Wraca temat Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka
Warto przypomnieć, że kilka lat temu pisaliśmy m.in. jak funkcjonuje spółka powołana przez PFHBiPM, która np. w 2015 r., mając przychody na poziomie ok. 4,7 mln zł, wydawała na utrzymanie prezesa i rady nadzorczej ok. 1 mln zł. Federacja i jej prominenci zareagowali na teksty TPR ośmioma czy dziewięcioma pozwami sądowymi. Wszystkie sprawy dziennikarze "Tygodnika" wygrali.
Temat Federacji wraca, bo w tej organizacji będzie zjazd, na którym delegaci wybiorą nowe władze. W czasie przygotowań do zjazdu z listy członków PFHBiPM, a zarazem z udziału w zjeździe, wykluczony został Mazowiecki Związek Hodowców Bydła i Producentów Mleka, który nie jest raczej zwolennikiem obecnych władz. Leszek Hądzlik, prezydent Federacji, tłumacząc się z takiego kroku podjętego przez zarząd, stawia zarzuty. W jednym piśmie twierdzi m.in. że związek z Mazowsza próbował wprowadzić "nieuprawnionych delegatów na Walny Zjazd Federacji, co groziło podważeniem wszystkich jego uchwał". W kolejnym informuje, że Federacja skierowała do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie. Jednocześnie stwierdza, że "dla naprawy stosunków musi paść z ich strony słowo przepraszam".
I w tym miejscu coś się nie zgadza. Bo skoro mazowiecki związek popełnił grzechy ciężkie, za które został przez zarząd wyrzucony z Federacji, to czyż pokuta nie jest zbyt łagodna? Korzystając z religijnej analogii, można powiedzieć, że zarząd Federacji ekskomunikował mazowieckich hodowców. Jak zatem MZHBiPM może wrócić na jej łono? Gdyby Leszek Hądzlik był papieżem, czy choćby biskupem, mógłby ekskomunikę zdjąć mocą swojej władzy, ale niestety jest tylko prezydentem, więc Federacja zawiadomiła prokuraturę. Na szczęście, jak czytamy w "Przewodniku Katolickim", do uwolnienia z ekskomuniki nie trzeba prezydenta Hądzlika. Wystarczy wyznać swoje grzechy, odbyć pokutę, naprawić zgorszenia i wyrównać szkody. Czy, jeśli hodowcy z Mazowsza przeproszą, nie ukarani, lecz nawróceni, powrócą do Federacji? Czy będą mieli na to ochotę? Jest to wątpliwe, bo sprawy zaszły naprawdę daleko.
Wykluczenie Mazowsza jest równoznaczne ze śmiercią Federacji
Można powiedzieć, że prezydent Hądzlik oczekując tylko słowa "przepraszam" wykazuje się iście ewangelicznym miłosierdziem. Jednak nie powinno to dziwić, bo wykluczenie Mazowsza może oznaczać rozpad Federacji. Skoro można z niej wyrzucić jeden z największych związków, to można wyrzucić każdy związek. Reszta hodowców powinna tę lekcję dobrze zapamiętać: "Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny". Aby nie być jak ten bogacz, który miał wielkie dobra, na długie lata złożone aż usłyszał, że "jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował".
Nie życzymy Federacji rozpadu, bo to m.in. ciężkiej pracy jej zootechników jeżdżących od obory do obory hodowcy zawdzięczają rosnącą wydajność krów. Federacja jest rolnikom potrzebna, ale jej władzom przydałaby się bardzo głęboka refleksja nad podejmowanymi decyzjami.
Będzie pomoc dla producentów zbóż
To jest dobra wiadomość, choć plan premiera Kowalczyka zaakceptować musi Bruksela. Dopłata od 250 do 150 zł/t pszenicy i kukurydzy pomoże wielu rolnikom długim sznurkiem związać koniec z końcem. Jednak za tą propozycją powinna iść kolejna: eksport ziarna składowanego w Polsce. Nie ma znaczenia czy będzie ono polskie, czy ukraińskie. Ważne, żeby opróżnić elewatory przed żniwami. Magazyny zasypane ziarnem będą bardzo źle wpływały na ceny tegorocznego ziarna, a przecież w październiku mamy wybory do sejmu. Czy jesienią znowu będziemy dopłacać do ziarna? Nieważne czy zboże w ramach pomocy humanitarnej pojedzie do Sudanu Południowego, czy trafi do Hiszpanii (głównego europejskiego producenta trzody), która obecnie zaopatruje się przede wszystkim w Ukrainie. Ważne, żeby z Polski wyjechało.
Na zakończenie wieści z rynku mleka
W Polsce, jak dotąd, bez zmian, czyli bardzo źle. Coś jednak drgnęło na świecie, a zwłaszcza u Chińczyków, którzy znów zaczęli kupować mleko. Ostatnia sesja (7 lutego) Światowej Giełdy Mleczarskiej (GDT) przyniosła wzrosty cen. Nie podrożało tylko odtłuszczone mleko w proszku, ale i nie potaniało. Wzrosła cena masła, po raz pierwszy od listopada. Analitycy twierdzą, że jeśli kolejna sesja na GDT (21 lutego) również zakończy się wzrostem cen, może to oznaczać trwały trend. Do nas dotrze on oczywiście ze znacznym opóźnieniem (kiedy na GDT masło drożeje w naszych sieciach handlowych są promocje 3,99 zł za kostkę), ale nawet słabe światło w tunelu lepsze jest niż ciemność. Pod warunkiem, że nie jest to nadjeżdżająca lokomotywa.
Paweł Kuroczycki
Redaktor Naczelny Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. arch. red.