Dziki są nosicielami wirusa ASF
Ruch Młodych Farmerów bacznie śledzi poczynania Ministerstwa Klimatu i Środowiska w sprawie rolnictwa. W ostatnim czasie pisaliśmy o liście zapachów koniecznych do wyeliminowania, na której znalazł się aromat wytwarzany przez zwierzęta gospodarskie.
Jak informuje członek organizacji Hubert Ojdana, 29 lipca br. wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała opublikował wpis na platformie X, w którym pokazał, jak wyglądał odstrzał dzików w Polsce w okresie od 1 kwietnia 2023 r. do 31 marca 2024 r.
– Pan wiceminister jest wręcz zbulwersowany, że norma odstrzału dzików została co najmniej dwukrotnie przekroczona, ale z drugiej strony nie bierze pod uwagę, że dziki są nosicielami wirusa ASF. We wpisie pana Mikołaja Dorożały opublikowanym na platformie X były opublikowane również dane dotyczące innych zwierząt, takich jak jelenie, sarny i muflony, jednak trzeba wziąć pod uwagę to, że odstrzał i działania łowczych w Polsce są niezwykle potrzebne i konieczne, ponieważ te zwierzęta wytwarzają ogromne szkody na polach rolników – tłumaczy rolnik.
Ojdana: „Myśliwi wykonują zlecenie ustawodawcy”
Dla Ojdany, który sam jest rolnikiem i na co dzień prowadzi hodowlę trzody chlewnej, reakcja wiceministra Dorożały okazała się nielogiczna, ponieważ myśliwi działają na zlecenie ustawodawcy, którym jest rząd i ministerstwo.
– Pan Dorożała zapomniał również, że myśliwi wykonują zadania zlecone im przez ustawodawcę, którymi są rząd i państwo, czyli pan Dorożała, jeśliby chciał, to powinien mieć pretensje sam do siebie – mówi Ojdana.
Redukcja populacji dzików potrzebna rolnikom
Jak podkreśla Ojdana, wbrew panującej opinii, to nie świnie roznoszą ASF, a dziki, których odstrzał jest konieczny w celu ograniczenia występowania wirusa.
– Jako hodowca trzody chlewnej i rolnik mający pola uważam, że populacja dzików powinna zostać zredukowana do najniższej z możliwych, by nie rozprzestrzeniały wirusa ASF. W mediach prowadzona jest teraz taka narracja, że to trzoda chlewna i świnie są odpowiedzialne za roznoszenie wirusa ASF i że to rolnicy są odpowiedzialni za jego rozprzestrzenianie, ale nikt nie bierze pod uwagę tego, skąd ten wirus się wziął. Prawdziwym nosicielem tego wirusa są dziki i to one są problemem hodowców i rolników i uważam, że już niedługo również klientów w sklepach, bo jeżeli nie będziemy mieli polskiej wieprzowiny w sklepach, to będziemy musieli ją skądś zaimportować, a import przełoży się na wzrost cen – wyjaśnia Ojdana.
ASF szaleje w Wielkopolsce
Ostatnie miesiące są szczególnie trudne dla hodowców świń z Wielkopolski, gdzie wystąpiło dotychczas najwięcej ognisk ASF. Z relacji Ojdany wynika, że liczba gospodarstw zajmujących się hodowlą trzody chlewnej spada w zastraszającym tempie.
– W momencie, w którym w Wielkopolsce szaleje ASF i wybijane są stada w ilości 2 tys., 1 tys., 500 szt., nikt z Ministerstwa Klimatu i Środowiska nie robi z tego problemu. Dla nich to jest normalne, żeby wybić świnie i zostawić dziki, bo przecież mięso możemy sobie skądś zaimportować. Nikt nie widzi problemu w tym, kto jest nosicielem tego wirusa. Zauważcie państwo, jak zmniejsza się liczba gospodarstw zajmujących się hodowlą trzody chlewnej w Polsce. W 2015 r. było tych gospodarstw jeszcze 246 tys., w 2021 r. było ich już 106 tys., czyli niemal połowę mniej, na koniec 2023 r. było ich 51 tys., a teraz jest ich już tylko 48 tys. Te dane dobrze pokazują, w jakim kierunku idą zmiany w naszym kraju, jak gospodarstwa zajmujące się hodowlą trzody chlewnej są wybijane i likwidowane – stwierdził Dorożała.
Na koniec rolnik zaapelował do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z prośbą o podjęcie działań mających na celu wsparcie hodowli trzody chlewnej, by ta w Polsce całkowicie nie upadła.
Oprac. Justyna Czupryniak
Źródło: Facebook/Ruch Młodych Farmerów