Nie wybija się stad, w których stwierdzono chorobę niebieskiego języka
Niestety, w polskim prawodawstwie, którego jeszcze nie zmieniono, wciąż figuruje jako choroba zwalczana z urzędu, stąd wynikają wątpliwości i pytania rolników o ewentualną likwidację stad.
– Nie ma mowy o likwidacji stad, w których stwierdzono ognisko choroby, tak jak dzieje się w przypadku ptasiej grypy czy afrykańskiego pomoru świń – mówiła Dominika Kmet, wielkopolska wojewódzka lekarz weterynarii podczas spotkania z hodowcami bydła mlecznego i mięsnego, zorganizowanego w siedzibie Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Poznaniu.
Ponieważ pojawienie się choroby niebieskiego języka, serotyp 3 (BTV-3), jest w naszym kraju czymś nowym, uznano, że niezbędne jest jak najszybsze przekazanie rolnikom wiarygodnych informacji i rozwianie obaw na temat przyszłości czekającej hodowców bydła.
– Choroba niebieskiego języka to kolejne, po afrykańskim pomorze świń i wysoce zjadliwej grypie ptaków, wyzwanie dla rolników, tym razem producentów bydła. Dlatego Wielkopolska Izba Rolnicza będzie uważnie śledziła podejmowane kroki prawne, w tym przygotowywane rozporządzenie i będzie interweniowała w przypadku, jeśli będzie ono zawierało niekorzystne dla rolników rozwiązania – twierdził Mieczysław Łuczak, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej podczas spotkania, które odbyło się 28 listopada.
Wielkopolska Izba zadeklarowała podejmowanie interwencji w zakresie zwalczania tych ważnych gospodarczo chorób dotykających polskie rolnictwo. Jednocześnie zwrócono uwagę, że jak zawsze, nasze władze dopiero po wystąpieniu pierwszego ogniska choroby niebieskiego języka pracują nad stosownym rozporządzeniem.
Co się dzieje w przypadku podejrzenia choroby niebieskiego języka w stadzie?
Jak przekazano podczas spotkania, w przypadku podejrzenia wystąpienia choroby, powiatowy lekarz weterynarii prowadzi dochodzenie w celu jej potwierdzenia lub wykluczenia, a w oczekiwaniu na wynik ogranicza przemieszczanie zwierząt z tego gospodarstwa, nadal natomiast można przemieszczać zwierzęta do uboju, gdyż choroba nie stanowi zagrożenia dla ludzi. Po potwierdzeniu ogniska zastosowanie mają przepisy rozporządzenia wojewody lub ministra rolnictwa, nad którym resort pracuje. Zgodnie z nim, najprawdopodobniej wyznaczona zostanie strefa objęta ograniczeniami o promieniu 150 km.
– Biorąc pod uwagę ognisko w powiecie wołowskim w województwie dolnośląskim oraz niepotwierdzone jeszcze ognisko w województwie zachodniopomorskim (stan na dzień druku gazety, czyli 5 grudnia), należy spodziewać się, że cała Wielkopolska, za wyjątkiem powiatu kolskiego oraz niektórych gmin w powiatach konińskim, tureckim i wągrowieckim, będzie objęta taką strefą – wyjaśniała Dominika Kmet.
Jak będzie wyglądało przemieszczanie bydła pomiędzy strefami? MRiRW przygotuje specjalne rozporządzenie
Należy podkreślić, że póki nie ma rozporządzenia, nie ma też strefy, a obszar ograniczony obejmuje gospodarstwo z potwierdzonym ogniskiem i ewentualnie gospodarstwa sąsiednie. Jeśli chodzi o przemieszczanie bydła poza strefę do innych gospodarstw w Polsce, to szczegółowe przepisy znajdą się w przygotowywanym przez MRiRW rozporządzeniu. Przewiduje się, że będą możliwe przemieszczenia zwierząt w obrębie strefy z gospodarstwa do gospodarstwa, natomiast poza strefę wymagane będą badania lub będzie ustanowiona kwarantanna dla wywozu. Do strefy będzie można przywozić bydło z innych regionów wolnych od choroby. Jeśli pochodzi ono spoza Polski, to zawsze musi mu towarzyszyć świadectwo zdrowia wraz z powiadomieniem w systemie TRACES NT.
Ograniczenia mogą dotyczyć wysyłki zwierząt hodowlanych do krajów trzecich. Praktycznie każdy kraj dyktuje swoje warunki.
– Jeśli jest wymóg, by zwierzęta pochodziły z kraju wolnego od BTV, jeszcze teraz możliwy jest wywóz zwierząt, bo Polska wciąż nie utraciła statusu kraju wolnego od choroby niebieskiego języka. Jednak handel z krajami trzecimi rządzi się swoimi prawami. Aktualnie (stan na 28 listopada) możliwa jest jeszcze wysyłka zwierząt, ale trzeba się liczyć z tym, że w każdej chwili może pojawić się decyzja o niewpuszczeniu transportu zwierząt z kraju, gdzie pojawiło się ognisko – tłumaczył Tomasz Wielich, kierownik zespołu ds. zdrowia i ochrony zwierząt WIW w Poznaniu.
Nasze rynki zbytu obejmują kraje Unii Europejskiej i tu nie powinno być problemów z eksportem, gdyż choroba występuje chociażby w Niderlandach czy w Niemczech. Kraje trzecie natomiast mogą nałożyć na polskie dostawy dodatkowe obwarowania w postaci bardziej szczegółowych świadectw weterynaryjnych. Jak podkreślał Tomasz Wielich, każdy kraj trzeci ma swoje własne procedury i przepisy w tym zakresie, które rolnicy i eksporterzy muszą dokładnie śledzić.
Dominika Stancelewska