fot: Marek Korlak www.marekkorlak.comKORLAK MAREK
StoryEditorBezpieczeństwo żywnościowe Polski

Prezes RARS: wkrótce będą kolejne przetargi na zakup masła i mleka w proszku na rezerwy strategiczne

11.10.2023., 15:00h
Z Michałem Kuczmierowskim, prezesem Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, spotkaliśmy się przy okazji podpisania umowy z SM Mlekovita w oddziale w Baranowie. Skorzystaliśmy z okazji, aby porozmawiać o bieżącej działalności RARS oraz jego opinii na temat polskiego mleczarstwa

Panie prezesie, pochodzi pan z Warszawy, ale czy miał pan okazję poznać rolnictwo i wieś?

W dzieciństwie właściwie każde wakacje spędzałem na wsi wśród rolników. Tematy rolne nie są więc dla mnie obce. Wiem, że nikt nie pracuje tak ciężko jak rolnicy – bez wakacji, wolnych dni – krowy nie będą czekać aż wróci się z urlopu. Zawsze miałem dużo szacunku dla pracy rolników – troska o uprawy i hodowle, gospodarność, a wszystko to w najpiękniejszych polskich tradycjach – taka jest polska wieś. I dzisiaj, kiedy kieruję Rządową Agencją Rezerw Strategicznych, wiem, jak ważne jest utrzymanie produkcji rolno-spożywczej. To właśnie na rolnictwie buduje się ta podstawa zamożności i bezpieczeństwa każdego kraju.

RARS podtrzymuje bezpieczeństwo żywnościowe państwa. Przy okazji może podtrzymywać byt polskiego mleczarstwa, które w naszych warunkach jest branżą niezwykłą.

Szczególnie w ostatnich latach widać, jak bardzo rozwija się polska produkcja rolno-spożywcza, wyjątkowo dużo tych produktów eksportujemy. To pokazuje, że jakość żywności, jaką produkują polscy rolnicy, i przetwórcy, jest oceniana bardzo wysoko. Każdy kraj walczy o to, żeby chronić swoją produkcję przemysłową, ale jeszcze mocniej walczy o to, żeby ochronić swoją produkcję rolną. My, jako rządowa agencja, tworzymy rezerwy państwowe, które mają nas chronić przed kryzysem.

Dziś stoimy w obliczu konfliktu, jak to wpływa na funkcjonowanie RARS?

W związku z tym, że żyjemy w czasach mocno kryzysowych, zmienia się struktura naszych rezerw. Kiedyś w rezerwach dominowały inne typy produktów – na przykład, jeśli chodzi o mięso, półtusze wieprzowe głęboko mrożone. Ale w sytuacji kryzysu rezerwy muszą być proste w dystrybucji i wykorzystaniu przez ludzi, którzy ich potrzebują. Dlatego dzisiaj zupełnie zmieniliśmy asortyment – stawiamy na dania gotowe do spożycia. Jest ważne, że rezerwy muszą mieć jak najwyższą jakość i długi okres przydatności do spożycia. W związku z tym również pilnujemy, żeby te rezerwy cały czas rotowały.

Podpisał pan umowę z Dariuszem Sapińskim, prezesem SM Mlekovita. Dzięki takim umowom proszek i masło z magazynów zostaną sprzedane.

Agencja postępowania na zakup rezerw prowadzi w sposób niejawny, jeśli chodzi o wielkość i miejsce przechowywania. Ale wszystkie te postępowania są konkurencyjne i wzięło w nich udział wielu producentów. Cieszę się, że to w oparciu o polskich producentów tworzymy i uzupełniamy stany rezerw strategicznych.

A ile firm wzięło udział w ostatnim przetargu?

Zgłosiło się kilkunastu dostawców.

Przetarg z 5 września był pierwszy. Czy będą kolejne?

Będą kolejne jeszcze w tym roku. Cały czas sondujemy rynek, staramy się wykorzystywać obecną koniunkturę, tak aby rezerwy były efektywne dla Skarbu Państwa. To nie jest ostatni przetarg, wkrótce będą kolejne.

Czy obecnie tworzone rezerwy zapewnią rynkowi stabilizację?

Uważam, że nie ma takich rezerw, które by gwarantowały nam bezpieczeństwo na każdą okazję. Jeżeli mielibyśmy zgromadzić rezerwy, które miałyby nas przygotować na każdy kryzys, to będzie to kosztować niezwykle dużo. A jeśli chodzi o poziom cen na rynku, to widzimy, że po samym ogłoszeniu przetargu ceny trochę poszły w górę. Staramy się działać mądrze i roztropnie, kolejne postępowania będą w toku. Polscy producenci bardzo sprawnie zarządzają swoimi rynkami, bo jeżeli widzą właśnie zmiany kosztów produkcji, to przerzucają część produkcji na inne produkty, które mogą wyeksportować. Na pewno widzimy, że ten przetarg spowodował pewną stabilizację. Zwiększył też szeroko rozumiane bezpieczeństwo społeczne, bo nie mówimy tylko o przetwórcach i miejscach pracy w tym obszarze, ale przede wszystkim o dostawcach mleka i dostawcach środków produkcji. To gigantyczna gałąź gospodarki.

Do tej pory był pan fachowcem od rezerw i zarządzania, a nie od wielkiej polityki.

Moja przygoda z administracją publiczną zaczęła się trzy lata temu, kiedy zostałem zaangażowany w zabezpieczanie kryzysu związanego z pandemią. Mam doświadczenie biznesowe i to pozwoliło mi sprawnie przeprowadzić reformę Agencji. Od kilku lat pracuję z premierem Mateuszem Morawieckim i mam niezwykłą możliwość działania na rzecz Polski i Polaków. To dla mnie spełnienie ideałów, które wyniosłem z domu rodzinnego i harcerstwa. Kandydowanie do sejmu to kolejny etap tej pracy, gdzie będę mógł zrobić wiele dobrego.

Jadąc do oddziału Mlekovity w Baranowie na dzisiejszą uroczystość, zauważyliśmy banery z pana nazwiskiem. Z jakiej listy i w jakim okręgu pan kandyduje?

Startuję z listy nr 4 Prawa i Sprawiedliwości, z miejsca dziesiątego w bardzo dużym okręgu nr 18 od Ostrołęki poprzez Siedlce aż do Garwolina. Jestem na miejscu 10. dla wyborców to „strzał w dziesiątkę”. Dodam tylko, że mam również duże doświadczenie społeczne – przez lata koordynowałem i rozwijałem harcerstwo na terenie Mazowsza – między innymi Siedlec czy Ostrołęki. Dzięki obecnej pracy mam częsty kontakt z rolnikami i znam również ich potrzeby i potrzeby regionu. Zamierzam wykorzystać te doświadczenia w pracy dla ludzi.

Je pan na co dzień produkty mleczarskie?

Oczywiście. Kiedy w sklepie robię zakupy, to mam kilka ulubionych. Również moje dzieci bardzo lubią produkty mleczne i nie zawsze są to lody. Produkcja mleczarska ma niezwykle szeroką bazę produktową. A polskie firmy oferują wyjątkowo dobrą jakość. Dlatego tak dobrze radzą sobie również za granicą. Wiele razy spotkałem się z wyrobami z polskiego mleka w różnych odległych miejscach.

Nasz apel do pana brzmi, aby krzewił pan konsumencki patriotyzm szczególnie wśród warszawskich elit. Bo sery pleśniowe z Mlekovity są tak samo dobre, jak francuskie.

Nawet lepsze, bo nasze, a pieniądz wraca do polskiej gospodarki, nie wyjeżdża za granicę. Dzięki temu polskie społeczeństwo się bogaci, są miejsca pracy dla ludzi w regionach. To jest system naczyń powiązanych, bo nasze bezpieczeństwo żywnościowe zaczyna się od pojedynczego rolnika. Będę chciał również rozwinąć szkolnictwo zawodowe i techniczne, aby młodzi ludzie nie musieli wyjeżdżać do dużych miast w poszukiwaniu pracy. Zresztą, rośnie dziś odwrotny trend – szukania swojego miejsca poza miastami. Nie dzielimy Polski na lepszą i gorszą – chcemy, aby każdy region mógł się rozwijać, a ludzie mieli szansę na godne życie. I dlatego wspieramy polskich rolników i producentów.

Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiali

Krzysztof Wróblewski

Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 07:01