Rola Wielkopolski: dożynki pretekstem do organizacji wiecu politycznego
W całej Polsce trwają dożynki. W teorii jest to święto rolników, ale w praktyce rolnicy są często pomijani, a na imprezach bawią się głównie polityczne elity.
- Dożynki są wykorzystywane jako pretekst do organizacji wiecu politycznego, podczas którego politycy z przypiętym kłosem do marynarki opowiadają, jaka to Polska wieś nie jest ważna. Ironią jest to, że bardzo często są to te same osoby, które wcześniej głosowały przeciwko polskiemu rolnikowi - tłumaczą rolnicy z organizacji Rola Wielkopolski.
Ich zdaniem lansowanie się kosztem rolnika należy piętnować. Dlatego postanowili zbojkotować dożynki odbywające się w miniony weekend w kilku regionach województwa. Na imprezach pojawiły się ciągniki z banerami uświadamiającymi, że na dożynki są mocno upolitycznione, a w tym roku z uwagi na brak opłacalności produkcji rolnej powodów do świętowania nie ma.
"Rolniku pamiętaj! Dożynki to święto rolników a nie polityków", "Rolnik nie ma co świętować, tanio zboże chcą kupować" - takie hasła zamieścili rolnicy się na banerach w Wielkopolsce.
- Gorąco zachęcamy do piętnowania polityków wycierających sobie mordy naszym świętem! - nawołuje Rola Wielkopolski.
"Rolnicy powodów do święta nie mają, nasze gospodarstwa upadają"
Także rolnicy z gminy Prusice na Dolnym Śląsku zbojkotowali dożynki, które odbyły się 24 sierpnia w Kaszycach Wielkich. Na trasie korowodu dożynkowego na drzewach zawiesili banery z bardzo wymownymi hasłami. Oto niektóre z nich:
- Rano żywność z probóweczki, nie doświadczysz już szyneczki! Na obiadek zjesz robaki, to na pewno twoje smaki?
- Ład Zielony wprowadzony! Czy jesteś zadowolony? Coraz droższe nasze życie! Czemu się na to godzicie?
- Wojna, wirus, inna draka - łańcuch dostaw wnet drapaka. Skąd więc weźmiesz smakołyka, gdy zabraknie ci rolnika?
- Rolnicy powodów do święta nie mają, nasze gospodarstwa upadają!
Rolnicy podkreślają, że nie mają powodów do świętowania, bo w tym roku z uwagi na niskie plony i niskie ceny skupu nie zepnie się budżet wielu gospodarstw. Poza tym rząd nie wywiązał się z wielu obietnic, jak chociażby wstrzymanie importu ukraińskiej żywności.
- Zawiesiliśmy te banery na drzewach, żeby ludziom, którzy nie są związani z rolnictwem uświadomić, że nasza sytuacja się nie poprawia. Chcieliśmy też pokazać im, jakie będą skutki, jeśli rolników zabraknie. Przecież jeśli uzależnimy się od dostaw żywności z zagranicy, a wybuchnie epidemia czy wojna, to co będziemy jeść? Będziemy umierać z głodu? A jak nie będzie rolników, to i dożynek nie będzie. Poza tym my kolejny rok z rzędu dokładamy do produkcji - mówi w rozmowie z nami rolniczka z gminy Prusice. I dodaje, że jesienią rolnicy znów zamierzają protestować, bo dotychczasowe rozmowy z rządem nie przyniosły żadnych rezultatów.
Kamila Szałaj