Kiedy zostało założone KGW Krzczonów?
Początki krzczonowskiego koła (powiat lubelski, gmina Krzczonów) sięgają 1925 roku. Po wojnie z organizacji wyodrębniły się trzy kolejne: Wójtostwo, Skałka oraz Sołtysy, których nazwy odnosiły się do poszczególnych dzielnic miejscowości. Koło Gospodyń i Gospodarzy Wiejskich Krzczonów Sołtysy w latach 90. ubiegłego wieku zawiesiło działalność. Wznowiło ją dopiero w 2016 roku, kiedy obecna przewodnicząca, Katarzyna Trzcińska, założyła jako reprezentantka gminy strój krzczonowski. Padła wtedy propozycja, aby odtworzyć zwyczaj zakładania strojów ludowych na uroczystości kościelne, i wkrótce reaktywowano koło.
Zwyczaj wydawania kalendarzy
Wystarczy spojrzeć na fotografie członkiń i członków, aby zrozumieć, na czym polega ich wyjątkowość. Ze zdjęć uśmiechają się kobiety ubrane w stroje ludowe, które odtworzono z niezwykłą wiernością. Towarzyszą im mężczyźni. Tłem fotografii jest wiejski pejzaż – drewniane chaty, zagrody ze zwierzętami, pola i lasy.
– Zdjęcia spotkały się z dużym zainteresowaniem społeczności i zrodził się pomysł, aby opublikować je w postaci kalendarza – opowiada Wojciech Cioczek – członek koła, historyk, nauczyciel i regionalista. – Od kilku lat wydajemy kalendarze, a pieniądze ze sprzedaży przeznaczamy na renowację lokalnych obiektów sakralnych.
Pierwszym był zabytkowy neogotycki feretron, który dawniej nosiły gospodynie podczas procesji. Koło wsparło remont kościoła, a zaledwie rok później – renowację kapliczki z XIX-wieczną figurką św. Jana Nepomucena.
– Marzy się nam gruntowna rewitalizacja nagrobku rodziny Plewińskich, szczególnie zasłużonej dla lokalnej społeczności. Jej protoplasta, Stefan, w 1907 roku zawiązał straż ogniową, a jego żona utworzyła koło gospodyń – wyjaśnia rozmówca. – Niestety, renowacja wiąże się z ogromnymi kosztami.
Stroje krzczonowskie
Krzczonowskie stroje ludowe, które zapoczątkowały reaktywację koła, są dziś postrzegane jako lokalny towar eksportowy, wizytówka regionu.
– Koncentrujemy się na pielęgnowaniu lokalnych tradycji religijnych, będących niegdyś esencją wiejskiego życia. Wyjątkowe wydarzenia wymagają odpowiedniej oprawy. Jej elementem jest m.in. strój – mówi Wojciech.
Z pasją opowiada historię stroju, obecnie reprezentującego Lubelszczyznę. Wyjaśnia, na czym polegały różnice w ubiorze panny, mężatki i wdowy. Przypomina, że strój każdej kobiety był nieco inny. Tak jak obecnie, kobiety chciały się wyróżniać – kolorem spódnicy, liczbą wstążek, ornamentyką haftu. Dziś kompletnym strojem krzczonowskim może pochwalić się aż czterdziestu spośród ponad osiemdziesięciu członków koła. Spódnice, koszule czy sukmany szyte są na wzór tych znalezionych w starych kufrach czy znajdujących się w muzeach.
– Zwracamy uwagę, by, zgodnie z tradycją, mężatki nie zakładały gorsetów, a młodzi chłopcy – sukman. Jak kazał obyczaj, kaftany z wzorkami noszone były do momentu, aż mężczyzna się usamodzielnił – tłumaczy historyk.
A czym były wścieklica, dupka i humełka? Ta pierwsza – zimową męską czapką, druga – wiązaną chustką, natomiast trzecia – nakryciem głowy młodych mężatek.
Kiedy przypada Dzień Stroju Krzczonowskiego?
Członkowie i członkinie koła ustanowili 15 sierpnia Dniem Stroju Krzczonowskiego. Z tej okazji co roku organizują uroczystość plenerową. W jednej z edycji zaprezentowali fragment widowiska „Wesele Krzczonowskie”. W latach 60. ubiegłego wieku w przedstawieniu występowały członkinie koła i aktorki teatru ludowego. Do historii już przeszedł spektakl w reżyserii nauczycielki Józefy Suchtówny. Rangi widowisku nadał Wojciech Siemion – aktor pochodzący z Krzczonowa – który wsparł i nieco dopieścił artystyczną inicjatywę.
W 2018 roku wznowiono zwyczaj wizyty Świętego Mikołaja w kościele.
– Kapłana w biskupiej czapce, a nie krasnala w nakryciu głowy z pomponem – uśmiecha się Wojciech Cioczek. – Celebrujemy tę uroczystość, która na stałe wpisała się w kalendarz lokalnych imprez. Aby wydarzenie nabrało widowiskowego charakteru, Święty Mikołaj przejeżdża przez wieś bryczką zaprzęgniętą w konie. W kościele rozdaje dzieciom prezenty.
Gdzie ma swoją siedzibę KGW Krzczonów-Sołtysy?
Bolączką koła jest brak własnej siedziby, dlatego póki co wieńce wyplatają w garażu, a gotują we własnych kuchniach. Większe imprezy plenerowe urządzają na terenie swoich posesji. U przewodniczącej, Katarzyny Trzcińskiej, zorganizowano Dzień Stroju Krzczonowskiego (dwukrotnie) i kino plenerowe. Za ekran posłużyły drzwi od stodoły. U jej brata Wojciecha odbyła się odpustowa potańcówka. Zgromadziła aż 500 uczestników.
Ile osób w kole, tyle pomysłów. Grzegorz maluje obrazy, Alicja – doktorantka muzykologii – komponuje i śpiewa. Ewa gotuje i piecze, a Asia wykonuje naczynia ceramiczne. Sylwia wyplata wianki, Ela i Kasia rzeźbią w drewnie – od kołysek po akcesoria fotograficzne.
– Wszelkie aktywności staramy się oprzeć o krzczonowskie tradycje. Inspiracji szukamy w lokalnej historii, zwyczajach, obrzędach – mówi Wojciech.
W nadchodzącym roku ponownie zorganizują Dzień Stroju Krzczonowskiego, wyplotą kilkumetrową palmę wielkanocną oraz wieniec dożynkowy, będą wspierać akcje charytatywne. Wezmą udział w sesjach fotograficznych dokumentujących historię koła. Zaproszą Świętego Mikołaja, a pod koniec roku opublikują kalendarz. W maju chcą zorganizować warsztaty pieśni pasyjnych.
– Nie zabraknie wydarzeń inicjowanych spontanicznie, z potrzeby chwili – podsumowuje rozmówca. – Poza tym życie koła będzie toczyło się zgodnie z rytmem pór roku i wydarzeń im towarzyszących. Jak u Reymonta.
Małgorzata Janus