Projekt koła Zjednoczona Prawica nakłada na właścicieli sklepów o powierzchni powyżej 250 m kw. obowiązek przekazywania żywność o bliskiej dacie przydatności do spożycia organizacjom charytatywnym; w innym przypadku groziłaby im grzywna. Autorzy twierdzą, że w ten sposób można przeciwdziałać marnowaniu żywności oraz pomóc osobom ubogim.
Przedstawiciel wnioskodawców Patryk Jaki podkreślił, że w Polsce rocznie marnowane jest prawie 9 mln ton żywności, tymczasem - według danych GUS - w gospodarstwach domowych o poniżej granicy ubóstwa żyło ponad 3 mln osób. Wyliczał, że ponad 120 tys. dzieci przychodzi do szkoły głodnych, 170 tys. cierpi z powodu niedożywienia, 200 tys. zaczyna dzień bez śniadania.
Jak dodał, w Polsce jest inna struktura marnowani żywności niż w innych państwach UE - tam, za marnowanie odpowiadają przede wszystkim gospodarstwa indywidualne, u nas zaś sklepy wielkopowierzchniowe.
"Z jednej strony potężna ilość żywności się marnuje a z drugiej tyle potrzeb" - podkreślił Jaki. Jego zdaniem, duże sklepy mają trudności w płaceniu podatków w Polsce, niszczą konkurencję w postaci małych rodzimych sklepików, a nie wykazują się empatią w stosunku do ubogich. Dodał, że według Banków Żywności tylko dwie sieci handlowe poczuły się odpowiedzialne i przekazały organizacjom pomocowym żywność o bliskim końcu przydatności do spożycia.
Jaki podkreślał również, że w Polsce nie ma prawie żadnych regulacji przeciwdziałających marnowaniu żywności. Dodał, że pół roku temu Francja przyjęła ustawę w tej sprawie i jej efekty są "piorunujące" - statystyki pokazuję, że więcej osób dojada a żywność zamiast do śmietników trafia do potrzebujących.
Drugi projekt wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej (niezrz.) dotyczy tej samej kwestii, ale nie ma w nim obowiązku przekazywania towarów do organizacji pożytku publicznego.
Jak mówiła w Sejmie Nowicka, mechanizm ma się opierać na dobrowolności, za przekazywanie żywności przedsiębiorcy otrzymywaliby ulgi podatkowe. Mieliby jednak obowiązek raportowania, kiedy i ile towarów przekazali - pod groźbą grzywny; obowiązek raportowania dotyczy też organizacji pomocowych.
Nowicka wskazywała, że - oprócz zapobiegania ubóstwu - zjawisko marnowania towarów spożywczych żywności ma także wpływ na środowisko, bo metan pochodzący z gnijącej żywności jest dużo groźniejszym gazem niż dwutlenek węgla.
Za dalszą pracą nad projektami opowiedziały się wszystkie kluby parlamentarne i MPiPS. "Proponowane projekty otwierają przedsiębiorcom prowadzącym sklepy wielkopowierzchniowe do podjęcia działań zmierzających do zapobiegania marnowaniu żywności" - mówił Janusz Dzięcioł (PO).
Elżbieta Rafalska z PiS podkreśliła, że projekty odnoszą się do ważnych społecznie zagadnień i definiują ważne rzeczy. Według Mieczysława Kasprzaka z PSL nie mamy nawyku oszczędzania, szanowania żywności i zaczyna się to już od wychowania dziecka w domu. "Analizując te cyfry i zestawienia chciałbym odważnie powiedzieć, że my dziś w Polsce nie mamy głodu, bo gdybyśmy tę żywność zagospodarowali, nie byłoby w Polsce głodnych" - powiedział.
Tadeusz Tomaszewski (SLD.) zauważył, że Polska bieda ma twarz rodziny wielodzietnej, dziecka rodzin wychowujących osoby niepełnosprawne, osób częściej mieszkających na wsi niż w mieście. "Skoro tak jest, to polski ustawodawca musi podjąć wysiłek, aby wszystko co jest możliwe kierować w formie pomocy właśnie do tychże rodzin" - ocenił poseł.
Złożył też wniosek o skierowanie projektów do komisji polityki społecznej i rodziny. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się na kolejnym posiedzeniu Sejmu.
Projekt poparło również ministerstwo pracy i polityki społecznej.
Zgodnie z projektem ZP przedsiębiorcy - właściciele dużych sklepów - musieliby zawierać z organizacjami pożytku publicznego (opp) pisemne umowy dotyczące przekazywania żywności.
Chodzi o produkty spożywcze przeznaczone do likwidacji czy utylizacji, a które - jak podkreślają projektodawcy - nadal nadają się doskonale do spożycia przez ludzi. Do tej pory przekazywanie organizacjom żywności z bliską datą utraty przydatności do spożycia, uszkodzonym opakowaniem, czy przeznaczonej do zniszczenia było dobrowolne.
Według projektu marnowana żywność to produkty spożywcze "odrzucone poza łańcuch rolno-spożywczy ze względów gospodarczych, estetycznych lub z powodu zbliżającej się daty utraty ważności", które nadal nadają się do spożycia.
Projekt mówi o przekazywaniu ich nieodpłatnie na cele charytatywne za pośrednictwem opp. Artykuł 5 projektowanej ustawy mówi, że "kto prowadząc sklep nie przekazuje marnowanej żywności organizacji pożytku publicznego, podlega karze grzywny". Nie jest sprecyzowana jej wysokość. Kara grozi też za brak umowy z opp.
Projekt Wandy Nowickiej (niezż.) oparty jest na trzech filarach. Po pierwsze, obniża zawyżone - zdaniem twórców projektu - formalne standardy dotyczące zdatności do spożycia, które teraz stanowią jedną z kluczowych barier w przekazywaniu żywności ubogim.
Po drugie, sklepy, które przekazywać będą żywność organizacjom pożytku publicznego, uzyskają prawo do odpisów podatkowych. Przy czym współpraca sklepów z organizacjami pomocowymi miałaby być dobrowolna.
Po trzecie, projekt zobowiązuje rząd do prowadzenia obligatoryjnego monitoringu problemu marnowania żywności. Raporty o przekazywanej żywności musiałyby składać do specjalnego rejestru sklepy, a opp raporty o tym, co do nich wpłynęło. Za brak raportowania groziłyby grzywny. Rejestr prowadziłby minister gospodarki.
O niemarnowanie żywności - zarówno w gospodarstwach domowych, jak i w produkcji - od lat apelują Banki Żywości, które są w stanie przyjąć i rozdysponować każdy asortyment, nawet produkty z bardzo krótkim terminem przydatności do spożycia oraz produkty świeże i mrożonki, zachowując łańcuch chłodniczy i spełniając wszystkie kryteria bezpieczeństwa. Zebrane jedzenie jest przekazywane podopiecznym organizacji charytatywnych, które wspierają najuboższych; pomoc dociera do rodzin wielodzietnych, osób bezdomnych, chorych i bezrobotnych.(PAP)