
Monki. Oszustwo na zakupie nawozów
Sprawa dotyczy transakcji zakupu nawozów, która rozpoczęła się obiecująco, lecz szybko przerodziła się w koszmar dla ofiary. Koszmar, który kosztował sporo - bo 76 tys. zł.
Jak doszło do oszustwa na szkodę rolnika?
Poszukując nawozów w internecie, mężczyzna natrafił na ofertę, która wydawała się atrakcyjna. Po kontakcie telefonicznym ze sprzedawcą, ten poprosił o przelanie środków na wskazane konto bankowe. Ofiara, wierząc w autentyczność transakcji, dokonała przelewu blisko 76 tys. złotych. Początkowo kontakt z ogłoszeniodawcą był kontynuowany, jednak już po kilku dniach komunikacja ustała. Dodatkowo, konto sprzedawcy zniknęło z portalu ogłoszeniowego, co ostatecznie przekonało poszkodowanego, że padł ofiarą oszustwa.
Rolnik zgłosił sprawę na policję.
Jak nie zostać ofiarą internetowego oszusta?
Takich przypadków jak ten rolnika z Podlasia jest wiele. Nie wszystkie są nagłaśniane, ale w każdym z przypadków policja ma takie samo przesłanie dla kupującuch - nie dajcie się oszukać. Brzmi prosto, prawda? Ale jak właściwie nie dać się oszukać? Oto kilka porad, które pomogą nam uniknąć przykrości i straty gotówki przy zakupach online.
- kupując w sieci kierujmy się ograniczonym zaufaniem do sprzedającego,
- zachowujmy całą korespondencję ze sprzedawcą,
- sprawdzajmy czy sklep, bądź osoba prywatna podaje swój adres i numer telefonu, czytajmy opinie o sprzedawcy,
- przy płaceniu kartą kredytową zwracajmy uwagę, czy połączenie internetowe jest bezpieczne i czy przesyłane przez nas dane nie zostaną wykorzystane przez osoby nieuprawnione,
- pamiętajmy, że mamy możliwość uzgodnienia sposobu płatności za wybrany przedmiot, jeśli tylko pojawiły się wątpliwości co do wiarygodności sprzedającego warto umówić się na "odbiór osobisty" lub wybrać opcje płatności, nawet o parę złotych droższą, ale bezpieczniejszą "za pobraniem", jeżeli nie ma takiej opcji u sprzedającego niech wzbudzi to naszą czujność,
- nie dajmy się nabrać na „super promocje” – bardzo często niska cena jest tylko „haczykiem” na który oszuści „łowią” swoje ofiary.
Michał Czubak
fot. Khamiuk/Czupryniak/Canva