Andrzej Brzozowski prowadzący produkcję żywca wołowego w Kleszczelach stwierdził, że różnice cenowe pomiędzy poszczególnymi klasami nie zachęcają hodowców do produkcji opasów ras typowo mięsnych.
StoryEditorJak zarabiać więcej na opasach?

Rolnik sprzedaje opasy pośrednikom. Zarabia 2000 zł więcej na sztuce

22.12.2024., 14:00h

W dniach 14 i 15 listopada br. w Dworze Mościbrody odbyło się ogólnopolskie Sympozjum Hodowców i Przetwórców Bydła Mięsnego. Nie zabrakło licznych wykładów oraz debaty, której jednym z zagadnień było znalezienie recepty na zwiększenie konsumpcji wołowiny w naszym kraju.

Rolnicy nie ufają w 100% zakładom mięsnym, a przetwórcy nie ufają sieciom handlowym

Debatę poprowadził Karol Bujoczek – dyrektor wydawniczy i przewodniczący Rady Redaktorów Agro Horti Media. Uczestniczyli w niej: dr inż. Krzysztof Wawrzyniec Borkowski, prof. dr hab. Witold Chabuz, Kazimierz Kosiński, Tomasz Rasiński – wiceprezes zarządu Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.

Podczas debaty stwierdzono, że potrzebna jest ściślejsza współpraca pomiędzy hodowcami bydła opasowego a zakładami mięsnymi. Jej brak skutkuje tym, że pomiędzy rolnikiem a zakładem często występuje jeszcze jedno ogniwo, jakim są pośrednicy.

Przyczyną współpracy hodowców z pośrednikami jest między innymi duże rozdrobnienie. Zakłady często nie chcą przyjechać do gospodarstwa po dwie sztuki, a robi to pośrednik. Ponadto pośrednik w zakładzie otrzymuje wyższą cenę niż rolnik sprzedając bydło bezpośrednio do zakładu. Dodatkowo, zakłady rozliczają się z rolnikami w systemie poubojowym, co nie jest dla hodowców wiarygodne, tym bardziej, że klasyfikator opłacany jest przez zakład mięsny – powiedział Tomasz Rasiński, wiceprezes zarządu Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego.

image
Uczestnicy debaty
FOTO: Józef Nuckowski

Problem tkwi w dwóch kwestiach. Po pierwsze, my rolnicy nie ufamy w 100% zakładom mięsnym, a przetwórcy nie ufają sieciom handlowym. Podpisywałem umowy z zakładami mięsnymi i te pierwsze oceniam pozytywnie, ale już kolejne były znacznie gorsze. Teraz sprzedaję opasy pośrednikom i jestem z tego rozwiązania zadowolony. Jako uzasadnienie podam przykład w oparciu o buhaja o wadze 850 kg. Z tego co się dowiedziałem, to ZM Mościbrody płacą za klasę R 20,8 zł za kg WBC (850 kg x 60% mięsności, to 510 kg mięsa. 510 kg mięsa x 20,8 = 10 608 zł za opasa). Nie wiem czy jest to aktualna cena, ale ja pośrednikowi mogę obecnie sprzedać opasa w cenie minimum 14,3 za kg wagi żywej (850 x 14,3 = 12 155 zł). Według mnie, różnica na korzyść pośrednika wynosi około 1 tys. zł na jednej sztuce – powiedział Andrzej Terlikowski, hodowca z Chybowa.

image
Andrzej Terlikowski
FOTO: Józef Nuckowski

Jakość opasów jest w Polsce nadal niedoceniana przez zakłądy mięsne

Andrzej Brzozowski prowadzący produkcję żywca wołowego w Kleszczelach stwierdził, że różnice cenowe pomiędzy poszczególnymi klasami nie zachęcają hodowców do produkcji opasów ras typowo mięsnych.

Jestem z Podlasia, ale sprzedaję opasy do różnych zakładów z całej Polski. W rozliczaniu poubojowym zakłady mięsne niedocenianiają jakości. Po prostu jest zbyt mała różnica w cenie pomiędzy poszczególnymi klasami. Kupując cielęta do opasu, nie opłaca mi się nabyć sztuki rasy mięsnej. Płacę za nią o 500 do 800 zł więcej niż za hf-a, a różnicy tej nie odzyskam w cenie oferowanej przez zakłady – powiedział Andrzej Brzozowski.

Rolnik dodał, że sporym problemem jest też zróżnicowanie w ocenie poszczególnych zakładów.

Zatrudniam swojego klasyfikatora, który optycznie ocenia moje sztuki. Zdarza się, że w zakładzie mięsnym ocena poubojowa jest dla mnie korzystniejsza niż to, co stwierdził mój klasyfikator, jednak w wielu przypadkach ocena zakładów jest gorsza od naszej wewnętrznej. Sprzedając podobne zwierzęta do różnych zakładów zdarza się, że ich ocena odbiega od siebie i to w sposób znaczny – stwierdził Andrzej Brzozowski, dodając, że obecne ceny opasów są dobre tylko dlatego, że spadły ceny pasz.

image
Andrzej Brzozowski
FOTO: Józef Nuckowski

Prof. dr hab. Witold Chabuz z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie pierwszego dnia sympozjum opowiedział o metodach i modelach produkcji wysokiej jakości wołowiny w Polsce.

Takie konferencje jak ta są niezwykle ważne, bo skupiają wszystkie strony całego sektora, czyli zarówno producentów, przetwórców, jak i sprzedawców. Od lat narzekamy, że ten sektor nie jest skonsolidowany. Niewątpliwie ważnym aspektem jest to, aby była większa więź między przetwórcą a producentem, czyli pomiędzy zakładem mięsnym a hodowcą – powiedział prof. Witold Chabuz.

Czeka nas nierówna walka z krajami Mercosur

Prof. dr hab. Witold Chabuz uważa, że po podpisaniu umowy między UE a krajami Mercosur rywalizacja z nimi na rynku będzie bardzo trudna.

image
Prof. dr hab. Witold Chabuz
FOTO: Józef Nuckowski

Cenowo będzie nam bardzo ciężko walczyć z wołowiną z Ameryki Południowej. Musimy konkurować jakością produktu oraz jednością i siłą branży. Polski hodowca jest w stanie szybko dostosować się do nowych wymagań, do produkcji jeszcze lepszej wołowiny, jeśli będzie miał za to odpowiednią zapłatę, a tego ciągle brakuje. W tej chwili nie ma jeszcze promowania dobrej jakości wołowiny. W zasadzie płaci się bardzo porównywalne ceny za żywiec niższej i tej najlepszej jakości. Zakłady mięsne muszą wziąć większą odpowiedzialność za polski i europejski rynek, za promocję dobrej jakościowo wołowiny, a obecnie wolą to mięso tylko konfekcjonować czy sprzedawać w półtuszach dalej na eksport nie interesując się samym rynkiem. Stąd więź między tymi trzema elementami sektora jest kluczowa dla przyszłości. Jest coraz częstsze zapotrzebowanie na dobrą jakościowo wołowinę i jest to idealny czas, żeby ją robić – powiedział Witold Chabuz.

image
Uczestnicy sympozjum
FOTO: Józef Nuckowski

Wołowina z bydła białogrzbietego to lokalny produkt o wysokiej jakości

Prof. dr hab. Witold Chabuz jest kierownikiem Katedry Hodowli i Ochrony Zasobów Genetycznych Bydła. Zajmuje się między innymi rozpowszechnianiem zachowawczej rasy bydła, jaką jest białogrzbieta. Jego zdaniem, jest ona wartościową rasą w produkcji wołowiny.

W tej chwili mamy pod oceną około 1300 krów rasy białogrzbieta, z czego około 30%, czyli około 400 krów jest w ocenie mięsnej. Jest to bardzo dobra jakościowo wołowina. Bardzo istotnym elementem jest lokalny produkt, którym jest wołowina z lokalnych ras. Białogrzbiety to stara, od wieków bytująca rodzima rasa. Ważna jest promocja produktu z lokalnych ras, z lokalnego miejsca – powiedział Witold Chabuz.

Wydarzenie zostało sfinansowane z Funduszu Promocji Mięsa Wołowego.

Józef Nuckowski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. grudzień 2024 10:32