Odstrzał dzików w Wielkopolsce
Rolnicy prowadzący produkcję trzody chlewnej w woj. wielkopolskim załamują ręce. 22 ogniska zidentyfikowane w ciągu 2 miesięcy, to przerażająca liczba. O tym, jak przebiega odstrzał dzików w Wielkopolsce i jakimi środkami dysponują myśliwi w walce z ASF podczas spotkania z Łowczym Krajowym Polskiego Związku Łowieckiego Eugeniuszem Grzeszczakiem, mówił łowczy okręgowy z Poznania Mikołaj Jakubowski.
Koła łowieckie wywiązują się z zasad bioasekuracji
Jakubowski rozpoczął swoje wystąpienie od stwierdzenia, że w chwili wybuchu ASF w Wielkopolsce 10 lat temu myśliwi zjednoczyli się z innymi instytucjami odpowiedzialnymi za zwalczanie wirusa. Tylko w pierwszych trzech latach obecności ASF w Polsce, odstrzelono 40 tys. dzików, co było najwyższym wynikiem od końca II wojny światowej. Jak zapewnił myśliwy, obecnie sytuacja jest dynamiczna, jednak łowczy dokładają wszelkich starań, by zachowywać obowiązujące zasady bioasekuracji. Z relacji Jakubowskiego wynika, że w roku 2024 tylko w powiecie poznańskim odstrzelono już 5,5 tys. dzików. Podkreślił jednak, iż skuteczność myśliwych jest największa w okresie jesienno-zimowym.
– Nasza skuteczność jest największa w okresie jesienno-zimowym. Wy jako rolnicy doskonale o tym wiecie, że kiedy tylko skończycie żniwa i pozostanie kukurydza, a mamy jej ogromną ilość, to dopiero kiedy ona zniknie z pól, nasza skuteczność jest największa. ¾ pozyskania robimy właśnie w tym okresie – mówił łowczy z Poznania.
Myśliwi z Wielkopolski walczą z ASF i dziękują za wsparcie rolnikom
Jak przyznał łowczy z Wielkopolski, dzięki zaangażowaniu myśliwych w organizację polowań zbiorowych, w których mają największą skuteczność, wprowadzonym zmianom legislacyjnym z roku 2021 i wcześniejszym, umożliwiającym wykonywanie polowań przy pomocy urządzeń termonoktowizyjnych oraz odstrzałowi sanitarnemu, populacja dzika została przerzedzona. Jakubowski wyraził również uznanie dla rolników.
– Cieszymy się, kiedy mamy wsparcie środowiska rolniczego w sytuacjach, gdy tak zwani ekolodzy, bo zazwyczaj z ekologią nie mają nic wspólnego, po prostu blokują nam te polowania. Chwilowy problem z chłodniami również na bieżąco jest pilotowany. W powiecie gnieźnieńskim osiem kół łowieckich jest ze mną w stałym kontakcie, żeby z sąsiedniego powiatu ściągnąć chłodnie – przyznał łowczy.
Wielkopolska w niebezpieczeństwie przez decyzje innych wojewodów
Jakubowski podkreślił, że woj. wielkopolskie jest zagrożone ze względu na decyzje podejmowane w sąsiednich województwach. Łowczy przypomniał sytuację, w której w woj. lubuskim na 8 miesięcy wstrzymano odstrzał dzików, dzięki czemu mogły one roznosić ASF. Ponadto wspomniał o docierających do niego głosach na temat rozważań wojewody zachodniopomorskiego dotyczących wstrzymania odstrzału dzików na terenie tego województwa.
– Rozmawiałem z łowczym okręgowym z Gorzowa Wielkopolskiego, więc mogę się na niego powołać, jestem ogromnie zaniepokojony i zaskoczony, że wojewoda zachodniopomorski na ostatnim spotkaniu sztabu kryzysowego, zastanawiał się i chce wstrzymać polowania na dziki w woj. zachodniopomorskim. Nie dostałem decyzyjnej odpowiedzi, czy wojewoda już wydał, czy ma wydać rozporządzenie o wstrzymaniu odstrzału dzików, ale w woj. zachodniopomorskim zagęszczenie dzików jest trzy, a nawet czterokrotnie wyższe niż w Wielkopolsce. Ten ASF trafia do nas również z północy, czego przykładem jest powiat trzcianecko-drezdeński. – poinformował Jakubowski.
Dziki z miast również roznoszą ASF
Jak podkreślił łowczy z Poznania, dziki z miast również roznoszą ASF, jednak w tych regionach możliwości myśliwych są ograniczone. Problem mógłby rozwiązać akces łuczników, o który środowisko łowieckie domaga się od 5 lat.
– Jeżeli mamy wesprzeć myśliwych w redukcji dzika, to również w miastach powinien ten dzik być redukowany. Cały czas zgłaszamy jako Związek Łowiecki akces łuczników. Naprawdę w miejscach, gdzie łowczy nie może wejść, łucznik zrobi to skutecznie. Pisaliśmy pisma do premiera, ministrów, prezydenta od 2019 r. Dlaczego nasi łucznicy jadą za ciężkie pieniądze do Słowacji, gdzie mogliby nam i rolnikom pomóc w redukcji dzika, w miejscach, gdzie my nie możemy wykonywać polowań na dzika, za darmo. Gdzie koszt odłowu, uśmiercenia i utylizacji dzika w Poznaniu jeszcze 2 lata temu kosztował 700 zł. Łucznicy chcą to zrobić za darmo. Jak to było zrobione w Hiszpanii, w Madrycie czy chociażby we Francji, w Paryżu – mówił łowczy.
Łowczy obiecują, że będą polować
Łowczy Jakubowski zapewnił rolników, że redukcja dzików będzie prowadzona tak długo, jak tylko będzie to możliwe, jednak przyznał, iż łowczy są bezradni wobec planów rządu odnośnie do polowań.
– My się nie zatrzymamy. My tę redukcję cały czas chcemy robić i liczby pokazują, że dzika lokalnie jest znacznie mniej, ale nie ma czego ukrywać. Kukurydza na ziarno nie jest do września, ale często do października-listopada. My będziemy mogli dopiero ruszyć w momencie, w którym te plony zejdą z pnia. Natomiast, jeżeli jakieś rozporządzenia miałyby nam związać ręce, żebyśmy nie mogli wykonywać polowania, to skutki dla rolników będą przeogromne – podsumował łowczy Jakubowski.
Justyna Czupryniak