Rzeka Białka wylała na pola. "Woda już podchodzi pod gospodarstwo"
Potężne ulewy, które od wczoraj występują na południu Polski niszczą rolnikom uprawy. Deszcz zalewa także gospodarstwa. Na skutki ulew najbardziej narażone są powiaty przygraniczne, w tym prudnicki i kędzierzyńsko-kozielski (woj. opolskie). Rolnicy z tamtego regionu już notują straty. W miejscowości Biała koło Prudnika rzeka Białka wylała na pola.
- Sytuacja jest bardzo trudna. Cały czas pada deszcz. Na bieżąco na moje pola wylewa też rzeka Białka. Zalana jest obecnie kukurydza, łąki, lucerna. Woda już podchodzi pod gospodarstwo. Podtapia także kiszonkę z kukurydzy na pryzmach – mówi nam Krystian Kubik, rolnik z miejscowości Biała, utrzymujący 40 sztuk bydła. Dodaje, że bardzo ciężka sytuacja jest u jego sąsiada, który również posiada produkcję zwierzęcą.
- Dzisiejszej nocy musiał ewakuować swój sprzęt, bo woda zaczęła go zalewać. Cały czas trwa u niego obrona przeciwpowodziowa – tłumaczy nam pan Krystian.
Ulewy mogą obniżyć przyszłoroczne plony
Rolnik zaznacza, że jak woda już opadnie, ciężko będzie wjechać w pole, a poza tym plon straci parametry. Opady deszczu mogą też zniszczyć zasiewy zbóż i rzepaku i utrudnić przeprowadzenie kolejnych zabiegów agrotechnicznych. A to może odbić się niekorzystnie na przyszłorocznych plonach.
Sytuacja w tym regionie może jeszcze ulec pogorszeniu, bo nad Prudnik nadciąga fala wezbraniowa z Czech. A na rzece Prudnik stan alarmowy przekroczony jest już o 201 cm.
Kędzierzyna-Koźle: rolnikom zalało uprawy
Nieciekawie jest też w okolicy Kędzierzyna-Koźla, gdzie miejscami spadło nawet 130 l/m2. Na polach stoi woda, a na kolejne dni przewidywane są dalsze opady.
- Spadło u nas 100 l/m2. Zaczyna wszystko pływać. W mojej kukurydzy na ziarno są potężne zastoiska wodne. U sąsiada woda stoi w buraku cukrowym. Jak szybko nie zejdzie, to mu korzenie pogniją i będzie po plonie – mówi nam rolnik z gminy Cisek koło Kędzierzyna-Koźla.
Rolni spod Oleśnicy: nie spałem całą noc, boję się o ziemniaki
Także rolnicy z powiatu oleśnickiego (woj. dolnośląskie) obawiają się wody. Na razie nie jest źle, bo nie sprawdziły się prognozy, mówiące o tym, że dzisiejszej nocy spadnie tam 170 litrów na metr kwadratowy.
- Spadło tylko 7 litrów. Ale całą noc nie spałem, bo sytuacja jest bardzo poważna. Mamy świadomość, że podtopienia i zalania mogą się wydarzyć, bo woda dopiero zacznie spływać rzekami. Także przed nami kolejne niespokojne i nieprzespane noce – mówi nam Jan Kępa, rolnik spod Oleśnicy.
Rolnik najbardziej martwi się o swoje ziemniaki i buraki cukrowe. Jeśli woda zaleje pole, plon utraci parametry.
- Mam 90 ha ziemniaków jeszcze do wykopania. Są to odmiany na frytki i chipsy, więc ich jakość musi być najwyższa. A jak postoją trochę w wodzie, to zaraz stracą jakość. Po tym deszczu, co był u nas na początku września, skrobia spadła o 0,2 proc. i ta partia już się nie nadawała na chipsy – wyjaśnia rolnik i dodaje, że na zbożu w tym roku nie zarobił, więc miał nadzieję, że chociaż ziemniaki przyniosą jakiś dochód. – A teraz może się okazać, że pogoda i ten zarobek odbierze – zaznacza.
Rolnicy gotowi do ratowania Wrocławia przed powodzią. "Mamy przygotowany sprzęt ciężki"
Rolnicy spod Oleśnicy zamierzają też pomóc w ochronie Wrocławia przed powodzią. Zgłosili chęć dowozu piasku i układania worków.
- Obdzwoniłem sztaby kryzysowe i jesteśmy w kontrakcie. Mamy przygotowany sprzęt ciężki, czyli ładowarki i ciągnik z przyczepami budowlanymi, a także motopompy do nawadniania, które można wykorzystać do odpompowywania wody. Na razie mówią, że jeszcze niema takiej potrzeby, ale najgorsze jeszcze przed nami, bo Czesi zaczęli już zrzuty ze zbiorników retencyjnych. Są miło zaskoczeni naszą inicjatywą - informuje nas Jan Kępa. Dodaje, że w lutym już brali udział w pomocy przy podtopieniach Wrocławia.
Silne opady utrudniają zbiór jabłek
Trudna sytuacja panuje również w opolskich sadach, gdzie trwa zbiór jabłek. Deszcz może pogorszyć zdolność przechowalniczą. Więcej informacji na ten temat znajdziecie w artykule Niż Boris dotarł do sadów na Opolszczyźnie. Spadło już 130 litrów, a to dopiero początek opadów
Kamila Szałaj