Młodzi rolnicy prowadzący tylko produkcję roślinną mają poważne problemy
– Dobrze, że w gospodarstwie, które prowadzę z rodzicami mamy bydło mleczne. Staramy się w jak największym stopniu spasać zboża, aby ich nadwyżka, którą sprzedajemy była jak najmniejsza. W ten sposób możemy przetrwać inaczej, bez krów nie dalibyśmy rady. Widzę jak młodzi rolnicy, którzy prowadzą tylko produkcję roślinną mają poważne problemy. Nierzadko idą do dodatkowej pracy na etat, stają się dwuzawodowcami, aby uratować swoje rodzinne gospodarstwa – powiedział Marcin Szymański.
Marcin Szymański również jest dwuzawodowcem, ale nie z konieczności, a z wyboru. Ukończył studia rolnicze i przez 11 lat pracował w firmie Procam, będącej dość dużym dystrybutorem środków ochrony roślin oraz nawozów. Obecnie zajmuje się tym samym tylko na własną rękę, prowadząc działalność gospodarczą.
Ceny nawozów wciąż są wysokie, mimo że gaz staniał 10-krotnie
– W naszej gminie zbiegają się dwie rzeki i jest dość dużo trwałych użytków zielonych stąd naturalne uwarunkowania sprzyjające hodowli bydła, ponadto przeważają gleby dość słabe od IV do VI klasy bonitacyjnej. Teraz, gdy zboża są bardzo tanie, będziemy zwiększać skalę produkcji zwierzęcej. Na uprawach przeznaczonych typowo na sprzedaż w roku 2024 nie zarobimy tak jak i w roku 2023. Niestety, nadal nawozy są zbyt drogie, wiem, bo nimi handluję. Nie wiem skąd wynikają tak wysokie ich ceny przecież oficjalna inflacja spadła, a ceny gazu używanego do produkcji nawozów spadły 10-krotnie porównując je z tymi, jakie były w chwili wybuchu wojny w Ukrainie. W dość nieciekawej sytuacji są też gospodarstwa, które mają produkcję zwierzęcą, ale muszą kupować pasze objętościowe np. z powodu suszy, a w naszym terenie susza dała o sobie znać i w wielu gospodarstwach paszy brakuje – stwierdził rolnik.
Podczas protestów rolniczych często dochodzi do prowokacji
Marcin Szymański od samego początku bierze aktywny udział w protestach rolniczych, brał również udział w niespokojnym proteście w Warszawie w dniu 6 marca.
– Razem ze znajomymi rolnikami byliśmy świadkami licznych prowokacji, jakich podczas protestu w Warszawie dopuszczali się funkcjonariusze policji. Zwykli rolnicy nie mieli petard, kto inny je odpalał. Często spadały one z okien budynków, wprost na rolników. Ci co rzucali kostką brukową, biegli za policjantów i za nimi się chowali i nikt ich nie aresztował. Gazem potraktowano wielu rolników, którzy byli bardzo spokojni i nie robili nic złego. Chodziło o to, aby rolników przedstawić jako chuliganów, bo nasze protesty nie tyko w Polsce, ale i w całej Europie spotkały się z ogromnym poparciem społecznym. Zaś władze UE nic sobie z tego nie robią, są wręcz oderwane od rzeczywistości i zwykłych ludzkich spraw – zakończył Marcin Szymański.
Andrzej Rutkowski