Ceny kukurydzy są 3 razy niższe niż rok temu. Rolnicy czekają na nowy rząd, by zacząć walkę o dopłaty Canva/Protest Rolników
StoryEditorRolnicy szykują się do walki o dopłaty

Rolnicy czekają na nowy rząd. Będą walczyć o dopłaty do kukurydzy. "Gdzie nasz zysk?"

12.11.2023., 20:51h
Rolnicy są zdruzgotani. Sprzedają kukurydzę 3 razy taniej niż rok temu, chociaż wyprodukowali ją najdrożej w historii. - Nakład na kukurydzę to 3-4 tys. zł. A gdzie nasz zysk? Nie ma! To jest nienormalne - denerwuje się Stanisław Barna, działacz zachodniopomorskiej NSZZ RI "Solidarność". Dlatego zapowiada, że po sformułowaniu nowego rządu rolnicy będą walczyć o dopłaty. Już raz im się udało, więc nowy minister rolnictwa powinien przygotować się na twarde negocjacje.

Ceny kukurydzy niższe nawet 3 razy. A koszty produkcji najwyższe w historii

Sytuacja na rynku kukurydzy jest tragiczna. Drastycznie niskie ceny skupu i brak możliwości sprzedaży ziarna to dla wielu rolników gwóźdź do trumny. Ponieśli oni ogromne nakłady na produkcję - za materiał siewny, nawozy i środki ochrony roślin zapłacili najwięcej w historii. Tymczasem cena skupu jest ponad dwa, a nawet trzy razy niższa od ubiegłorocznej! To oznacza, że do każdego hektara kukurydzy rolnik musi w tym sezonie dołożyć grube tysiące, a w najlepszym wypadku wyjdzie na zero. O jakimkolwiek zysku może zapomnieć.

Rolnicy zdruzgotani ceną kukurydzy. "A gdzie nasz zysk? Nie ma! To jest nienormalne"

Stanisław Barna, rolnik z okolic Choszczna i działacz zachodniopomorskiej NSZZ RI "Solidarność" ma dość tej wiecznie nieprzewidywalnej sytuacji w rolnictwie. Na opublikowanym na Facebooku filmie, nagranym podczas koszenia kukurydzy, wylicza, że obecnie w jego regionie za mokrą kukurydzę rolnicy dostają najwyżej 400 zł/t. Pod warunkiem oczywiście, że jakiś skup przyjmie ziarno, bo i z tym jest problem.  

- To są jakieś cuda. W tamtym roku sprzedawałem tonę za 930 zł, w tym roku ciężko dostać za mokrą 400 zł, a nawet mniej. Na naszym terenie ma wilgotność powyżej 30 proc., a zdarza się i 35 proc. Nakład na kukurydzę to 3-4 tys. zł. A gdzie nasz zysk? Nie ma! To jest nienormalne. Wszystko podrożało w ciągu roku. Koszty są niesamowite, a cena kukurydzy z 1000 zł spadła na 400 zł, a nawet poniżej – denerwuje się Barna. 

Rolnik wylicza, że będzie stratny, choć w tym roku plony są lepsze. Wydajność wynosi u niego ok. 10 t/ha. Rok temu było to 6,5 t/ha. Ale w tamtym roku przychód z hektara wyniósł ponad 6000 zł, a w tym maksymalnie 4000 zł, i to przy wyższych nakładach.

„Staszek, kosilibyśmy, ale ja nie mam gdzie wozić”

Barna zaznacza, że są ogromne trudności ze sprzedażą ziarna, bo wiele skupów odmawia przyjęcia. 

- Mam dużego kontrahenta, u którego robię usługę koszenia kukurydzy. No i on w piątek mi odmówił koszenia. Mówi: Staszek, kosilibyśmy, ale ja nie mam gdzie wozić. Okazuje się, że w naszej okolicy, w promieniu 100 km nikt nie chce przyjąć jego ziarna -  mówi rolnik.

Buchajczyk: firmy przestały odbierać od rolników nawet zakontraktowaną kukurydzę

O tym, że robi się zator na rynku kukurydzy już tydzień temu alarmował Łukasz Buchajczyk, rolnik z Drawna w woj. zachodniopomorskim. Problem ten przedstawił członkom rolniczej "Solidarności" i rolnikom biorącym udział w protestach. Zaznaczył, że firmy przestały brać ziarno nie tylko na Zachodnim Pomorzu, ale i w innych regionach kraju, m.in. w woj. lubuskim. 

- Znajomy z woj. lubuskiego ma 1000 ha kukurydzy. Zostało mu jeszcze 300 ha do skoszenia, ale nie ma gdzie oddać i magazynować ziarna. Wszystkie firmy, z którymi ma kontrakt i które obiecały mu, że odbiorą towar stoją, bo nie idą statki.  Najprawdopodobniej pojawiła się tańsza kukurydza z Rosji i Ukrainy, a nasza stoi na pniu - tłumaczy Łukasz Buchajczyk. I dodaje, że jedna z firm, która działa na terenie woj. zachodniopomorskiego i lubuskiego obiecała że skupi 14 tys. ton kukurydzy. Tymczasem do końca października skupiła 1000 ton, bo eksport stanął.

Rolnik zaznacza, że problem jest nie tylko ze sprzedażą mokrej kukurydzy, ale i suchej. 

- Rolnicy skarżą się, że firmy nie odbierają też suchej kukurydzy. To dramatyczna sytuacja, bo przecież wielu gospodarzy za bezcen sprzedało inne zboże, np. pszenżyto, żeby zwolnić miejsce pod kukurydzę. I teraz gaśnie nadzieja, że ją sprzedadzą nawet w przyszłym roku, skoro rynek jest zapchany - alarmuje Buchajczyk. 

Zachodniopomorscy rolnicy czekają na nowy rząd. Będą walczyć o dopłaty do kukurydzy

Rolnicy nie chcą jednak siedzieć bezczynnie i patrzeć, jak ich koledzy i oni sami przez kryzys na rynku kukurydzy popadają w coraz większe długi. Wraz z działaczami z zachodniopomorskiej "Solidarności" zamierzają upomnieć się o rekompensaty. W tym roku w kwietniu udało im się wywalczyć dopłaty do zbóż i rzepaku, więc po sformułowaniu nowego rządu, będą próbować ponownie. 

- Czekamy na jakiś rząd i po prostu trzeba powalczyć od nowa o rekompensaty do utraconych zysków. Musimy powalczyć o godne wynagrodzenie za nasze płody, żebyśmy mogli żyć i wychować nasze dzieci, a także pracować z satysfakcją, że coś z tego mamy. Nie może być tak, że człowiek pracuje i oddaje plony poniżej kosztów produkcji. Wszyscy, którzy gdzieś pracują, jakby mieli za 0 zł pracować, to nikt by nie pracował – mówi Barna.

Rolnik nie może z dnia na dzień zamknąć swojego gospodarstwa

Działacz wyjaśnia też, że rolnik, nawet jak nie jest zadowolony z cen skupu, nie może ot tak, z dnia na dzień, zamknąć swojego gospodarstwa i iść do pracy na etat. 

- Ktoś powie, że jak się nam nie podobają ceny skupu, to nie róbcie. W rolnictwie tak się nie da. Nie zamkniesz zakładu dziś i odejdziesz. Bo są kredyty, są maszyny pokupowane. Trzeba po prostu pracować i mieć nadzieję, że za rok będzie lepiej – tłumaczy rolnik.

image
Żniwa stanęły!

Trzy klęski spadły na rolników: susza, burze i porastanie ziarna. "Trzeba ogłosić stan klęski żywiołowej"

image
Nowe informacje!

Protestujący rolnicy dogadali się z ministrem rolnictwa. "Dopłaty do zbóż pozwolą rolnikom dotrwać do żniw" [FILM]

Kamila Szałaj

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. listopad 2024 10:56