Do nich należy pan Marek Kowal, założyciel facebookowej grupy „Fani i posiadacze Belarus”. Mimo że dwa ciągniki tej marki, które posiada, nie są przedmiotem problemu, to stworzył akcję #muremzabelarusem.
- Skoro już mamy tę grupę, jakoś musimy pomóc tym ludziom jakoś się zebrać w wierze, żeby było dobrze – tłumaczy.
Sprawa Belarusa: tragedie kilku tysięcy rolników
Sprawa o której mówimy może skutkować wyłączeniem z użytku ok. 7 tysięcy maszyn. Marek Kowal zna doskonale środowisko posiadaczy ciągników MTZ Belarus. Podkreśla, że w wielu gospodarstwach są to maszyny do najważniejszych zadań, a ich wycofanie może poskutkować paraliżem prac. Rolnicy to zresztą niejedyni użytkownicy tych ciągników.
- Nie dość, że rolnictwo, to też Zakład Usług Leśnych, bo u mnie na wsi kilka osób ma te ciągniki w zakładach. No i każdy dzwoni, pyta się, przyjeżdża, co to będzie, czy ktoś wie coś wie więcej. Atmosfera jest bardzo napięta i niemiła. A co niektórzy użytkownicy zachodnich ciągników jeszcze sobie z tego sobie żarty robią – mówi Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu pan Marek.
Kto widzi, niech pomoże. Akcja #muremzabelarusem
A jaki właściwie jest cel akcji #muremzabelarusem? Rolnicy mają nadzieję na to, że ciągniki, które pracują obecnie w gospodarstwach będą mogły w nich pozostać.
- Stworzyliśmy tą akcję w tym celu, żeby ludzie zobaczyli, że to nie jest tak, że ktoś tam na ileś wiosek ma jeden taki ciągnik, tylko niech ludzie widzą, że jest grono ludzi, że są ich tysiące i niech każdy to widzi i niech pomoże. Mamy nadzieję, że te co są, to niech zostaną w gospodarstwach – dodaje.
Z rozmów z rolnikami wyłania się jasny obraz. Obraz potrzeby rynku tanich ciągników. Belarusy bynajmniej nie były kupowane dla komfortu pracy. Były kupowane po to, aby bilans w gospodarstwie się zgadzał.
Kto jest winny całemu zamieszaniu?
Rolnicy prawnikami nie są; jeżeli z pakietem dokumentów otrzymanych od dealera maszyny były rejestrowane, kupujący raczej nie mieli większych wątpliwości co do legalności całego procesu.
- Skoro urzędy wydały zgodę i zarejestrowały, to teraz by urzędy na siebie bata nakręciły? Żeby to znowu odkręcać? Jest tyle spraw, tyle zawiadomień… Od wtorku jest taka napięta atmosfera, mam tyle telefonów, że już naprawdę nie wiem, co myśleć i tylko mamy tą nadzieję, że to wyjdzie na prostą i żeby ci ludzie mogli spokojnie żyć. Co niektórzy to powiem naprawdę, jak do mnie dzwonią, to oni naprawdę spać po nocach nie mogą – kończy Marek Kowal.
Sprawa ciągników marki Belarus jest wielowymiarowa. Ale tym najsmutniejszym jej wymiarem jest ludzkie nieszczęście…
Mateusz Wasak