Nadwyżka zboża jest efektem spadku pogłowia trzody chlewnej
Rolnicy dostaną dopłaty do sprzedaży zbóż w związku z trudną sytuacją rynkową, za którą obwiniają wzmożony import towarów rolno-spożywczych z Ukrainy. Łączna kwota wsparcia wynosi ok. 2 mld zł i za jej pośrednictwem z Polski ma wyjechać w sumie ok. 5 mln t nadwyżki ziarna. Dr inż. Wiesław Łopaciuk z Instytutu ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej PIB jest jednak zdania, że to nie wyłącznie import z Ukrainy doprowadził do ruiny na rynku zbóż, ale również krajowa nadprodukcja ziarna, którego nie ma kim skarmić, bo pogłowie trzody chlewnej jest zbyt niskie. Obecnie w polskich magazynach zalega ok. 9 mln t zbóż.
– Mówiąc kolokwialnie: zbóż mamy za dużo, ponieważ taka bieżąca samowystarczalność, czyli stosunek zbiorów do zużycia krajowego, kształtuje się na poziomie 130–140 proc. Mamy więc nadprodukcję przewyższającą zużycie o ok. 40 proc. i tę nadwyżkę trzeba jakoś zagospodarować. W krótkiej perspektywie czasowej jedyną rozsądną drogą wydaje się eksport, ponieważ nie możemy z roku na rok gwałtownie zwiększyć popytu krajowego – mówi agencji Newseria Biznes dr inż. Wiesław Łopaciuk z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – PIB.
Niskie zużycie paszowe pogarsza sytuację rynkową
Z powodu niskiego pogłowia trzody chlewnej nie ma czym skarmić dużej ilości zboża produkowanej przez polskich rolników. W związku z tym kolejne działania rządu mają być ukierunkowane na promocję produkcji zwierzęcej w celu zapewnienia równowagi rynkowej.
– Zużycie paszowe w ostatnich latach wykazywało tendencję spadkową bądź stabilizację. Dzieje się tak dlatego, że kilkanaście lat wcześniej mieliśmy w kraju pogłowie trzody na poziomie zbliżonym do 18 mln sztuk, natomiast obecnie mamy poniżej 10 mln sztuk. To spowodowało redukcję zapotrzebowania na pasze w produkcji trzody chlewnej, co nie zostało skompensowane rosnącym zapotrzebowaniem na pasze w sektorze drobiu czy w sektorze mleczarskim do produkcji mleka – tłumaczy ekspert Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Z danych przytaczanych przez eksperta IERiGŻ-PIB wynika, że w okresie marzec 2022 – marzec 2023 na krajowy rynek trafiło 3,3 mln t zbóż z Ukrainy, w tym 2,4 mln t kukurydzy i 851 tys. t pszenicy. Na eksport trafiło mniej więcej 50–60 proc.
– Import z Ukrainy jest tylko jednym z czynników powodujących wzrost nadwyżek w polskim sektorze zbożowym. Przede wszystkim od kilku lat mieliśmy zbiory zbóż na poziomie 34–36 mln t, co – po dodaniu zapasów początkowych i importu – przekładało się na bardzo duży poziom podaży krajowej, przy stabilnym popycie krajowym – wyjaśnia dr inż. Wiesław Łopaciuk. – Wojna w Ukrainie, jeżeli chodzi o polski rynek zbóż, przejawiała się przede wszystkim w rosnącym imporcie ukraińskiego ziarna do Polski, to dotyczyło głównie kukurydzy i w nieco mniejszym stopniu pszenicy. Trzeba jednak zaznaczyć, że ten import nie rósł jakoś niebotycznie.
W którym regionie Polski import zbóż z Ukrainy dał się rolnikom we znaki?
Jak twierdzi dr Łopaciuk, w skali kraju wpływ importu z Ukrainy był mniejszy, niż się powszechnie uważa, jednak różnice pomiędzy poszczególnymi regionami są widoczne. To zjawisko było najbardziej odczuwalne w województwach bezpośrednio sąsiadujących z Ukrainą oraz w województwach, przez które przebiegały szlaki handlowe przy tranzycie zbóż. Zdaniem eksperta obecna sytuacja na rynku zbóż wydaje się unormowana, jednak pozostaje wyzwaniem dla polskich rolników w perspektywie długoterminowej, a w szczególności w kontekście przyszłego członkostwa Ukrainy w UE.
– Trudno jeszcze mówić o nadchodzącym sezonie i wielkości zbiorów w 2024 roku, bo jak na razie nie mamy zbyt wielu informacji, a po drugie, zboża ozime na polach przezimowały dobrze. Są obawy o pewne opóźnienia w siewach zbóż jarych, które – wzorem ubiegłych lat – mogą być nadrobione, co już kilkukrotnie miało miejsce. Zatem może się zapowiadać kolejny rok dobrych zbiorów przy relatywnie stabilnym popycie, czyli możemy pozostać rynkiem nadwyżkowym. Mamy mniejszy import ziarna z Ukrainy i w ogóle mniejszy import ziarna z innych krajów – mówi dr inż. Wiesław Łopaciuk. – Tak więc są nadzieje, że będziemy mieli te nadwyżki trochę mniejsze, ale to będzie uzależnione właśnie od tego, ile będziemy zdolni wyeksportować.
Jak dodaje ekspert, polskie zboże jest konkurencyjne na światowych rynkach zbytu, o czym może świadczyć dodatnie saldo handlu zagranicznego w tym segmencie. Eksportujemy głównie do krajów UE, Afryki Północnej i na Bliski Wschód.
Dane Grain Market Report z 15 kwietnia 2024 roku szacują światową produkcję zbóż w sezonie 2023/2024 na 2,3 mld t. To największy wynik w historii, o 2 proc. wyższy niż rok wcześniej. Łącznie z zapasami na ok. 600 mln t daje to podaż w wysokości 2,9 mld t, przy konsumpcji na poziomie 2,3 mld t. Dotychczasowe prognozy na kolejny sezon przewidują dalsze wzrosty produkcji i konsumpcji.
Oprac. Justyna Czupryniak
Źródło: biznes.newseria.pl