KE przedłużyła decyzję o bezcłowym handlu z Ukrainą
W minionym tygodniu Komisja Europejska odrzuciła postulaty polskiego rządu i podjęła decyzję o zniesieniu ograniczenia bezcłowego importu towarów rolno-spożywczych z Ukrainy aż do połowy roku 2025! Postępowanie unijnych urzędników wzbudziło gniew polskich rolników, którzy dziś protestują przeciwko bezcłowemu handlowi towarami rolno-spożywczymi z Ukrainą, a także założeniom Wspólnej Polityki Rolnej. Grupy protestujących znajdują się w 172 miejscach w Polsce. Michał Kołodziejczak obrał za cel Nysę, gdzie powiedział m.in. o tym, dlaczego doszło do kryzysu zbożowego.
Kołodziejczak: „MRiRW czekało 2 miesiące na informacje z KAP”
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Nysie Michał Kołodziejczak poruszył kwestię napływu zboża z Ukrainy do Polski i braku informacji o tym, ile tego ziarna wjeżdżało do naszego kraju. Zdaniem polityka, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi czekało po ok. 2 miesiące za informacjami od Krajowej Administracji Państwowej na temat przepływu towarów z Ukrainy.
– Za informacjami od Krajowej Administracji Państwowej Ministerstwo Rolnictwa musiało czekać nawet do 2 miesięcy, żeby dowiedzieć się, jakie były przepływy towarów. Dzisiaj takie informacje pozyskujemy w ciągu jednej doby. I wiemy, kto, co i jakiej wartości było przywożone – mówił Kołodziejczak.
Jak stwierdził Kołodziejczak, w MRiRW prowadzone są rozmowy pomiędzy władzami Polski i Ukrainy mające na celu opracowanie modelu, dzięki któremu możliwy będzie korzystny import towarów rolno-spożywczych z Ukrainy.
– Równolegle z tym, kiedy KE mówi, że nie zmieni przepisów i nie będzie embarga na import produktów rolno-spożywczych z Ukrainy, prowadzone są rozmowy na poziomie departamentów Polski i Ukrainy, ministerstw rolnictwa Polski i Ukrainy, ponieważ jest opracowywany model, który będzie ograniczał i licencjonował towary przyjeżdżające do Polski z Ukrainy. Nieograniczony napływ produktów rolnych z Ukrainy zabije nasze rolnictwo i ja jestem tego zdania, że powinien być stanowczo ograniczony i być pod stuprocentową kontrolą – wyjaśnił Kołodziejczak.
Kołodziejczak: „To jest wojna o polską żywność!”
Michał Kołodziejczak nie przebierał w słowach i wprost przyznał, że walka z nieugiętymi urzędnikami zasiadającymi w KE będzie możliwa tylko wtedy gdy rolnicy i MRiRW będą ze sobą współpracować. Jak uważa wiceminister, w przeciwnym razie nikt nie zwróci uwagi na sprzeciw wobec nieudolnej, unijnej polityki.
– Kto będzie miał żywność, ten będzie rządził Polską. Jeżeli w UE zobaczą, że w Polsce rolnicy kłócą się z Ministerstwem Rolnictwa, to oni nigdy nie pójdą na nasze ustępstwa. To jest wojna o polską żywność, o polskie rolnictwo – podkreślał Kołodziejczak.
Kołodziejczak: „Polskie firmy mają kupować od polskich rolników”
Wiceminister rolnictwa odniósł się również do głosów rolników twierdzących, że okoliczny zakład przetwarzania żywności sprowadza do Polski ziemniaki, zamiast kupić je od polskiego rolnika, czyli problemu, o którym rozmawia się od roku. Kołodziejczak zadeklarował protestującym, że zapyta tych ludzi, a nawet wezwie do siebie, by zapytać ich, dlaczego nie kupują produktów od lokalnych producentów.
– Jeżeli są firmy, które kupują produkty od zagranicznych producentów, to ja deklaruję wam, że zapytam tych ludzi, dlaczego kupują zza granicy i przyjadę sam do tych zakładów, albo poproszę, żeby przyjechali do mnie, bo ich zadaniem jest kupowanie polskich produktów i przerabianie polskich produktów w naszym kraju – zapowiedział Kołodziejczak.
Zobacz relację z ogólnopolskiego protestu rolników 2024:
Justyna Czupryniak