim embargiem, wielu unijnych producentów wycofało się z utrzymywania krów, zmniejszyła się więc podaż mleka. Od stycznia do czerwca br., w stosunku do analogicznego okresu ub.r., UE wyprodukowała o 0,6% mniej mleka oraz o 6% mniej masła. Zwiększenie popytu na masło nałożyło się więc ze spadkiem podaży mleka i masła. Jest to jeden z powodów, dla których masło jest obecnie w UE takie drogie. Komisja Europejska nie może ostudzić jego cen zabiegiem wprowadzenia na rynek masła z interwencji, ponieważ nie prowadziła takiego skupu.
Na przeszkodzie stoją także bardzo wysokie notowania produktów mlecznych wewnątrz Wspólnoty. Należy mieć na uwadze, że dużym konkurentem w eksporcie produktów mleczarskich jest Nowa Zelandia, największy na świecie eksporter produktów mleczarskich. Po kryzysie związanym z uwolnieniem rynku mleka, rosyjskim embargiem, wielu unijnych producentów wycofało się z utrzymywania krów, zmniejszyła się więc podaż mleka. Od stycznia do czerwca br., w stosunku do analogicznego okresu ub.r., UE wyprodukowała o 0,6% mniej mleka oraz o 6% mniej masła. Zwiększenie popytu na masło nałożyło się więc ze spadkiem podaży mleka i masła. Jest to jeden z powodów, dla których masło jest obecnie w UE takie drogie. Komisja Europejska nie może ostudzić jego cen zabiegiem wprowadzenia na rynek masła z interwencji, ponieważ nie prowadziła takiego skupu.
Za i przeciw podwyżkom
Kevin Bellamy, specjalista ds. przetwórstwa produktów mleczarskich w Rabobank uważa, że w modelach popytu na rynku mleczarskim nastąpiło przesunięcie strukturalne. Pomogło ono ograniczyć spadek cen masła w 2014 i 2015 r., gdy na rynku była duża podaż tego produktu. Obecnie, natomiast niedobór masła byłby mniej poważny, gdyby dostępne były zapasy, te zaś ograniczył praktycznie do zera silny popyt. Ponadto, wg Bellamy, na rynek wracają Chińczycy, kupując produkty mleczarskie, w tym masło i sery.
Choć masło już od dłuższego czasu trzyma cenę (patrz tabela) z rekordowymi cenami masła mieliśmy do czynienia zwłaszcza na przełomie czerwca i lipca br. Było to spowodowane m.in. sezonowym spadkiem produkcji mleka w Nowej Zelandii oraz masła w USA. Analitycy śledzący trendy na rynku mleka oczekują, że wraz z nadchodzącym sezonem, podaż mleka w Nowej Zelandii będzie większa niż przed rokiem, w związku z czym, z początkiem ostatniego kwartału 2017 r. należy oczekiwać obniżek światowych cen masła.
Na początku lipca br. Peder Tuborgh, prezes Arla (czwartej pod względem wielkości firmy zajmującej się przetwórstwem mleka na świecie), wywołał falę paniki wśród konsumentów, sugerując wręcz, że z powodu zbyt małej ilości mleka dostarczanego przez rolników na rynku może wkrótce zabraknąć masła. Szef Arli powiedział BBC, że kupujący w całej Europie zaczną to odczuwać w najbliższych miesiącach i ceny masła ponownie znacznie wzrosną.
Dochodzą sygnały, iż niedobór mleka jest szczególnie dotkliwy we Francji. Pomimo tego, że coraz głośniej mówi się o tym, iż europejscy konsumenci są w stanie zapłacić więcej za zdrowe produkty, rosną obawy tamtejszych cukierników i piekarzy, czy konsumenci zaakceptują rosnące ceny wyrobów, do których produkcji wykorzystywane jest masło. Na niedobór mleka narzekają także przetwórcy w Wielkiej Brytanii. Wzrost cen masła nie przełoży się tutaj na taki wzrost ceny skupu mleka, który by zachęcił rolników do zwiększenia produkcji mleka.
Z korzyścią dla rolników
Według ostatniego raportu FAO Food Outlook, światowy eksport masła w 2017 r. ma zwiększyć się o 1,9%. Polska eksportuje mniej niż 1/4 produkcji. Eksport kierowany jest głównie na rynek unijny (89% całkowitego wolumenu eksportu), przede wszystkim do Niemiec, Czech, Słowacji i Rumunii. Produkujemy ok. 200 tys. ton masła rocznie, w pierwszym półroczu tego roku produkcja spadła o 2%. Jak mówi Waldemar Broś, prezes KZSM, było to spowodowane sprzedażą za granicę dużej ilości śmietany, która mogła być przerobiona na masło. Według Brosia, eksportujemy śmietanę, bo jej ceny są relatywnie wyższe niż gdyby ją przerobić na
masło.
Po dwuletnim okresie kryzysu w branży mleczarskiej obecną sytuację przetwórcy mleka oceniają bardzo pozytywnie. Wysokie ceny masła to większe przychody zarówno ze sprzedaży krajowej, jak również w handlu na rynkach zagranicznych. Na obecnej sytuacji korzystają również rolnicy, nie tylko w Polsce, uzyskując coraz wyższe ceny skupu mleka.
Magdalena Szymańska