Losy Stanisława w “Rolnik szuka żony”
Stanisław początkowo zyskał duże zainteresowanie i spore grono fanów. Jednak już na etapie selekcji kandydatek stał się jednym z najmniej lubianych uczestników programu. Czytając listy, odkładał je bez słowa lub beznamiętnie komentował, że dana kandydatka do niego nie pasuje. Ostatecznie wybrał i zaprosił do gospodarstwa Roksanę, Teresę i Aleksandrę. Jednak nie wystarczyło to, by odzyskać sympatię widzów. Zarzucali mu, że nie zajmuje się swoimi kandydatkami, nie okazuje im żadnych uczuć, a na randkach z nim najlepiej bawił się... pies. Ostatecznie Stanisław pożegnał wszystkie trzy dziewczyny i nie znalazł miłości w programie.
Hejt na Stanisława
Stanisław przyznaje, że musi mierzyć się z hejtem, który wylewa się pod artykułami na jego temat oraz pod postami, które publikuje w swoich mediach społecznościowych. Nie jest to jednak dla niego duży problem. Na swoim instagramie rolnik odpowiedział na pytania fanów i wyznał, że nie przejmuje się negatywnymi opiniami.
“To hejter powinien się nimi przejmować, bo za każdym takim wpisem kryje się czyjaś zazdrość i nieszczęśliwe życie” - napisał dosadnie Stanisław.
“Normalny, zdrowy psychicznie człowiek nie zajmuje się obsmarowywaniem innych w internecie, tylko skupia się na życiu własnym i swoich bliskich” - dorzucił, jasno wyrażając swoją opinię o anonimowych hejterach.
Blaski i cienie popularności
Z podobnym problemem musi się mierzyć także Kamila, która również występowała w 8. edycji “Rolnik szuka żony”. Piękna i niezależna rolniczka postanowiła zawalczyć o swoje szczęście. Początkowo widzowie ją pokochali, jednak z kolejnymi odcinkami ich sympatia spadała. Uznawali, że Kamila jest zimna i ma nierealne wymagania w stosunku do swoich kandydatów. Hejt na nią zaszedł tak daleko, że rolniczka musiała ograniczyć dostęp do swoich mediów społecznościowych. W jej obronie stanął Adam, odrzucony kandydat, który zapewnił, że Kamila jest wspaniałą, wartościową osobą.
Montaż czy charakter?
Pod artykułami o bohaterach “Rolnik szuka żony” toczyły się zażarte spory, czy sposób ich ukazania w programie ma cokolwiek wspólnego z ich rzeczywistym charakterem i zachowaniem. Stanisław sam podsycał takie dyskusje, sugerując, że jego telewizyjny wizerunek jest daleki od prawdziwego. Po zakończeniu programu deklaruje jednak, że nie ma żalu do produkcji.
“Wiedziałem, na co się piszę i jakie mogą być tego konsekwencje” - napisał.
Zuzanna Ćwiklińska, fot. TVP