Michał Kołodziejczak okradziony
Michał Kołodziejczak mieszka we wsi Orzeżyn (woj. łódzkie), gdzie wraz z bratem i ojcem prowadzą gospodarstwo, w którym zajmuje się uprawą warzyw. Rolnik zadbał o to, by na polach nie brakowało najnowszych technologii usprawniających pracę, zainstalowana została m.in. deszczownia. Podczas nieobecności polityka większość prac na roli spadła na jego brata Łukasza, który na jednym z pól odkrył kradzież.
Co złodzieje ukradli Kołodziejczakowi?
O sprawie kradzieży na swoim koncie na Twitterze poinformował brat Kołodziejczaka, który nie przebierał w słowach, pisząc:
„Przez noc ogołocili nam dwie deszczownie. Ręce opadają.. Z jednej ukradli zraszacz, z drugiej akumulator, dwa węże strażackie i gumowy łącznik. Na pal nabijać takich.”
Również Lider AgroUnii zdecydował poinformować wszystkich o tym, co spotkało jego i jego rodzinę:
„Niemiły poranek. Ukradli nam osprzęt z dwóch maszyn. Starty na wiele tysięcy zł i brak możliwości kontynuowania pracy. I jak to podsumować?”
Straty widoczne są na zdjęciach. Złodzieje pozostawili tylko wąż, ukradziony został cały osprzęt deszczowni, którego wartość to kilka tysięcy złotych.
Czy kradzież w gospodarstwie Kołodziejczak to sprawka zawiedzionych rolników?
W połowie sierpnia Polskę obiegła informacja, że Michał Kołodziejczak w najbliższych wyborach parlamentarnych wystartuje z list Koalicji Obywatelskiej. Lider AgroUnii powiedział wtedy:
„To nie jest dla mnie łatwa decyzja, ale ja nigdy nie podejmuję łatwych decyzji. One są trudne. Zdaję sobie sprawę z tego, o jaką stawkę gramy. Chcę podziękować i wam, i ludziom z AgroUnii. Oni zbudowali jedną, wielką wspólnotę serc, głów i walki. Wygramy z PiS-em. Ja wam to obiecuję. Zrobię wszystko, żeby tak było.”
Zapewnienia Kołodziejczaka na nic się zdały, a spora część jego dotychczasowych zwolenników-rolników, straciła nadzieję na naprawę polskiego rolnictwa. Na lidera AgroUnii wylała się fala krytyki. Również część członków Agrounii manifestowała swoje niezadowolenie, paląc kurtki z logo organizacji. Kołodziejczak pomimo trudnego startu w wyborach zdecydował, że wyruszy w Polskę wyjaśniać ludziom powody, dla których podjął decyzję o starcie z list KO. Niestety, podczas jego nieobecności padł ofiarą kradzieży. Kto się jej dopuścił? Nie wiadomo. Na miejscu zdarzenia pracuje policja z psami tropiącymi.
Oprac. Justyna Czupryniak