Skupy kukurydzy zrobiły rolników w „jajo”
Piotr Groehl jest rolnikiem z Zimnic Małych, który od lat podpisuje umowę na sprzedaż ziarna kukurydzy z tą samą firmą, dlatego nie spodziewał się, że w tym roku, skupujący zawrze w niej haczyk rzutujący na ogólny zysk ze sprzedaży. Jak się okazuje, skupy wprowadziły do umów zapis określający wilgotność bazową na poziomie 30%. Jeśli zebrany materiał przekroczy tę wartość, potrącenie wynosi 17 zł od tonoprocentu. W umowie nie ma jednak słowa o dopłacie w przypadku odstawienia ziarna o wilgotności poniżej 30%.
– Mam podpisaną umowę ze skupem i to nie pierwszy raz, ale taki numer, jak w tym roku zrobili, to niektórzy rolnicy jeszcze nie wiedzą, bo ja jestem z tych, którzy zrobili wczesną odstawę. Teraz się doczytali, jak im powiedziałem, zrobili nas w „jajo”, bo bazowa wilgotność w umowie to 30%, a jeśli będzie wyższa, to potrącenie wynosi 17 zł od tonoprocentu. To jest bardzo dużo, a jak jest suchsza, nie dopłacają nic. Nigdy wcześniej tak nie było, nie doczytałem umowy. Sprzedałem im 200 t, więcej im nie sprzedam. Bazowa cena, którą mi zaproponowano to 600 zł. 30 zł mi potrącają za to, że odbierają z placu – wyjaśnia Groehl.
Do kukurydzy o wilgotności poniżej 30% dopłacają tylko wybrane skupy
Relację Groehla potwierdza Marcin Dambiec, członek zarządu Izby Rolniczej w Opolu i rolnik ze Zdzieszowic, który przyznaje, że tylko niektóre skupy dopłacają do kukurydzy o wilgotności poniżej 30%, ale na wybranym poziomie. Sytuację określa jako niesprawiedliwą w szczególności, że plony są dla niego zadowalające.
– Po dwóch tygodniach upałów wilgotność zeszła nam do 20-22%. Firmy skupowe szybko rozeznały się w sytuacji i jeżeli ktoś nie ma umów kontraktacyjnych podpisanych na stałą cenę, to cennik są tak przygotowane, żeby nie dopłacać za suchszy towar. Bazowa wilgotność to 30%, a jeżeli ktoś ma suchsze, to nie dopłacają. Uważam, że jest to nieuczciwe. Niektóre firmy dopłacają np. 7 zł, jeżeli wilgotność wynosi 25%, ale jeżeli ktoś zawozi 22 lub 23% wilgotności, to nie ma tej dopłaty. Na lepszych polach 2 i 3 klasy kukurydza jeszcze stoi, ale myślę, że w najbliższych tygodniach będzie do koszenia. Plony były zadowalające nawet na najsłabszych glebach. Na glebach 5. czy 6. klasy plon wyniósł 8 czy 10 t – komentuje Dambiec.
500 zł/t za mokrą kukurydzę to stawka poniżej kosztów produkcji
Z oferowanych przez skupy cen nie jest zadowolony Łukasz Smolarczyk wiceprezes Izby Rolniczej w Opolu i rolnik ze Smarachowic Małych, który jednoznacznie podkreśla, że cena skupu wynosząca 500 zł/t, to zdecydowanie zbyt mało, by opłacało się ją sprzedawać.
– W tym roku są regiony, że kukurydza wygląda bardzo dobrze lub bardzo źle. Mimo że mamy 10% dodatek bioetanolu do benzyny, nie wpływa to na ustabilizowanie ceny. Cena 500 zł za kukurydzę mokrą to już jest stawka poniżej kosztów produkcji. Są pewne poziomy cenowe, które powinny być przekroczone, szczególnie w przypadku kukurydzy, gdzie cała nadwyżka ma szansę na zagospodarowanie w postaci dodatku do benzyny – twierdzi Smolarczyk.
500 zł/t mokrej kukurydzy to przyzwoita cena?
Co ciekawe, zupełnie odmienne zdanie ma Wojciech Bieszczad będący współwłaścicielem firmy AGRENA z Łąki Prudnickiej, którego zdaniem oferowana przez jego skup cena 500 zł/t kukurydzy mokrej jest przyzwoita, bo sąsiedzi i Europa mają gorzej.
– Zbiory rozpoczęły się wcześniej i to o miesiąc. Zbiory na południu Europy nie są zadowalające, są ekstremalnie niskie. U na kukurydza wygląda stosunkowo dobrze. W Europie będzie deficyt kukurydzy, dlatego w sezonie powinna mieć swoją cenę. Zaczynamy u nas w skupie od przyzwoitej ceny za tonę mokrej kukurydzy, bo jest to 500-510 zł, patrząc na to, co mają nasi sąsiedzi i Europa – uważa Bieszczad.
Więcej o tym, jakie są plony i ceny skupu mokrej kukurydzy dowiesz się z WIDEO:
Justyna Czupryniak, Mariusz Drożdż