Ile rolników w Polsce rzeczywiście uprawia ziemię?
Ogólna liczba gospodarstw rolnych na terenie Polski wynosząca 1,3 mln jest imponująca, jednak jej ogrom zmniejsza się, kiedy uwaga zostanie skupiona na liczbie gospodarstw funkcjonujących w rzeczywistości. Jak podaje portal Newseria Biznes, tylko co 6/7 właściciel ziemi zajmuje się jej uprawą. Wielu z nich, a by utrzymać dopłaty do gruntów, zdecydowało się na wydzierżawienie ich poprzez umowy ustne. Rolnicy, którzy decydują się na dzierżawienie gruntów na mocy porozumienia ustnego, stąpają po niestabilnym gruncie, który nie daje im zaplecza do realizowania zamierzonych inwestycji, przez co rozwój obszarów wiejskich jest utrudniony.
Doktor Andrzej Hałasiewicz, socjolog wsi i ekonomista, założyciel RURBAN Wieś-Miasto-Region, w wywiadzie dla Newserii Biznes wyjaśnił, dlaczego prawo dotyczące dzierżawy gruntów w Polsce należałoby zmienić.
Rolnicy aktywni kontra rolnicy w spoczynku
Zdaniem dr Hałasiewicza największym problemem jest możliwość wydzierżawiania ziemi poprzez umowy ustne, ponieważ zamazuje to obraz rzeczywisty. Dziś coraz więcej rolników, którzy nie mają swoich następców lub stwierdzają, że rolnictwo się nie opłaca, oddaje ziemię w dzierżawę, ale pobiera należące się im dopłaty, co stwarza niekorzystną sytuację dla rolników aktywnie prowadzących swoje gospodarstwa.
– Posłużę się hipotetycznym przykładem wioski, w której jest 30 gospodarstw rolnych zarejestrowanych w systemie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Gdy przyjrzymy się uważnie tej wsi, to zobaczymy, że tak naprawdę są tam już tylko dwa gospodarstwa produkujące, a pozostałe 28 wydzierżawia swoją ziemię tym dwóm użytkownikom. Ta sytuacja jest bardzo niekorzystna dla prawdziwych rolników — wyjaśnił Hałasiewicz.
Rolnicy nie mogą planować upraw długoterminowo
Z relacji dr Hałasiewicza wynika jasno, że sposób dzierżawienia ziemi w Polsce, uniemożliwia długoterminowe planowanie produkcji roślinnej. Rolnicy zawierający pomiędzy sobą umowy dzierżawy, często w formie ustnej, które są odnawiane co roku, nie mogą mieć pewności co do tego, że w kolejnych latach będą mieli możliwość uprawy ziemi sąsiada. Taki stan rzeczy hamuje wydzierżawiających przed podejmowaniem inwestycji z planem realizacji dłuższym niż rok, gdyż są świadomi, że mogliby nie zdążyć. Obok problemów z planowaniem stoi kwestia niedostępności kredytów. Jeżeli z oficjalnych danych wynika, że gospodarstwo rolnika jest małe, przez co nie ma on zabezpieczenia pożyczkowego wymaganego przez bank, nie może on uczestniczyć w realizacji projektów unijnych.
Liczba gospodarstw rolnych w Polsce spada
Z danych pozyskanych podczas Powszechnego Spisu Rolnego, w roku 2010 na terenie Polski funkcjonowało o 13 proc. więcej gospodarstw niż ma to miejsce dziś. Obecnie ich liczba wynosi 1,3 mln, o czym świadczą wstępne wyniki spisu z roku 2020. Dr Hałasiewicz podkreśla, że dane te, stanowią swego rodzaju fikcję, którą należy zlikwidować i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy.
– Powinniśmy zlikwidować tę fikcję – my nie mamy 1,3 mln gospodarstw, prawdopodobnie mamy około 170 tys., może 200 tys. produkujących gospodarstw, a reszta to jest fikcja statystyczna. To się również przekłada na liczbę osób zatrudnionych w rolnictwie – mówi dr Andrzej Hałasiewicz.
Zatrudnienie w rolnictwie polskim to fikcja
Nie tylko wyniki statystyk dotyczących liczby gospodarstw rolnych są niemiarodajne. Podobnie jest w kwestii liczby zatrudnionych w rolnictwie. Dr Hałasiewicz uważa, że z 1,1 mln osób mających gospodarstwa rolne w dzierżawie, znaczna część pobiera dopłaty rolne, jednocześnie pracując w szarej strefie. W taki sposób obecny system wspiera nieoficjalne zatrudnienie. Zdaniem socjologa jedynym wyjściem z zaistniałej sytuacji jest wprowadzenie dobrej reformy, która umożliwiłaby takie dzierżawienie gruntów, jakie byłoby korzystne dla dwóch stron.
– To, czego potrzebujemy, to jest dobra reforma, dobre prawo umożliwiające wprowadzenie dzierżawy, która z jednej strony zabezpieczy własność obecnych właścicieli, z drugiej strony zapewni jednak prawdziwym rolnikom dłuższą perspektywę uprawy. Taka dzierżawa powinna być co najmniej 10-letnia, żeby rolnik mógł planować i inwestować – przekonuje Hałasiewicz.
Umowy dzierżawy w Polsce niby legalne, a jednak nielegalne
Doktor Hałasiewicz zauważa również, że Polska jest jednym z niewielu państw, gdzie kwestie związane z dzierżawieniem gruntów są uregulowane w tak kontrowersyjny sposób. Zdaniem badacza pieniądze z dopłat powinny trafiać do rolnika, który faktycznie uprawia ziemię, a nie do osoby, która grunt wydzierżawia. Inny system dzierżawy jest według niego nielegalny.
– W większości krajów jest to uregulowane, dzierżawy są stabilne, obrót ziemią jest nieźle regulowany. U nas niestety nastąpiło takie dziwne zamrożenie, właśnie ze względu na to, że właściciele gospodarstw rolnych otrzymują płatności obszarowe, które powinny trafić do użytkownika. Sytuacja jest niezdrowa, w pewnym sensie również nielegalna i najwyższa pora coś z tym zrobić. Politycy się tego boją, bo obawiają się niezadowolenia 1,1 mln „rolników”, ale w moim przekonaniu można tak zrobić, żeby właściciele poczuli się bezpiecznie, a prawdziwi rolnicy mogli rozwijać swoje gospodarstwa – stwierdził Hałasiewicz.
Ile wynosi średnia powierzchnia użytków rolnych?
Pomimo tego, że liczba gospodarstw rolnych w Polsce, a co za tym idzie powierzchnia użytków rolnych spadły, to wzrostowi uległa średnia powierzchnia użytków rolnych na jedno gospodarstwo. W roku 2010 średnia powierzchnia użytków rolnych wynosiła 9,8 ha, a w ciągu 10 lat wzrosła o 1,3 ha i w 2020 r. wynosiła 11,1 ha.
Ile wynosi powierzchnia upraw w Polsce?
Niepokojące jest również zjawisko spadku powierzchni upraw, które od roku 2002 jest regularnie odnotowywane. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2002 r. powierzchnia upraw w Polsce wynosiła 16,9 mln ha, podczas gdy w roku 2010 było to 15,5 mln ha, a w 2020 r. jedynie 14,6 mln ha. Jak przyznaje Hałasiewicz, w Polsce istnieje problem związany z nieustannie zmniejszającą się powierzchnią obszarów rolnych, co jest szczególnie zauważalne w centralnej i południowo-wschodniej Polsce. Taki stan rzeczy wynika z tego, że popyt na ziemię rolną jest niski, przez co na znacznej części gruntów nie jest prowadzona produkcja. Na tego typu ziemiach obserwuje się rozwój dzikiej sukcesji leśnej. Jednym ze sposobów na wyłudzenie dopłat jest również improwizacja uprawy.
– Powinniśmy szukać sposobu, jak tę ziemię, która wypadła z produkcji, przywrócić do produkcji. To jest kolejna bariera systemowa rozwoju polskiego rolnictwa. Potrzebujemy dobrego gospodarowania przestrzenią, w tym gruntami rolnymi. Tu nie pomogą konwencjonalne, dotychczas stosowane systemy komasacji gruntu, bo tu nie o taką zmianę chodzi. Tu chodzi o to, żeby z jedno- czy czterohektarowych działek doprowadzić do powstania parceli, które umożliwią dzisiaj prowadzenie produkcji rolnej – podsumował Hałasiewicz.
Oprac. Justyna Czupryniak
Źródło: biznes.newseria.pl