Rolnik od lat walczy o swoje gospodarstwo
Szymon Kluka w miejscowości Grodzisko w gminie Rzgów prowadzi jak na dzisiejsze standardy niewielką – rzemieślniczą produkcję trzody chlewnej. Do 2013 r. w starszym budynku utrzymywał 120 szt. tuczników. W 2013 r. wybudował nową. Nie był to żaden wielkoobszarowy budynek. Pozwolił jednak na zwiększenie obsady stada do zawrotnych 360 szt. Chlewnia została wybudowana na rusztach, z podziemnym zbiornikiem na gnojowice i systemem paszociągów. Produkcja jest prowadzona w cyklu otwartym. Kupowane są warchlaki do dalszego tuczu. Tuczniki sprzedawane są zaś w wadze 115 – 120 kg. Produkcja odbywa się systemem pusto – pełno a średnioroczny stan osady chlewni wynosi 3,78 cyklu co potwierdziły sądy.
Producent trzody miał pecha. Działka, która sąsiaduje z jego gospodarstwem została kupiona przez mieszkańców dużego miasta. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że w pobliżu jest gospodarstwo, które prowadzi niewielką produkcję trzody chlewnej.
"To nie ja z trzodą chlewną przeprowadziłem się do miasta"
Po wybudowaniu okazałej nieruchomości nowi sąsiedzi próbowali podważyć dokumenty i pozwolenie na budowę. Wcześniej emisja zapachów z chlewni nie przeszkodziła im korzystać z pomocy Szymona Kluki podczas budowy domu. Ten umożliwiał im dostęp do prądu. Potem sąsiedzi w sądach administracyjnych próbowali podważyć pozwolenie na budowę i udowodnić, że jest on niezgodny z planem zagospodarowania przestrzennego i prawem budowlanym. W 2022 r. Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że budynek inwentarski jest zgodny z prawem i spełnia wszelkie wymogi związane z ochroną środowiska. Wyrok oczywisty, gdyż chlewnia na 360 szt. nie może zagrażać ludziom ani przyrodzie. Istnieją budynki na kilka tys. szt. i one też są bezpieczne.
- Sąsiedzi nam zarzucają uciążliwość, ale my mieszkamy na wsi. Jesteśmy tutaj od pokoleń. To nie ja z trzodą chlewną przeprowadziłem się do miasta. Tylko oni z Łodzi przyszli będąc w pełni świadomymi, że jest chlewnia. Budując swoją posiadłość mieli też wiedzę, że ja prowadzę działalność rolniczą oraz że istnieje plan zagospodarowania przestrzennego w naszej miejscowości. W równym stopniu pozwala na zabudowę jednorodzinną, jak i zagrodową oraz w budynkach inwentarskich do 50 DJP. Ja w tej chlewni trzymam 360 szt. zwierząt. Uwzględniając, że połowę czasu są tam warchlaki i połowę tuczniki mam obsadę na poziomie 37,8 DJP, czyli nie zbliżam się do ograniczeń, jakie nakłada plan zagospodarowania – mówi Szymon Kluka.
Rolnik musi zapłacić ok. 120 tys. zł odszkodowania i kosztów
Sąd małżeństwu sąsiadów zasądził po 30 tys. zł. Producent trzody ma też zapłacić koszty sądowe. Są wysokie, bo sporządzono kilka opinii biegłych oraz odsetki liczone od 2017 r., a więc od momentu złożenia pozwu. Łącznie może być to kwota nawet 120 tys. zł. Rolnik jest załamany, ponieważ wypłata takich środków postawi na skraju bankructwa gospodarstwo.
Został skazany na podstawie art. 144 Kodeksu Cywilnego, który odnosi się do tego, że rolnik korzysta z sąsiedniej działki ponad przeciętną miarę. Sąd zobowiązał rolnika także do nasadzenia pasa zieleni oraz ograniczył możliwość swobodnego wylewania gnojowicy. Działka, na której stoi budynek inwentarski jest stosunkowo wąska. Posadzenie gęstej roślinności uniemożliwi swobodne korzystanie z niej w tym poruszenie się maszyn rolniczych.
Rolnik legalnie hoduje świnie, a i tak dostał karę
Środowisko rolnicze bulwersuje uzasadnienie, jakie do wyroku wydał sąd. Miał on stwierdzić między innymi, że nie ma znaczenia fakt, że chlewnia jest zgodna z prawem i przepisami sanitarnymi oraz przyrodniczymi. Jest legalna, ale trzeba uwzględnić sąsiadów. Środowisko rolnicze jest oburzone, ponieważ to tak samo jakby wybudować dom przy autostradzie i skarżyć GDDKiA o to, że hałas jest zbyt duży i starać się z tego powodu o odszkodowanie. Nie miało znaczenia, że chlewnia spełniła też wszystkie procedury administracyjne. Z racji, że utrzymywanych w niej jest tylko 37,8 DJP nie było też konieczności sporządzenia operatu środowiskowego. Produkcja trzody chlewnej odbywała się na długo przed wybudowaniem posiadłości przez sąsiadów.
Minister Siekierski obiecał rolnikowi pomoc
Wyrok budzi także niepokój branży rolniczej. Choć system precedensów sądowych w Polsce nie obowiązuje, to obawia się ona, że spowoduje, że takich spraw do sądów zacznie spływać znacznie więcej. Wsparcie producentowi trzody chlewnej udzieliła Izba Rolnicza Województwa Łódzkiego i KRIR. Wiktor Szmulewicz, szef Izb Rolniczych zapowiedział udzielenie pełnego wsparcia prawnego przy procedurze składania wniosku o kasację. Minister Siekierski stwierdził, że ministerstwo rolnictwa nie może udzielać bezpośredniej pomocy jako urząd publiczny. Zaproponował jednak zorganizowanie zbiórki, tak aby zgromadzić środki na wynajęcie renomowanej kancelarii prawnej. Zapowiedział także rozpoczęcie prac nad przepisami, które gwarantowałyby prawo do produkcji rolnej na obszarach wiejskich.
Tomasz Ślęzak