Z chowu królików pochodzi 1,1% mięsa produkowanego w UE. Niemniej jednak ten niszowy sektor rolnictwa Bruksela też musi regulować.
Sowicie opłacani przez unijnego podatnika posłowie do Parlamentu Europejskiego dyskutowali więc niedawno nad kwestią minimalnych norm dobrostanu królików właśnie, powołując się przy tym na Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Kolejnym punktem posiedzenia było
„Odpowiedzialne podejście do posiadania koniowatych i opieki nad nimi”. Nie rozumiemy, dlaczego ktoś się jeszcze dziwi, że Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem z UE. Będą mogli trzymać króliki bez spełniania unijnych norm. Nikt im nie będzie narzucał podejścia do posiadania koniowatych.
Można odnieść wrażenie, że największym wrogiem Unii jest jej aparat parlamentarno-administracyjny, który zajmując się idiotycznymi regulacjami zaprzepaszcza ogromny dorobek tej instytucji. pk