Świnie to pierwsze ofiary Zielonego Ładu, Mleko będzie kolejneDall-E/PWR
StoryEditorKomentarz redaktora naczelnego

Świnie to pierwsze ofiary Zielonego Ładu. Mleko będzie kolejne?

07.07.2024., 17:30h
Trzoda chlewna stała się pierwszą ofiarą Zielonego Ładu. W odpowiedzi na cła nałożone przez Brukselę na chińskie auta elektryczne, Chiny za chwilę nałożą cła na unijną wieprzowinę. A mleko będzie kolejną ofiarą. Bo czy Europa poświęci rolnictwo w imię obrony przemysłu samochodowego? Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

Przywrócenie godności rolnictwu jest koniecznością

Ekstremalna polityka rolna, która upoważnia państwo do kontrolowania rolnictwa, sprawiła, że Europa traci bezpieczeństwo żywnościowe. Rolnictwo boryka się z rosnącymi kosztami produkcji, zagraniczną konkurencją, spadającymi dochodami, ograniczeniami środowiskowymi i uciążliwymi procedurami administracyjnymi.

Wszystko to prowadzi do osłabiania rolników. Zielony Ład lekceważy ich wiedzę specjalistyczną. Jest to nie tylko lekkomyślne, ale także niebezpieczne dla obywateli i gospodarki. Przywrócenie godności rolnictwu jest koniecznością. To głos płynący z Kanady od dr. Sylviana Charlebois. Nie jest prezesem wielkiej firmy, gwiazdą filmową, ale zajmuje się jakością żywności na uniwersytecie i udziela się w Internecie jako Food Professor (Profesor od Żywności). Dlaczego z kanadyjskiego wybrzeża Atlantyku, gdzie pracuje profesor, widać problemy, których nie dostrzegają w Brukseli.

Poziom kontrolowania rolników osiągnął poziom bezprecedensowy

Charlebois od dłuższego czasu obserwuje to, co dzieje się w Europie: „rolnicy w UE są obciążeni biurokratyczną polityką i restrykcyjnymi przepisami określającymi, co i jak mogą produkować. Nadzór rządowy osiągnął skrajność, a do monitorowania zgodności z dozwolonymi uprawami i zabiegami na polu wykorzystuje się zdjęcia satelitarne, uruchamiając automatyczne powiadomienia w przypadku wykrycia rozbieżności. Ten poziom kontroli państwa jest bezprecedensowy.” Za oceanem to nie do pomyślenia. Profesor od Żywności zauważa, że Europa wycofuje się z kolejnych rynków eksportowych w zasadzie oddając je bez walki. Od 2021 r. produkcja wieprzowiny w Europie spadła o 3 mln ton. Teraz na celowniku jest mleko, później pewnie przyjdzie kolej na drób.

Świnie to pierwsze ofiary Zielonego Ładu

Mamy już pierwszą ofiarę Zielonego Ładu. To wspomniana wieprzowina. Chiny, którym Bruksela podwyższyła cła na elektryczne samochody (mają one stać się podstawą transportu po 2035 r.) ogłosiły, że zbadają, czy Unia Europejska nie dotuje eksportu wieprzowiny. Idę o zakład, że następnym krokiem będzie nałożenie wysokich ceł, które sprawią, że import wieprzowiny z Europy stanie się nieopłacalny. Kolejny produkt, który czeka na wprowadzenie takich barier, zgodnie z zapowiedziami chińskiego rządu, to mleko.

Ogółem UE eksportuje do Chin mleka za około 7 mld zł. Na Polskę przypada około 400 mln zł. A więc mleko o takiej wartości zostanie u nas. Urzędnicy z Brukseli nie wypiją mleka, które w ten sposób nadoili, ani nie zjedzą wieprzków, które ubili. Będziemy musieli znaleźć nabywcę w innym kraju. Czy Europa poświęci rolnictwo w imię obrony przemysłu samochodowego? Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

Chiński rynek mleka wciąż będzie się rozwijać, dlatego jest tak ważny dla naszego mleczarstwa

A teraz dlaczego chiński rynek jest tak ważny dla producentów mleka z Europy i Polski? Według tamtejszego ministerstwa rolnictwa, konsumpcja mleka wzrośnie w ciągu 9 lat z obecnych 60 mld litrów (produkcja własna 42 mld, import 18 mld l) do niemal 80 mld litrów. Przy czym od chińskich krów pochodzić będzie 56 mld l, a 23 mld l trzeba będzie przywieźć z zagranicy. Nadal więc będzie to największy importer mleka na świecie. Aby na tym skorzystać, trzeba być na tamtejszym rynku. Dodajmy, że w tym czasie spożycie mięsa wzrośnie ze 100 do 104 mln ton, a wieprzowiny w zasadzie się nie zmieni (jej import spadnie). Niestety, walka ze zmianami klimatu może nie pozwolić polskim i europejskim przetwórcom mleka na zdobywanie tego ogromnego rynku.

Memorandum o współpracy polskiego mleczarstwa z mleczarzami z Ukrainy może być strzałem w kolano

Niedawno „pod patronatem” ministrów rolnictwa Polski i Ukrainy podpisano memorandum o współpracy polskiego mleczarstwa z mleczarzami z Ukrainy. Mamy m.in. wspierać Ukraińców w harmonizacji działalności zgodnie z wymogami UE, a nasi eksperci będą współpracować w przygotowaniu tzw. mapy drogowej dla integracji europejskiej. Dziś ukraińskie mleczarstwo nam nie zagraża, bo sześć razy więcej tam eksportujemy niż importujemy. Tak jest dziś. A jak będzie za 10 lat, kiedy Ukraina wejdzie do Unii? Strona ukraińska podsumowując memorandum podkreśliła, że obecnie 59 zakładów mleczarskich ma zezwolenia na eksport do UE. A w związku ze spadkiem wartości hrywny ich eksport rośnie.

Warto przytoczyć słowa Johna Williamsa, przewodniczącego Australijskiej Federacji Produktów Mlecznych. Williams podsumowując to co zrobił jego kraj dla rozwoju produkcji mleka w Chinach, mówił: „byłem ostrożny w kwestii tego, ile wiedzy, infrastruktury i krów sprzedaliśmy w celu uzyskania krótkoterminowego zysku. Teraz ci, którzy gonili za tym krótkoterminowym zyskiem, są bardzo zakłopotani tym, jak Chiny stały się silnym i szybko rozwijającym się, konkurencyjnym dostawcą mleka.”

Na taką drogę wejdzie też pewnie nasz sąsiad, tworząc bardzo silną i tanią konkurencję. Ukraińcy mają przecież własną soję, a uprawy kukurydzy nikt ich nie musi uczyć. Jej wcześniejszy zbiór na kiszonkę pozwoli rozładować spiętrzenie prac polowych. Same plusy, minusów brak.

Paweł Kurpczycki, redaktor naczelny Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
15. wrzesień 2024 18:20