Protest rolników w Pawłowie. Konferencja zamiast blokady drogi
Pomorscy rolnicy nie odpuszczają. 13 września organizują kolejny protest. Tym razem odbędzie się w miejscowości Pawłowo k. Chojnic przy skrzyżowaniu DK22 z ul. Gdańską. Inna natomiast będzie forma manifestacji.
- Nie będzie typowej blokady drogi, jak ostatnio w Silnie. Zamiast tego organizujemy przy wsparciu zakładu mięsnego „Skiba” spotkanie dotyczące ASF i odbudowy pogłowia trzody chlewnej w Polsce. Odbędzie się ono właśnie przy tej drodze, gdzie wiosną przez miesiąc protestowaliśmy. I choć tym razem ruchu nie będziemy zatrzymywać, na tym odcinku będą patrole policji. Ustawimy też bannery – mówi nam Krzysztof Lubiński, organizator strajku.
W proteście udział weźmie liczna grupa rolników nie tylko z woj. pomorskiego, ale i z kujawsko-pomorskiego. W sumie może być kilkadziesiąt osób.
Do trzech razy sztuka. Rolnicy zaprosili m.in. premiera Tuska i ministra Siekierskiego
Rolnicy na to spotkanie zaprosili m.in. premiera Donalda Tuska, ministra rolnictwa, Głównego Lekarza Weterynarii, marszałka i wojewodę pomorskiego. Stosowne pisma wysłali już po raz trzeci, licząc na odzew.
- Do trzech razy sztuka. Wysyłamy zaproszenia na wszystkie szczeble. Chcemy, żeby rządzący z nami usiedli i porozmawiali. Może wreszcie to zaproszenie znajdzie oddźwięk. Po ostatnim proteście ostrzegawczym w Silnie, gdzie daliśmy władzy żółtą kartkę, coś się ruszyło, jakieś rozmowy są. Ale to wciąż za mało, bo konkretów nie ma żadnych – zaznacza rolnik.
"Zboża w Polsce jest mało, a ceny nie ma"
Organizatorzy protestu podkreślają, że w tej chwili władza ma ostatnią szansę na podjęcie dialogu, bo w przeciwnym razie jesienią nastąpi eskalacja rolniczych protestów. Rolnicy niezadowoleni z niskich cen skupu i słabych tegorocznych zbiorów już zapowiadają, że wrócą na drogi.
- Zboża w Polsce jest mało, a ceny nie ma. Dziwne, bo skoro jest popyt i brakuje podaży, to powinny być podwyżki. A tymczasem do wielu upraw rolnik musi dołożyć. Za chwilę zaczną się zbiory kukurydzy. Przy obecnym, liczonym maksymalnie na niecałe 1500 euro przychodu z hektara, rolnik będzie musiał dołożyć albo wyjdzie na zero – mówi rolnik.
Kamila Szałaj