Czeski Zetor 25K wyprodukowany w 1951 r. to kolejny prezentowany na portalu TPR ciągnik rolniczy biorący udział w naszym konkursie „40 lat na biegu”. Maszynę zgłosił do rywalizacji Damian Krupa z Tryńczy w pow. leżajskim.
Pan Damian jest prenumeratorem „Tygodnika Poradnika Rolniczego” i z lektury naszej gazety dowiedział się o konkursie dla właścicieli wiekowych, ale wciąż sprawnych maszyn rolniczych.
Z Brna do Kraczkowej a potem do Tryńczy
Zanim Zetor 25K trafił do rodziny Krupów miał wcześniej dwóch właścicieli.
– Jego pierwszym użytkownikiem był mieszkaniec wsi Kraczkowa w pobliżu Rzeszowa - opowiada pan Daniel. – Ciągnik kupił w 1951 r. Zetor przyjechał do jego gospodarstwa prosto z zakładu z Brna, był więc fabrycznie nowy. Można przypuszczać, że jego właścicielem musiał być ktoś ustosunkowany, skoro w tamtych czasach mógł sobie pozwolić na taki zakup. Z pewnością też ciągnik budził we wsi i okolicy duże zainteresowanie. W połowie ub. wieku nowy ciągnik w gospodarstwie na Podkarpaciu to nie była norma.
Zetor pracował w Kraczkowej koło Rzeszowa przez 20 lat. W 1971 r. po raz pierwszy zmienił właściciela i trafił wtedy do Tryńczy. – Kupił go nasz sąsiad – wyjaśnia pan Damian. – Ciągnik był wykorzystywany w jego gospodarstwie przez kolejnych kilkadziesiąt lat.
Jego właściciel pracował zawodowo w Stalowej Woli, więc pola obrabiał po powrocie z pracy, wieczorami i nocą. Mój dziadek i tato widywali więc pracujący ciągnik nawet o północy. Sąsiad miał kilkuhektarowe gospodarstwo i używał Zetora z powodzeniem przy wszystkich pracach polowych. Ciągnął niewielki pług, pracował przy tytoniu, ziemniakach. Jesienią można go było zobaczyć, jak ciągnie wóz konny wypełniony burakami do oddalonej o kilkanaście kilometrów cukrowni w Przeworsku. Na takim wozie mieściło się jakieś 800 kg buraków.
Zetor uratowany przed złomowaniem
W 2018 r. właściciel Zetora postanowił pozbyć się starego ciągnika. Niewiele brakowało, a historia wiekowego ciągnika zakończyłaby się w skupie złomu. – Tam miał właśnie trafić – mówi Damian Krupa. – Decyzja była już podjęta.
Wtedy do akcji wkroczył dziadek pana Damiana. Zaproponował odkupienie ciągnika, panowie się dogadali i Zetor za kwotę ok. 4 tys. zł zmienił po raz drugi w swoim długim życiu właściciela. A pan Damian mógł kilka lat później w zgłoszeniu do naszego konkursu napisać „Jak mój dziadek go kupował, to sprzedawca tak żartował: Kup Zetora drogi Panie, Jest gwarancji 100 lat na nie. I w tym było dużo racji, lat 72 i ciągle w akcji.”
Pan Damian przekonuje, że ten slogan reklamowy ma oparcie w faktach. - Wytrzymał kilkadziesiąt lat prac polowych w jednym kawałku. Wiadomo, że przez te wszystkie lata zdarzały się bieżące naprawy, wykonywane oczywiście samodzielnie przez właścicieli. Ale generalnie czas obszedł się z nim łaskawie. Otwieraliśmy np. skrzynię biegów, elementy znajdujące się w środku wyglądają jak nowe. Wszystko chodzi jak w zegarku, zwarta konstrukcja, idealnie dopasowana, wszystkie części są oryginalne. Widać, że stal używana do produkcji była zupełnie inna niż obecnie, żadnych cienkich elementów.
Pierwszy rok u obecnych właścicieli Zetor spędził w garażu. Ojciec pana Damiana w wolnym czasie restauruje stare maszyny, motocykle i samochody, więc Zetor musiał poczekać w kolejce. – Po tym pierwszym roku w garażu zabraliśmy się za odnowienie ciągnika - wspomina Damian Krupa.
Zetor nie mógł trafić lepiej, bo panowie prowadzą w Leżajsku rodzinną firmę zajmującą się handlem częściami do ciągników i maszyn rolniczych. – Ciągnik nie wygląda może jak z salonu i jeszcze wymaga odrobinę pracy. Ale jest pomalowany, zespawaliśmy silnik, bo po tym jak został na zimę z wodą zamarzł i doszło do pęknięcia. Powymieniane są drążki, końcówki a Zetor jest na chodzie. Gdy zdarzy się problem z akumulatorem można odpalić go przy użyciu korby.
Pan Damian mówi, że odnowienie ciągnika zajęło jemu i ojcu dużo czasu. – Części i zestawy naprawcze do silnika potrzebne do przeprowadzenia remontu zamawialiśmy na Słowacji, ale nie było to łatwe. Są trudno dostępne, trzeba było wyszukiwać je w internecie.
Odnowiony Zetor zaprezentuje się na zlocie w Ożannie
Zetor ma obecnie grubsze niż oryginalne wąskie opony, z uwagi na które zyskał sobie przydomek „bocian”. Ale ma oryginalne, choć wymienione błotniki. – Zetor jest, jak na tak wiekowy ciągnik, bardzo szybki – mówi pan Daniel. – W ubiegłym roku tato rozpędził go na drodze do ponad 40 km/h.
Pięknie odnowiony ciągnik będzie można w tym roku podziwiać podczas Zlotu Pojazdów Różnych Klamot w pobliskiej Ożannie odbywającego się 5-6 sierpnia. – Co roku pojawia się tam wiele ciekawych konstrukcji i pojazdów – mówi pan Damian. - Fajnie byłoby również zobaczyć fotografię naszego Zetora w albumie z maszynami z konkursu „40 lat na biegu”. To właśnie możliwość zaprezentowania ciągnika w tym wydawnictwie była główną motywacją przy zgłaszaniu go do konkursu TPR.
{embed-gallery-1_class}{embed-gallery-1}304943{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}304938{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}304939{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}304940{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}304941{/embed-gallery-1}{embed-gallery-1}304942{/embed-gallery-1}{/embed-gallery-1_class}
W latach 1941-61 w fabryce Zbrojovka Brno w ówczesnej Czechosłowacji powstało w sumie ok. 55 tys. egzemplarzy ciągnika Zetor 25K. Literka „K” w jego nazwie pochodzi z czeskiego słowa „kultivaćni” czyli uprawowy. Większość wyprodukowanych Zetorów 25K trafiła na eksport, w tym do Polski.
Krzysztof Janisławski
Fot. Krzysztof Janisławski